Wpis z mikrobloga

#psychologia #psychiatria #ksiazki i na pewno #antykapitalizm

Powiem tak, nigdy nie czytałem tak strasznej książki. I bynajmniej nie chodzi mi o to, że była ona potwornie napisana czy, że zawierała jakieś rażące błędy, wręcz przeciwnie. Przerażające są dane i cała kultura wokół psychiatrii. Cała psychiatria opiera się na jakichś totalnych z d--y przesłankach i dopowiadaniu sobie potem po fakcie teorii dlaczego leki działają lub nie (teoria serotoninowa na temat depresji na przykład, czy różne teorie na temat psychotropów na schizofrenię).

Innymi słowy psychiatria bardzo chciała i dalej chce być pełnoprawną nauką medyczną i nie może się pogodzić z tym, że teoria o biologicznych przesłankach chorób psychicznych nie jest taka wspaniała i wymyśla się coraz to nowsze leki, które w dłuższym rozrachunku sieją spustoszenie w porównaniu z grupami kontrolnymi ludzi, którzy korzystali tylko z placebo - tak, takie są wnioski z niektórych badań w tej książce, długotrwałe korzystanie z leków może powodować to z czym walczą, napady psychozy, depresje, trwałe problemy ze stanami lękowymi i wypada to znacznie gorzej w dłuższych badaniach niż grupy kontrolne, które miały podawane placebo - znacznie mniej nawrotów.

Jako ludzie chyba nie umiemy się pogodzić z tym, że nie znamy rozwiązań na wszystkie nasze problemy egzystencjalne, ale też jest to wygodne dla systemu, bo często to właśnie system i na przykład to, ze znacznie pogarsza relacje międzyludzkie powoduje takie, a nie inne reakcje naszej duszy/mózgu na to co się dookoła dzieje. Patologizacja normalnych ludzkich odczuć takich jak smutek, żałoba, strach czy lęk.

Jest nawet do polskiego wydania wstęp w którym jest mowa o tym słynnym beefie między Pawlikowską, a Herman w sprawie metananalizy Moncrief na temat teorii serotoninowej depresji i reakcji jaka wokół tego wszystkiego była, ludzie podchodzą do tego skrajnie emocjonalnie na zasadzie "leki mi pomogły i c--j", ale nikt nie bierze pod uwagę tego, że badania nad długofalowymi efektami leków całkowicie temu zaprzeczają, owszem, działają krótkoterminowo i tak powinny być stosowane w najgorszych przypadkach, ale jeżeli ludzie muszą stosować antydepresanty 5-10-15 lat to znaczy, że coś poszło nie tak, bo nie ma żadnych dowodów na to, że choroby psychiczne są jakimś "dysbalansem chemicznym", a wszystkie te przesłanki z których się to wzięło polegały na tym, że niektóre substancje zwiększały/zmniejszały działanie jakichś konkretnych receptorów, innymi słowy sprowadzano bardzo skomplikowany mechanizm jakim jest mózg do tego, że można go całego naprawić za pomocą regulacji niektórych neuroprzekaźników, takie to proste.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że stoi za tym duży kapitał, fałszowanie wyników badań, robienie badań pod tezę, żeby nie wyszły negatywne skutki, które ujawniają się później i tak dalej, a dzisiaj każdemu poleca się piguły w pierwszej kolejności, nie ma terapii skupionych na naprawie relacji z innymi ludźmi, na leczenie przez ruch (tak to słynne idź pobiegaj ma o wiele więcej sensu niż faszerowanie się pigułami, które otepiają twoje emocje i mogące wprowadzić stan permanentnej depresji przez totalne zaburzenie chemii mózgu)

Wszystko bierze się z tego, że w zasadzie na najlepszych lekarstwach dla człowieka nie da się za bardzo kapitalizować oraz jakiegoś takiego dziwnego myślenia, że psychiatria koniecznie musi być nauką medyczną - nie jest i nigdy nie będzie, jest czymś na granicy medycyny, filozofii, psychologii - nigdy nie będzie tak długo jak nie powstaną żadne obiektywne badania na podstawie jakichkolwiek markerów czy to biologicznych czy nie wiem jakichkolwiek innych, ale wątpię, że uda się to osigągnąć, bo niektóre zaburzenia to jest po prostu wpływ otoczenia czy "choroba duszy" i nie ma to nic wspólnego z biochemiczną patologią naszego umysłu. Większość kryteriów w DSM jest tak wymyślona, że w zasadzie to psuedomedyczny odpowiednik horoskopów.

Kiedy to czytałem myślałem o swoich znajomych, którzy są już wiele lat na lekach i cały czas się zastanawiałem, skoro jest tak dobrze to czemu jest coraz gorzej? Teraz już wiem, jestem wściekły na to jak wygląda ten świat.

Ostatnio zarzucałem trochę spraw terapii w innym wpisie, ale psychiatria zdeklasowała totalnie jeżeli jeżeli chodzi o zastrzeżenia co do tego systemu. Oba niestety żyją niejako w symbiozie i myślę, że psychoterapia znacnzie by zyskała na oddzieleniu się od tej pseudodziedziny.

PS: nie spotkałem się z żadną sensowną krytyką tej książki, główne zarzuty to stare badania tylko, że problem jest taki, że nowe wydanie ma posłowie z aktualizacją badań za 2010-2023 rok i dużo z wniosków z oryginalnego wydania dalej znajduje potwierdzenie.

Książkę polecam: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5098620/zmacony-obraz-leki-psychotropowe-i-epidemia-chorob-psychicznych-w-ameryce
Need - #psychologia #psychiatria #ksiazki i na pewno #antykapitalizm

Powiem tak, nig...

źródło: 1119815-352x500

Pobierz
  • 37
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

via Wykop
  • 11
dlatego po piguły na depresje tylko do dealera, sprawdzone substancje > big pharma maczająca łapy w delegalizacji ( ͡~ ͜ʖ ͡°)


@kamil-tumuletz:

Wiem, że to śmieszki, ale nie bagatelizujmy wpływu alkoholu i marihuany na powstawanie problemów ze schizofrenią czy tam aktywacje jej, wszelkie grzebanie w mózgu różnymi substancjami psychoatkywnymi w dużych dawkach ma swoje konsekwencje długofalowe.
  • Odpowiedz
@Need bo trzeba wiedzieć co na co - a-----l to największy wróg chorób psychicznych jak i polactwa homosovieticus (jeszcze nie ma nadanego numeru choroby)

Kto ma problemy ze schizofrenią to nie powinien sie dotykać do zioła

Itp.
  • Odpowiedz
@Need: to jedna z tych książek, w których jedną z tez jest, że ludzie dopowiadają sobie choroby psychiczne, albo że jak wyjdą pobiegać, to odzyskają chęć do życia? xd
  • Odpowiedz
w którym jest mowa o tym słynnym beefie między Pawlikowską, a Herman w sprawie metananalizy Moncrief na temat teorii serotoninowej depresji i reakcji jaka wokół tego wszystkiego była


@Need: Jeśli Beata Pawlikowska stoi po którejś ze stron beefu, to kto by nie zaczął zawsze stanę po przeciwnej stronie do spirytystycznego voodoo xd
  • Odpowiedz
  • 1
@Pandillero

Nie, tam jest powiedziane, żeby uważać na leki, a to, że terapie ruchowe mają bardzo wysoką skuteczność no to cóż, polecam się zaznajomić i zacząć kwestionować to jak wygląda kultura psychiatryczna
  • Odpowiedz
  • 0
@Pandillero

Dane w tej książce mówią same za siebie, ale nie zamierzam nikogo tu przekonywać, niech każdy sobie przeczyta i wyrobi zdanie. Ja uważam, że jest problem z kulturą psychologiczna/psychiatryczna która uważa, że same piguły przyniosą rozwiązanie, a inne problemy typu dobre relacje społeczne czy totalny brak ruchu, zle warunki życia to j---ć.
  • Odpowiedz
@Need bardzo cenię sobie poziom medycyny psychiatrycznej, która ma potencjał na poprawę jakości funkcjonowania wielu osób
osobiście nie mam tak dużych kompetencji na krytyczną analizę metod w niej stosowanych, ale empirycznie mogę dowieść skuteczności leczenia na własnym przykładzie ( ͡º ͜ʖ͡º)
szkoda jednak, że tak wiele osób, które tej pomocy potrzebują, mogą zniechęcić się czytając takie tematy bez zrozumienia
  • Odpowiedz
  • 1
@CockroachMaster

O to mój ulubiony argument, który często pada w dyskusji w tym kontekście, nie pokazywanie tej wiedzy pacjentom i potencjalnym pacjentom i ich upupianie, bo jeszcze pomyślą nie tak jak trzeba.

Myślę, że trochę inaczej bys mówił jakbyś zobaczył opisywane realia szpitali psychiatrycznych, w Polsce też się to dzieje i szprycowania ludzi lekami dla uspokojenia wbrew woli jest na porządku dziennym
  • Odpowiedz
@Need: Wiele leków ma w ulotce zapis typu "dokładny mechanizm działania nie jest znany". Jak się też zagłębić, to leczenie większości chorób polega na maskowaniu symptomów, a nie usunięciu przyczyny, także psychiatria nie jest jakimś dużym wyjątkiem
  • Odpowiedz
  • 0
@fhgd

To nie prawda, w medycynie często leczy się bezpośrednią przyczynę różnymi zabiegami i jest to dosyć konkretnie mierzalne, w przypadku psychiatrii to czy lek działa czy nie i na jakiej podstawie jest bardzo umowne, w zasadzie same diagnozy są umowne i nie mają tak ostrych i obiektywnych kryteriów jak wiele chorób w medycynie.

Ale co do samej przesłanki to tak, dzisiaj niestety większość chorób leczymy symptomatycznie zamiast ich źródła, bo
  • Odpowiedz
@NdineVena: @Need a ja jeszcze polecę książkę, która też porusza ten temat psychiatrii chociaż w większości mówi o różnych "niekonwencjonalnych" terapiach, które niejednokrotnie okazywały się skuteczniejsze niż leki. np. terapia polegająca na ruchu gałek ocznych, której mechanizm nie jest znany, ale prawdopodobnie ma coś wspólnego z fazą REM a co za tym idzie układaniem wspomnień w głowie i pozwala "zobojętnić" ludziom traumatyczne doświadczenia z przeszłości.
polecam, dużo konkretnych przykładów
  • Odpowiedz
@Need Epidemia chorób psychicznych w dzisiejszym świecie to naturalna i prawidłowa odpowiedź organizmu ludzkiego na otaczający go świat, który ukierunkowany jest przeciwnie do potrzeb homo sapiens
  • Odpowiedz
  • 3
@Wasior123

Dokładnie tak, ale system kapitalistyczny bardzo zgrabnie tworzy „kryzys zdrowia psychicznego” i zrzuca go na jednostki. W badaniach i rozmowach o terapii czy psychiatri pomija się kontekst społeczny danej osoby, historię życia, to jak żyje i gdzie, problemu szuka się w niej. Jak tu nie oszaleć kiedy kapłani „zdrowia psychicznego” gaslightuja cię, że to ty jesteś problemem, a nie to, że świat dookoła nas zawodzi, że mamy wyzysk, drogie mieszkania,
  • Odpowiedz
  • 2
@CockroachMaster

I tak w sumie jeszcze apropos twojego komentarza, dlaczego zakładamy, że jedyna pomoc jaką możemy dać ludziom to wchodzenie na piguły? Powinniśmy jako społeczeństwo sobie to przemyśleć, bo są lepsze, alternatywne metody, ktore de facto nie zaburzają twojej biochemii w mózgu i które się sprawdzają, bo tak ewoluował homosapiens, wsparcie grupy, tworzenie społeczności, ale dzisiaj w tak skrajnie zindywidualizowanym świecie dla ludzi to jakaś nowość, ale tak wielu właśnie narzeka
  • Odpowiedz