#patodeweloperka #przegryw Przypomniało mi się jak kiedyś przez trudną sytuację zgodziłem się tymczasowo wynająć pokój w jakiejś patodeweloperce. Pokój był bardzo mały, a w całym domu było chyba 6 albo 5 pokoi, ale zachęcała mnie niska cena oraz fakt, że miesiąc jest za darmo (tzn wprowadziłem się około 10.06, a naliczało mi się dopiero od 1.07), oraz fakt, że umowa była tylko do września tego roku, czyli miałem tam być 3 miesiące. W momencie gdy podpisałem umowę, dosłownie 15 sekund po tym chłop do mnie jak stoje z angielskim. Zdziwiło mnie mega te pytanie, ale mówię, że no w sumie całkiem nieźle i zapytałem czy syn potrzebuje korepetycji, że pan pyta czy o co cho (wczesniej mówił, że ma małego syna). A on, że hahah nie, że pyta, bo są tutaj ludzie różnej narodowości. Już sobie myślę no to nieźle będzie, pytam się jakiej, na co on, że jest jeden 2 polaków oprócz mnie, jedna Białorusinka i jeden obywatel Kenii XD. Przyznam, że troche mnie to przeraziło, czułem się cringowo gdy miałem mówić po angielsku, dlatego wolałem unikać współlokatorów. Najgorsze miało dopiero nadejść. Przez ponad tydzień od wprowadzki jakoś tak się udało, że nie spotykałem swoich współlokatorów i nawet przez chwilę zapomniałem, że w ogóle tacy tam są. Pewnego weekendowego poranka postanowiłem skorzystać z toalety, więc wychodze z pokoju, idę przez przedpokój, aż w końcu łapie za klamkę, a tam ten Kenijczyk siedzi sobie na kiblu i się nie zamknął XD. Poczułem takie zażenowanie, że właśnie tak wygląda nasze pierwsze spotkanie, a na domiar złego on siedząc na tym kiblu próbował sięgnąć za klamkę, by zamknąć sobie drzwi, a ja ten gest źle odebrałem i...zbiłem z nim pione XDDD Boże jaki wstyd mnie ogrania, gdy o tym piszę. Jak można się domyślić unikałem później tegoż osobnika, na szczęście miesiąc później się wyprowadził, a w zasadzie to #!$%@?ł z tego domu nie płacąc, a na domiar złego gdy właściciel wszedł do jego pokoju by po nim ogarnąć to jego oczy ujrzały pluskwy, które potem rozniosły się na cały dom i trzeba było wzywać dezynsekcje xd.
Przypomniało mi się jak kiedyś przez trudną sytuację zgodziłem się tymczasowo wynająć pokój w jakiejś patodeweloperce. Pokój był bardzo mały, a w całym domu było chyba 6 albo 5 pokoi, ale zachęcała mnie niska cena oraz fakt, że miesiąc jest za darmo (tzn wprowadziłem się około 10.06, a naliczało mi się dopiero od 1.07), oraz fakt, że umowa była tylko do września tego roku, czyli miałem tam być 3 miesiące. W momencie gdy podpisałem umowę, dosłownie 15 sekund po tym chłop do mnie jak stoje z angielskim. Zdziwiło mnie mega te pytanie, ale mówię, że no w sumie całkiem nieźle i zapytałem czy syn potrzebuje korepetycji, że pan pyta czy o co cho (wczesniej mówił, że ma małego syna). A on, że hahah nie, że pyta, bo są tutaj ludzie różnej narodowości. Już sobie myślę no to nieźle będzie, pytam się jakiej, na co on, że jest jeden 2 polaków oprócz mnie, jedna Białorusinka i jeden obywatel Kenii XD. Przyznam, że troche mnie to przeraziło, czułem się cringowo gdy miałem mówić po angielsku, dlatego wolałem unikać współlokatorów. Najgorsze miało dopiero nadejść. Przez ponad tydzień od wprowadzki jakoś tak się udało, że nie spotykałem swoich współlokatorów i nawet przez chwilę zapomniałem, że w ogóle tacy tam są. Pewnego weekendowego poranka postanowiłem skorzystać z toalety, więc wychodze z pokoju, idę przez przedpokój, aż w końcu łapie za klamkę, a tam ten Kenijczyk siedzi sobie na kiblu i się nie zamknął XD. Poczułem takie zażenowanie, że właśnie tak wygląda nasze pierwsze spotkanie, a na domiar złego on siedząc na tym kiblu próbował sięgnąć za klamkę, by zamknąć sobie drzwi, a ja ten gest źle odebrałem i...zbiłem z nim pione XDDD Boże jaki wstyd mnie ogrania, gdy o tym piszę.
Jak można się domyślić unikałem później tegoż osobnika, na szczęście miesiąc później się wyprowadził, a w zasadzie to #!$%@?ł z tego domu nie płacąc, a na domiar złego gdy właściciel wszedł do jego pokoju by po nim ogarnąć to jego oczy ujrzały pluskwy, które potem rozniosły się na cały dom i trzeba było wzywać dezynsekcje xd.