Wpis z mikrobloga

W jaki sposób spróbować odgruzować swoje życie? Od 10 lat moje życie to równia pochyła - z pozytywnego, optymistycznego chłopaka stałem się zgorzkniałym, wiecznie rozdrażnionym dziadem bez energii. Nic nie daje mi radości, nawet będąc na wakacjach czuję, jak w lochach mojej podświadomości siedzi mały dementor, który wysysa ze mnie pozytywne rzeczy. Moje środowisko zauważa we mnie zmiany - babcia żony, która mnie traktuje jak swego wnuczka, powiedziała ostatnio, że widać, że coś przygasłem, w pracy się pytają, co mi jest, żona się co drugi dzień pyta, czy to jest ten dzień, gdy jestem zły :( chodzę wiecznie sfrustrowany, sam w sumie już nie wiem, na co, stałem się totalnym mizantropem, ciągle mam obsesję na punkcie pieniędzy, bo w domu się nie przelewało, a od 10 lat gonię z żoną stabilność finansową, której wciąż nie możemy osiągnąć. Po skończeniu pracy nie mam ochoty robić nic, a jednocześnie wkurzam się na siebie, że nic nie robię. Ponad 2 lata temu kupiłem sobie PS4 i wróciłem do zakurzonej pasji, jaką było granie, na początku to był świetny czas, przeszedłem dużo gier, które miałem z tyłu głowy od x lat (Bioshock, Mass Effect), a teraz dziobię bez przekonania każdą zaczętą grę, bo mi się nie chce siadać i zaczynać sesji grania, nie czuję takiego zaangażowania, jak wcześniej. Ciągle też brakuje mi czasu, choć mam wrażenie, że to jest kwestia tego, że źle nim zarządzam, a przede wszystkim dlatego, że jestem okrutnie uzależniony od internetu (to chyba na podłożu emocjonalnym, chcąc uciec od świata, z którego nie jestem zadowolony). Czuję taki wstrętny marazm mentalny, jakbym autentycznie się rozpadał w mózgu, brakuje mi życiowej energii, libido jest ujemne. Ostatnio zmieniłem pracę, bo myślałem, że świeże otwarcie coś tutaj pomoże, a obecnie robię wszystko, co mogę, by do tamtej pracy wrócić, bo przynajmniej dawała mi poczucie stabilności i miałem super przełożonych zamiast szefowej, która po pierwszym miesiącu zarzuca mi oszustwo na czasie pracy i nadgodzinach, co by mi nawet z pragmatycznego punktu widzenia do głowy nie przyszło, żeby odwalać jakiś szajs w pierwszym tygodniu nowej pracy.

Czy to już czas na psychiatrę? Jak myślę, że tak ma dalej wyglądać moje życie, to mi się odechciewa wszystkiego. Zresztą, mam wrażenie, że już mi się odechciało. A może tak ma wyglądać dorosłe życie po prostu? Zaniedbuję swoje zdrowie psychiczne, fizyczne częściowo też (choć zmuszam się do aktywności fizycznej, nie zawsze się udaje), moje małżeństwo, relacje z ludźmi, swoje ambicje i marzenia.

A może kluczem jest odpuszczenie? The law of detachment i te sprawy

#przemyslenia #psychologia #zalesie
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Oczywiście nic o Tobie nie wiem, ale jestem w stanie w jakimś stopniu Cię zrozumieć, kiedyś byłem w podobnym miejscu. Każdy szuka jakichś sposobów na radzenie sobie z takimi rzeczami. Ja z reguły sięgam po książki, które są w stanie pomóc mi rozwikłać pytania, które sobie zadaję. Polecam:

1) https://lubimyczytac.pl/ksiazka/287702/droga-prawdziwego-mezczyzny---duchowy-przewodnik-po-swiecie-kobiet-pracy-i-pozadania
2) https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4924482/czlowiek-w-poszukiwaniu-sensu
  • Odpowiedz
@rail_man: psychiatra może zadać pytania, które tutaj nie padną i znaleźć miejsce na leki, co może pomóc, stąd zachęcam do konsultacji, ale niekoniecznie rozwiązać problemy w całości.
Chyba kluczowym dla mnie zdaniem jest, że od 10 lat gonicie z żoną za stabilnością i nie możecie jej uzyskać. No trudno być szczęśliwym, kiedy dekadę się zapieprza tracąc masę energii po to, żeby być dalej sfrustrowanym. Wydaje się, że do zrewidowania jest
  • Odpowiedz
@rail_man:

ciągle mam obsesję na punkcie pieniędzy, bo w domu się nie przelewało, a od 10 lat gonię z żoną stabilność finansową, której wciąż nie możemy osiągnąć.


Czytając ten tekst zwróciłem uwagę, że za bardzo się na tym skupiasz i za bardzo ci na tym zależy. Jak już podjąłeś jakąś decyzję, to się to turla do przodu - zamartwianie się nic nie pomaga.
  • Odpowiedz
@rail_man niestety w dorosłym życiu nawarstwia się ilość przytłaczających obowiązków oraz powtarzające się czynności, że nagle w ten sam monotonny sposób zaczynają lecieć tygodnie, miesiące i lata. Sekret tkwi w docenianiu małych radości, chwil, okazji - które są przecinkami w tym pozostałym czasie. A zamartwianie się finansami, na pewno dodatkowo przytłacza- trzeba przeliczyć ile potrzeba, a ile można przeznaczyć na przyjemności, żeby ciągle o tym nie myśleć.
  • Odpowiedz