Wpis z mikrobloga

Małe miasteczka mogą romantyzować tylko ludzie którzy nigdy w nich długo nie mieszkali. Najgorsze jest to, że prawie wszyscy wszystkich znają. Życia ludzi którzy są w podobnym wieku najczęściej gdzieś tam się kiedyś przecięły bo nawet jak ty kogoś nie znasz bezpośrednio to na pewno zna go ktoś kogo ty znasz i prędzej czy później mimochodem się spotkacie. I tak pozostawały mi jakieś dziwne pato znajomości z czasów gimbazy i liceum, już nawet nie wspominając o dziwnych pato znajomościach z ludźmi z którymi relacje miałem częstsze niż przypadkowe spotkania.

Za każdym razem jak idę do sklepu to jestem prawie pewny że spotkam jakąś znajomą mordę której ja spotykać wcale nie chcę. Ja tutaj bardzo, bardzo długo nie mieszkałem więc o istnieniu niektórych ludzi już zupełnie zapomniałem i ja też zostałem zapomniany. Ale jak się zobaczy mordę to się od razu przypomina. I tak idę sobie do sklepu i widzę jakiegoś patusa z którym albo zdarzyło się kiedyś pić wódkę albo palić trawę albo nawet kupować od niego n-------i. I ja go pamiętam i wiem że on też po zobaczeniu mojej mordy mnie kojarzy i nie wiadomo czy mówić siema czy udawać że się nie widzi nie czy ki c--j jak ja go ponad 10 lat nie widziałem np. i w ogóle nie mam ochoty tych ludzi więcej znać ani nawet oglądać. Albo stoi w kolejce w markecie jakaś kolejna taka znajoma morda i gada z kimś innym głośno gdzie co drugie słowo to k---a. Taka patologia tutaj żyję. We Wrocławiu nie słyszałem żeby ktoś rzucał k-----i na cały sklep w "normalnej rozmowie", tutaj jest to normalne, przynajmniej wieczorem.

Z ludźmi z którymi chodziłem do szkoły też nie mam żadnego kontaktu od czasu matury więc też jakoś dziwnie jest kogoś takiego spotkać po tylu latach nawet jeśli nie jest patusem. Póki co udaję że nikogo nie znam, niech się wszyscy o--------ą ode mnie, ale klimat tutaj jest z-----y.
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Teuvo jak sobie pomyślę, że miałbym wracać do rodziców do miasteczka i dosłownie mieć tak samo to mam ochotę tylko iść na wiadukt na dworcu PKP i wykonać magika XD
  • Odpowiedz
  • 0
@Gorkel: ja też mam taką ochotę. Jedyne co trzyma mnie przy życiu to nadzieja że uda się stąd jeszcze s--------ć ale to nie będzie łatwe niestety.
  • Odpowiedz
@Teuvo: w miasteczku w którym ja mieszkałem przez 4 lata 15k ludności, doszedłem do jednego wniosku:
To połączenie miasta i wioski.

Głośno jak w mieście, nic nie ma jak na wiosce.

  • Odpowiedz
@Teuvo: Ludzie romantyzują małe miasteczka, ale nie te, w których dorastali, właśnie z powodów znajomych twarzy, których nie chcesz znać. Ty się po prostu źle czujesz z cofnięciem się w życiu do pozycji startowej po liźnięciu dużego świata. W pełni to rozumiem, bo za każdym razem gdy odwiedzam miasto rodzinne, to bierze mnie jakiś letarg.
  • Odpowiedz
@Teuvo: w sumie, jak dla mnie, zależy w jakim wieku się jest
a to, że mijasz się z osobami, które "znasz" a bardziej jednak kojarzysz, to może być nawet pozytywne, bo nie musisz się z nimi wymieniać uprzejmościami, albo się uśmiechasz, albo mijasz

jak jak dla powiedzmy <40 to udręka takie małe miasto, mało opcji i perspektyw
dla takiego 40+ to już nie wygląda tak źle, większy spokój, mniej stania
  • Odpowiedz