Wpis z mikrobloga

Blokowiska potrafią być szokująco... ciche.

Pamiętam swój rok wynajmu na Malborskiej w Warszawie.

Serio, ani jednej całonocnej imprezy przez calutki okres wynajmu (ze dwa razy była tylko dyskoteka w szkole). W nocy otwierasz okno i cisza, chyba, że jakieś żule przechodzą i głośno gadają. Pod blokiem plac zabaw, na którym ani razu po północy nie widziałem "złotej młodzieży" (żuli też nie).

A z okna po jednej stronie jakieś kilkaset mieszkań, po drugiej - kilkadziesiąt.

Sąsiedzi z góry i z dołu jak duchy.

To było najcichsze miejsce, w jakim mieszkałem. Na podwórku w domu mam czasem głośniej jak sąsiad grilla robi.

A w wielu miejscach mieszkałem i bloki zawsze kojarzyły mi się z dudniącą gdzieś przez ściany muzyką i sobotnimi imprezami zza okna.

#nieruchomosci #mieszkanie
Pobierz Yuri_Yslin - Blokowiska potrafią być szokująco... ciche.

Pamiętam swój rok wynajmu n...
źródło: 1234
  • 4
To było najcichsze miejsce, w jakim mieszkałem. Na podwórku w domu mam czasem głośniej jak sąsiad grilla robi.


@Yuri_Yslin: ja mieszkajac 7 lat w domu w rekreacyjnej miejscowosci blisko Łodzi pamietam do dzisiaj cięcie drewna na krajzedze przez sąsiada o poranku w niedziele. I co mu zrobisz? ma prawo. Ten mit o tym jak to w domku masz cicho a w bloku głośno jest komiczny. Nie ma żadnej reguły.
@dzem_z_rzodkiewki: No ja miałem powiem CI udrękę z mieszkaniami w życiu, każde kolejne to były hałaśliwe osiedlowe imprezy albo sąsiedzi. Dopiero ostatni wynajem pokazał mi, że to jednak kwestia szczęścia.
Zaskakujące jest to,że najcichsze okazało się gigantyczne blokowisko z wielkiej płyty w niezbyt ciekawej dzielnicy.

Zdecydowanie najgorzej było w mieście powiatowym w latach 90.
po kilku dresiarzy na budynek, więc disco-polo i techniawka naprzemian z ich okien+ OBOWIĄZKOWO impreza w piątek