Wpis z mikrobloga

Powiem wam jedno, to życie, ta egzystencja od 7 lat jest nie tylko c-----a, okrutna czy potworna. To oczywiste. Ale jest też jeszcze jedno określenie, o którym nie myślałem, te 7 lat jest "mroczne", każdy kolejny rok to pogrążanie się w coraz większym mroku psychicznym i emocjonalnym. Wszystkie te wydarzenia, zgony, traumy, wszystkie te ciągi niefortunnych wydarzeń są przerażające, mroczne. Niczym sceny z filmu wyjęte, poklatkowane, nie ma w nich radości, przyjemności. Jest strach, lęk o to co będzie, jest trwoga, która zatruwa wszystko. To już było. To wszystko już było, osadzone w scenerii wymierającego powiatowego, ciemnych wilgotnych ulic, pod szarym zimnym niebem, w pustym zionącym nieprzyjemną energią mieszkaniu, w tych nieprzebytych lasach, zapomnianych przez ludzi.

Tak wyglądało 7 lat życia tu, mrok, trwoga, beznadzieja. Tak jest i teraz, mrok ogarnia wszystko dalej, sceneria się nie zmienia, zmienia się tylko złudne położenie bohatera, czyli niestety mnie. Życie mi uciekło te 7 lat temu, razem z mamą, uciekła mi moja przyszłość. Zostałem strącony do tego piekła ostatecznie i pewnie na wieczność. Kto nie przeżył tego, co ja przez te 7 lat, nie zrozumie, te obrazki cały czas śnią mi się po nocach, nachodzą w chwilach w czasie dnia. Ja mam to wszystko dalej przed oczami, śmierci, traumy, wszystkie te sytuacje, strach o przyszłość, ta cholerna nadzieja.

Ostatnimi obrazkami są te, w których bliska osoba umiera przez 3 dni w pokoju 5 metrów dalej (to wszystko po 10 miesiącach walki z rakiem), nie będę tego opisywał, bo nie przejdzie mi to ani przez myśl, ani moje palce nie są w stanie tego napisać na klawiaturze. Zwłoki leżące kilka godzin, w oczekiwaniu na zakład pogrzebowy, trwoga, to szaleństwo, które wtedy mnie ogarnęło, tego nie da się opisać, nikt tego nie zrozumie, nikt nie zrozumie co w sobie noszę. Jestem, byłem i zapewne będę z tym prawie całkiem sam. Nikt mnie nie pocieszył, nikt nie pomógł, nikt nie wsparł, 7 cholernych lat.

Jestem zmęczony, jak pisałem wiele razy, jestem zniszczony, i nie nazwę siebie zdrowym psychicznie, bardziej jałowym, bezwzględnym, pozbawionym jakiś głębszych emocji. Nie jestem święty, robiłem rzeczy w ramach aktu odpłaty za krzywdy, które zasługują na całkowite potępienie. Nie ma we mnie jakichś wyrzutów sumienia, rozterek, nie ma obiekcji czy wahania. Przez te 7 lat szedłem po swoje, wszystko dookoła się waliło i jest w ruinie, ale ja dalej idę, idę po swoje, to nie ma sensu, ja wiem, ale co go ma? Ułuda go ma? Nadzieja go ma? A może miłość? To nie istnieje, to dla mnie abstrakcje. Jestem wrakiem, samotnym i zimnym, zniszczonym przez życie. Nie zależy mi na niczym, obojętnie, płomień zgasł w grudniu, tyle. Tylko ta pustka i cichy ból, który niczym ostatni krzyk przeszywa mrok, mrok tych 7 lat. Nawet to, że to tu piszę, to nie prośba o radę czy pocieszenie. To tylko wyznanie, które zaginie w tysiącach innych. Tak jak ten cichy krzyk ginie w mrokach życia.

https://www.youtube.com/watch?v=l1WlHRukTUg&pp=ygUZeWxhbmcgeWxhbmcgc2xvd2VkIHJldmVyYg%3D%3D

#przegryw #samotnosc #depresja
Van-der-Ledre - Powiem wam jedno, to życie, ta egzystencja od 7 lat jest nie tylko c-...

źródło: imageedit_2_2007776878

Pobierz
  • 12
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 7
@Van-der-Ledre sądzisz, że tylko ty masz ciężko? Tylko ty przeżyłeś takie rzeczy? Po tym co napisałeś widać, że jesteś mądrym i Inteligentnym człowiekiem. Tylko od Ciebie zależy jak interpretujesz swoją rzeczywistość i to czy ból i wspomnienia będziesz potrafił przekuć w sile. Odreagowywanie o którym piszesz - nie byciu świętym - no nie wiem. Poszukaj gdzies pomocy. Skoro nie masz nic do stracenia to idź zdobywaj świat z podniesionym czołem. Realizuj
  • Odpowiedz
  • 0
@Van-der-Ledre długo śledzę Twoje wpisy. Według mnie tak właśnie wygląda życie. Nawet jak masz już wszystko co chciałeś, to i tak jakaś czarna flegma zalega na duszy. Idź do psychologa. Co Ci szkodzi?
  • Odpowiedz
@Van-der-Ledre: Mireczku, strata bliskich zawsze boli ale taka jest kolej rzeczy, nowotwory zabijają miliony ludzi rocznie. Twoja mama na pewno nie chciała, żebyś był następną ofiarą jej choroby. Sam przeżyłem śmierć bardzo bliskiej mi osoby i kilka innych osobistych tragedii po których mógłbym się poddać ale tego nie zrobiłem. Daj sobie teraz chwilę na odpoczynek i zacznij ogarniać swoją sytuację. Może to zabrzmi kontrowersyjnie ale mnie traumatyczne przeżycia bardzo wzmocniły,
  • Odpowiedz