Wpis z mikrobloga

W ostatnie wakacje kumpel załatwił mi tyrkę na miesiąc na budowie u ojca, żeby sobie trochę dorobić. Miałem być takim chłopcem "przynieś, podaj, pozamiataj". Pierwsza praca, niezbyt wiedziałem czego się spodziewać. No więc idziemy z kumplem, godzina 5:50, czekamy pod szkołą którą owa firma remontuje. Przyjeżdża kierownik - Stasiu, klawy chłop, poznał nas z resztą ekipy-budowa. Z każdym podajemy sobie witkę i

wtedy poznałem go... Stał niepozornie pod oknem, jadł bułkę z kiełbasą. Gdybym wtedy wiedział, kim on jest, zrezygnowałbym z tych pieniędzy.


Jak na złość kolega dostał za swojego "majstra" Piotrka, spoko koleś tylko jego umiejętności mówienia pozostawiały sobie wiele do życzenia, dla mnie przypadł oczywiście ON, szatan w szacie niepozorności.

Pierwszego dnia, poszliśmy do swoich klas, Jurek chodził z palnikiem a ja #!$%@?łem ze skrobaczką skrobiąc podpalaną przez Jurka farbę na ścianie. Wtedy się jeszcze nie odzywał, 1,60m wzrostu, typowo budowlane ciuchy, czapeczka i plecak z logiem STS'a. Myślałem, że jest spoko, aż do pierwszej przerwy, Jurek się przywitał, wypytał o wszystkie moje dane personalne, po czym zaczął opowiadać o sobie. Twierdził, że jego nazwisko brzmi Laguna i jest synem indianina, a jego dziadek jest potomkiem Czyngis-chana.

Pomijając fakt, że mówił w miarę wyraźnie i zrozumiale co trzecie słowo, po czym podszedł do drzwi - i krzyknął:

-Młody! Pójdziesz ze mną?

-Gdzie panie Jurku?

-W dupe ciemną hahaha (tu zabijając mnie śmiechem poszedł chwalić się kumplom, jak to "wkręcił młodego")

Wrócił po 15 minutach, twierdząc, że jestem dobrym młodym. Tu się zaczęły jego historie życiowe. Jurek ma córkę, rozstał się z żoną, ale mieszkają razem(?), jest dobrym ojcem, bo żona chce jej dać pół parówki, a Jurek nie będzie żałował córce, nawet musztardy by jej nie pożałował. Z grzeczności udawałem zainteresowanie jego historiami.

Jurek miał istny słowotok. Jak zaczął gadać, to przez resztę dnia nie przestawał, nawet mimo próśb innych starszych stażem kolegów z budowy. Wszyscy mi współczuli, że go dostałem, oni też przez to przechodzili. Wszystkiego próbowali, ignorować, wyzywać, prosić... Jednak on był nieugięty, nie przestawał mówić.

Jurek lubił obstawiać mecze. Opowiadał, że raz wygrał tyle, że przez cały rok nie pracował, wygrywał telewizory, główne nagrody w polsce, czołowy hazardzista. Ostatecznie mu podliczyłem, że wygrał jakieś 1,2mln złota. Mimo, że mu o tym powiedziałem, on dalej twierdził, że pracuje dla przyjemności i nawet wypłaty za to nie chce pobierać xD Dał mi wyliczoną gotówkę i kazał kupić "białego" w sklepie.

Jurek znał ceny piw w całym mieście w każdym sklepie. Jak była promocja na piwo, Jurek wiedział o tym już tydzień wcześniej. Zawsze prosił o dyskrecję, żeby Stasiu go nie przyuważył, jako dobry młody starałem się jak tylko mogłem. Jak pił piwo (a ja zapierdzielałem ściany) powiedział, że z jego stażem, musi pić bo wyschnie mu wątroba, Jurek był trochę uzależniony.

Później przyszedł jeszcze jeden pracownik - Mirek. Przyjechał z innej szkoły, żeby coś tam zabudować w tej naszej. Mirek miał 3 zęby i więzienne tatuaże, w sumie tylko tyle mogę o nim powiedzieć. "Kochali" się z Jurkiem. Raz go Mirek dusił, krzycząc, że go "Zabije, bo on mu zniszczył życie", podobno już dłużej pracowali, następnie w ramach żartu, Juruś zachodził go od tyłu z palnikiem i krzycząc jakiś niezrozumiały zlepek słów podpalał Mirkowi nogawki. Ostatecznie i tak zawsze się godzili i pili sobie wesoło piwko (po które ja musiałem chodzić).

Raz stali obydwaj w drzwiach i zapytali:

-Młody! Idziesz z nami?

-Gdzie?! (Znów się dałem nabrać)

-Srać za drzwiami! HAHAHAHA!

Do końca dnia śmiali się ze swojego dowcipu...

Kiedyś w bardzo leniwy dzień, jak kierownika nie było, siedzieliśmy przy oknie z kumplem na "czatach" (praca była na czas, nie na wykonaną robotę), w razie gdyby to kierownik przyjechał, po czym przybiegł Jurek, zaczął narzekać, że młodzi a niepracowici, więc aby ogółowi żyło się lepiej, wysłał nas po cztery "białe". Ostatecznie zasnął gdzieś w kanciapie i dostał reprymendę od kierownika xD

A propos kierownika, to prosiłem go żeby mi dał kogoś innego, że mi siada psychika powoli, zaczął się śmiać wniebogłosy i powiedział, że nie słyszy tego pierwszy raz, ale nie ma do kogo, nikt go nie chce. Pocieszył mnie mówiąc, że jak to przeżyję, to mnie już nic w życiu nie zagnie.

Jurek zawsze w przerwie jadł bułkę/chleb z kiełbasą, nigdy nie miał niczego innego, twierdził, że prawdziwa, niedźwiedzia siła tkwi w kiełbasie, a zdania lekarzy na temat jego odżywiania to on ma w dupie.

Raz w życiu nam się udało wkręcić Jurka, kiedy to niosłem butlę z gazem, a kolega wydawał przy tym dźwięk "psssss", Jurek (już trochę podchmielony) się osrał i kazał wszystkim uciekać, ostatecznie zaczęliśmy się z niego śmiać, a on podjarany świetnością dowcipu, poszedł próbować wkręcać tak innych.

Zawsze po pracy szedł do toalety i mył w umywalce stopy i głowę, twierdząc, że zaoszczędzi na prysznicu, a wykąpie się jak będzie taka potrzeba nieważne że był cały upieprzony w tynku. Rano zawsze przychodził czysty, Jurek zaginał logikę, on tworzył własną.

Czasem próbowałem go ignorować, kiedy zauważył, że się do niego nie odzywam, wywiązywał się między nami taki dialog

-Młody, gniewasz się?

-Ehh... Nie Jurek

-Tylko świnie się nie gniewają, hahahahahah

I klasycznie poszedł się chwalić, wirtuoz bajery i dowcipu...

A kiedy mówiłem, że się gniewam, to wtedy świnie się już gniewały...

Jurek często zaglądał co się dzieje za oknem, twierdząc, że sprawdza czy nikt go nie obserwuje, bowiem mówił, że miał porachunki z mafią która mu zabiła brata, pięściarza - mistrza Europy, ale to dawno, to mogłem o nim nie słyszeć.

Było tego znacznie więcej, jednak czas wymazał większość Jurka z mej pamięci, ale nigdy nie da rady do końca. Jego ciągłe "mówienie" mnie już zahartowało, okazało się niedawno, że mieszka w okolicy, czasem go widuję z "białym" w kieszeni, na sam widok przechodzą mnie ciarki, on mnie chyba nie pamięta, jednak ja nie zapomnę do końca życia. Tak właśnie poznałem legendę...

#pasta #coolstory #gorzkiezale #humor #heheszki
  • 12
@Narayana: @bahanadala: @Apreter: Pracowałem z takim w wakacje, przebił wszystko : ukradł 80kg drutu miedzianego, zamiast wynosić po 2-3kg jak każdy (ja też :D) to owinął się i próbował wyjść. Przewrócił się przy budce i nie mógł się podnieść. Ogólnie bajarz pierwsza klasa, jakby podliczyć to w ciągu roku ponad 500 kobiet miał.
@D4kai: Polityka to jakieś słowo-klucz? Często słyszę: "ja nie interesuje się polityką", "mnie polityka nie obchodzi", "nie mam czasu na politykę". Tymczasem mówią to osoby, które jednak są żywotnie zainteresowane tym kiedy pójdą na emeryturę i jak wysoką (czy raczej: jak niską) dostaną; ile muszą płacić na ZUS; jak długo muszą czekać w kolejce do NFZ; ile ukradł ten czy inny urzędnik; co zrobić z Trynkiewiczem i innym mordercami etc. Polityka