Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Muszę to z siebie zrzucić bo nie mam komu o tym powiedzieć.

Moja mama odkąd przeszła na emeryturę zaczęła coraz intensywniej chodzić po lekarzach. W końcu do każdego specjalisty zaczęła chodzić prywatnie bo szybsze wizyty i większa szansa, że jej coś znajdą.

Notorycznie wpada w jakieś histerie, że ma raka a to w jelicie, a to w nosie, a to w jajnikach, a to gdzie indziej. Ma nawracające bóle brzucha od ponad 20 lat i zawsze badania wychodziły dobrze. Osobiście podejrzewam juz, że to coś nerwicowego albo jelito drażliwe ale ona ciągle szuka potwierdzenia swoich obaw i nie bierze pod uwagę tego,cze źródło może być w głowie. A jak lekarz stwierdzi, że wszystko jest dobrze to albo jest on zły i powtarza badania u innego albo jest rozczarowana bo "nic nie wyszło, co ja mam robić?" i za jakiś czas idzie na kontrolę.

Do mnie i do różowej zagląda tylko jak się ją zaprosimy a w rozmowach telefonicznych słyszymy, że ciągle jest gdzieś umówiona. Bywa w przychodniach obok nas a potem szybciutko ucieka do domu. Czasem lubi też wywoływać w nas uczucie zmartwienia rzucając temat, że jest z czymś źle ale to nie jest rozmowa na telefon.

Odkąd pamiętam żartowała, że jest "lekarzem domowym" bo wie wszystko o chorobach (z książek, potem z internetu) i zawsze miała tysiące rad i zaleceń co trzeba zrobić. Różowa od ostatniego roku ma problemy zdrowotne i specjaliści wysyłają ja do innych specjalistów, który wykluczają podejrzenia poprzedniego lekarza ale znajdują coś innego w innym miejscu. Na tyle złego, że różowa diagnozuje się teraz w szpitalu onkologicznym. Ze względu na całą sytuację wykupilem w pracy pakiet medyczny. Nie żyjemy w Warszawie czy innym mieście zawalonym przyjezdnymi więc mamy bardzo szybkie wizyty do wszystkich specjalistów, którzy przykładają się do pracy i zlecają mnóstwo badań kontrolnych.

Różowa sporo o tym mówi mojej mamie bo bądź co bądź mają dobre relacje a jej mama nie lubi słuchać co się dzieje u innych włączając dzieci tylko woli żyć #!$%@?, że jej były szef wysłał jej piękne życzenia na święta i jest ona taka ważna.

Problem polega na tym, że moja mama jako "specjalista" ciągle podważa decyzję lekarzy i daje różowej instrukcje co ma robić. Mamy ta opiekę medyczną - nie, idź prywatnie, ja mam tu super specjalistę, jest tam i tam bierze tylko 250 zł (jak dla nas ten pakiet medyczny to jest to samo co wizyta prywatna). Na onkologii lekarz mówi żeby zrobić biopsję, terminy będą na czerwiec ale nie przejmować się - nie, trzeba było się kłócić o wcześniejszy termin a jak nie dadzą to iść prywatnie. Jednocześnie powiedziała, że ona sama marzy żeby zajął się nią szpital onkologiczny... No ale jak widać na razie nie było żadnych podstaw żeby ją tam skierować.

Widzę u mamy straszna hipochondrię I jednocześnie próbę ustawiania życia innym, zawsze pod pretekstem chęci pomocy. A w przypadku odmowy ma już wyuczone techniki manipulacji. Zmienia ton głosu i udaje rozczarowanie, smutek, obojętność. "Zrobicie co będziecie chcieli", "Tak nisko mnie cenicie" itp.

Ja wiem, że nic z tym nie zrobię bo tych zachowań mamy nie zmienię. Mówię też różowej żeby wygłaszała te ważne tematy mówiąc że wyszło ok i nie zaczynała nowych. Ale jednocześnie widze, że ona ma potrzebę wygadania się do ludzi a od mojej mamy dostaje najwięcej informacji zwrotnych.

Tak na koniec dodam, że z roku na rok czuję, że że wszystkim jest coraz gorzej. To tylko jedna sprawa a takim popieprzonych akcji jest w moim życiu multum i czuję, że z każdej strony coś próbuje mnie docisnąć. Każda dobra chwila w ciągu kilku godzin jest już przykryta zmartwieniami i obowiązkami. Cały mój dziecięcy obraz mojej rodziny zawalił się jak domek z kart jak tylko zacząłem żyć na swoim i zobaczyłem z boku co się dzieje. A jednocześnie też przez to co mi wpajano do głowy w domu i w szkole, nie mogę teraz zaznać luzu i żyje w ciągłym napięciu dążąc do wygórowanych celów. I nie potrafię odpuścić. Dorosłość ssie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#rodzina #choroby #medycyna #zalesie



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: RamtamtamSi
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 10
@mirko_anonim: Też tak miałam jak twoja matka i pomógł dopiero psychiatra i leki, każde kolejne badanie dawało ulgę na pół dnia a potem znowu siup w internet czy może to nie był konował albo badanie jednak ma tylko 90% wykrywalności, czyli muszę być w tych 10%, i tak to się kręciło.

Matki na siłę do psychiatry nie wyślesz, ale z dziewczyną musisz pogadać, żeby przestała ją nakręcać tymi rozmowami. Niech się
@mirko_anonim: nic z nimi nie zrobisz, tak jak mówisz. Próbuj się tym nie stresować, bo stres nic nie naprawi, nic nie zmieni na lepsze. Rzadko kiedy jest tak,że wszystko jest dobrze, jak jeden problem rozwiążesz lub sam się skończy to pojawia się kolejny. I ciesz się tym co masz, moja babcia takie same objawy hipochondrii, ale w którymś momencie już sama nie jeździła po lekarzach,trzeba ją było wozić, i to na
✨️ Autor wpisu (OP): @Wojciech_Skupien: kiedy miała 50-parę lat to śmiertelnie bała się, że dostanie udaru w tym samym wieku jak jej matka i będzie już leżąca. Od lat ja namawiam na pełną psychoterapię bo tutaj też są w niej schematy wywodzące się aż z dzieciństwa. No ale ona nie będzie do tego wracać, ona nie chce o tym mówić i koniec.

@pianinka: tak jak pisałem wyżej, namawiam ją
@mirko_anonim: Moja teściowa nie śpi po nocach w strachu, że jej matula zaraz umrze. Kobieta ma 96 lat, najwyższy czas chciałoby się rzecz, jednak teściowa nie potrafi zrozumieć, że naturalną i integralną częścią życia jest właśnie śmierć, której nie trzeba się bać, lecz ją zaakceptować i mieć świadomość, że jeszcze żaden człowiek się nie urodził, który by ten schemat złamał. Zaakceptowanie nieuniknionego, dla wielu osób może być jak zerwanie kajdanów i