Wpis z mikrobloga

Jest już wersja Protasiewicza

W środę po północy udało nam się porozmawiać z eurodeputowanym Protasiewiczem. Przyznaje on, że doszło do incydentu, gdy w środę wieczorem dotarł z Warszawy do Frankfurtu, gdzie czekał na niego kierowca, by zawieźć go do Strasburga. Jego relacja z całego zdarzenia jest zgoła inna niż ta przytaczana przez "Bild". Jak twierdzi europoseł, nie był pijany: - Wypiłem wino w samolocie. To wszystko. Cała awantura wzięła się z faktu, że wziąłem wózek od mężczyzny, który zbierał je z całego lotniska i łączył. Jemu to się nie spodobało i poszedł do celników.


Celnicy poprosili Protasiewicza o dokumenty. Wtedy miał on przedstawić się jako wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego. Zarzut "Bilda" o wykrzykiwaniu "Heil Hitler" i Auschwitz?


Protasiewicz: - Jeden z celników był mega agresywny. Popychał mnie krzycząc "raus"! Wtedy spytałem go, czy był kiedyś w Auschwitz, czy zdaje sobie sprawę jakie to słowo może mieć znaczenie. Pytałem go "Do you know what is Auschwitz? What "raus" means?". Wtedy zabrali mnie na bok. Wyjąłem więc komórkę I zakomunikowałem, że będę ich filmował. Wtedy jeden z nich wytrącił mi ją z ręki. Skuli mnie w kajdanki.


Jakieś mocne te wina politycy pija :-)

#polityka #po #protasiewiczgate
  • 4
@SirBlake: Jak czytam w mediach, że jakiś poseł/posłanka/polityk napili się czegoś i robili awanturę to od razu włącza mi się czerwona lampka. Jak polityk tłumaczy się, że wypił "lampkę wina do obiadu" "kufelek piwa do rozmowy" etc oznacza, że wypił butelkę wina/kilka piw. Natomiast jak tłumaczy się, że wypił butelkę wina to w sumie może i wypił bo bądź co bądź #!$%@?ć samemu butelkę wina, i tłumaczyć się że "tylko" to