Aktywne Wpisy
Kingside +109
Przegiołem co
elmathias +12
Mireczki mam do was pytanie, czy ja mam coś ze wzrokiem bo już sam nie wiem.....
Zakupiłem blachę na rąbek w jednej ze #szczecin hurtowni, mogłem to zrobić bezpośrednio u producenta ale stwierdziłem że jednak mam tą hurtownie na miejscu to zawsze lepiej przy zamówieniu pogadać, dopytać jeszcze o jakieś szczegóły itp. itd.
Zamówiłem 180 m2 blachy na rąbek o kolorze 7016, do tego zamówiłem jeszcze system ukrytej rynny również
Zakupiłem blachę na rąbek w jednej ze #szczecin hurtowni, mogłem to zrobić bezpośrednio u producenta ale stwierdziłem że jednak mam tą hurtownie na miejscu to zawsze lepiej przy zamówieniu pogadać, dopytać jeszcze o jakieś szczegóły itp. itd.
Zamówiłem 180 m2 blachy na rąbek o kolorze 7016, do tego zamówiłem jeszcze system ukrytej rynny również
Tak wyglądało 7 lat życia tu, mrok, trwoga, beznadzieja. Tak jest i teraz, mrok ogarnia wszystko dalej, sceneria się nie zmienia, zmienia się tylko złudne położenie bohatera, czyli niestety mnie. Życie mi uciekło te 7 lat temu, razem z mamą, uciekła mi moja przyszłość. Zostałem strącony do tego piekła ostatecznie i pewnie na wieczność. Kto nie przeżył tego, co ja przez te 7 lat, nie zrozumie, te obrazki cały czas śnią mi się po nocach, nachodzą w chwilach w czasie dnia. Ja mam to wszystko dalej przed oczami, śmierci, traumy, wszystkie te sytuacje, strach o przyszłość, ta cholerna nadzieja.
Ostatnimi obrazkami są te, w których bliska osoba umiera przez 3 dni w pokoju 5 metrów dalej (to wszystko po 10 miesiącach walki z rakiem), nie będę tego opisywał, bo nie przejdzie mi to ani przez myśl, ani moje palce nie są w stanie tego napisać na klawiaturze. Zwłoki leżące kilka godzin, w oczekiwaniu na zakład pogrzebowy, trwoga, to szaleństwo, które wtedy mnie ogarnęło, tego nie da się opisać, nikt tego nie zrozumie, nikt nie zrozumie co w sobie noszę. Jestem, byłem i zapewne będę z tym prawie całkiem sam. Nikt mnie nie pocieszył, nikt nie pomógł, nikt nie wsparł, 7 cholernych lat.
Jestem zmęczony, jak pisałem wiele razy, jestem zniszczony, i nie nazwę siebie zdrowym psychicznie, bardziej jałowym, bezwzględnym, pozbawionym jakiś głębszych emocji. Nie jestem święty, robiłem rzeczy w ramach aktu odpłaty za krzywdy, które zasługują na całkowite potępienie. Nie ma we mnie jakichś wyrzutów sumienia, rozterek, nie ma obiekcji czy wahania. Przez te 7 lat szedłem po swoje, wszystko dookoła się waliło i jest w ruinie, ale ja dalej idę, idę po swoje, to nie ma sensu, ja wiem, ale co go ma? Ułuda go ma? Nadzieja go ma? A może miłość? To nie istnieje, to dla mnie abstrakcje. Jestem wrakiem, samotnym i zimnym, zniszczonym przez życie. Nie zależy mi na niczym, obojętnie, płomień zgasł w grudniu, tyle. Tylko ta pustka i cichy ból, który niczym ostatni krzyk przeszywa mrok, mrok tych 7 lat. Nawet to, że to tu piszę, to nie prośba o radę czy pocieszenie. To tylko wyznanie, które zaginie w tysiącach innych. Tak jak ten cichy krzyk ginie w mrokach życia.
https://www.youtube.com/watch?v=l1WlHRukTUg&pp=ygUZeWxhbmcgeWxhbmcgc2xvd2VkIHJldmVyYg%3D%3D
#przegryw #samotnosc #depresja
https://www.youtube.com/watch?v=P_QMl_rF3KQ
tak tak nikt nie przezyl tego co ty i nikt nie
Komentarz usunięty przez autora
https://www.youtube.com/watch?v=_TWVGHtRWAY
Morał z tego taki, że po złych latach przychodzą dobre ale i tak te źle nigdy nie wychodzą z pamieci