Wiem, że niby Azja i inne realia, ale taka psiarnia w restauracji, biegająca po stolikach, kuchni i kanapach nie wygląda zachęcająco. Azjata pewnie będzie miał wywalone, ale Europejczyk czy Amerykanin raczej darowałby sobie wizytę widząc coś takiego na wejściu. Sam bym pewnie nie zrezygnował, ale czułbym się niekomfortowo. #raportzpanstwasrodka
@mango2018: zależy z jakiego kraju. Koreańczyk czy Japończyk pewnie się ewakuuje tak samo jak Europejczyk. Jak tam psy cały czas wycierają dupę o blat to istnieje wysokie ryzyko, że właściciel takiej podrzędnej nory też z higieną jest na bakier.
@mango2018: Wątpię żeby jakikolwiek Azjata (poza tymi zapraszanymi typu sąsiedzi albo rodzina Strejle), który pojawi się tam z nadzieją zjedzenia czegoś z przebogatej oferty będzie miał wywalone na psy biegające po stołach. Dla Machaja to normalne i żeby to lepiej zrozumieć musiałbyś sobie odwinąć gniota z Machajem nagrywającym siebie jak szcza (jak widać kontent nie ma ograniczeń) w obskurnym kiblu u Węgra - skoro tam doszedł do wniosku, że wystrój i
@roo-bin: No to chyba jedynie dla niego, bo widzę, że w komentarzach ludzie mają podobne spostrzeżenia. Zresztą oglądając blogi innych podróżników, raczej nie widać żeby banda psów biegała po kuchni, stolikach i krzesłach.
@roo-bin: Dokładnie przyuważyłem że nawet Ci obwoźni sprzedawcy jedzenia używają rękawiczek,u mahaja tę rolę spełnia odpalony kiep w łapie z sypiącym się popiołem do żarcia
@wiesniakzdziuryzabitejdeskami: to akurat jest najmniejszy problem. Bardziej bym się martwił bakteriami kałowymi, wirusami pochodzenia odzwierzęcego, ropą z gnijącej łapy oraz innymi chorobami od stołowania się przybytkach typu Win.
@mango2018: ja nie widziałem nigdy psów na stołach w azjatyckich restauracjach poza tymi, które wjeżdżały jako danie (chociaż jeśli chodzi o Kambodżę to pies najczęściej był podawany z rożna,a najbardziej makabrycznie wyglądało to w Laosie bo tam był przyrządzany na ognisku) a jeżdżę do Indochin od 9 lat.
@darth_invader: No dlatego ja bym tam niczego nie zjadł,bo jak ktoś ma nadzieję że machaj myje ręce,blaty i cały sprzęt to współczuję i zarazem zazdroszczę bycia aż takim optymistą
@darth_invader: to jest dokładnie taka sama sytuacja jak z syfiarzem, który opowiada, że legitnie wywala szambo z chałupy pod płotem sąsiada bo każdy tak robi. Tymczasem w Kambodży od wielu lat jest prowadzona kampania społeczna, której celem jest poprawa świadomości społeczeństwa i rozwój infrastruktury - niestety wiadomo, że to proces długotrwały.
@darth_invader: często widać jakie zezol ma "zadbane" dłonie. Krótka płytka z której widać czarny brud i tak robi pizzę i te larytasy. Jedni goście co tam spali i jeśli ciekawie czemu pokazywali jak w szpitalu laska wylądowała na drugi dzień.
Azjata pewnie będzie miał wywalone, ale Europejczyk czy Amerykanin raczej darowałby sobie wizytę widząc coś takiego na wejściu.
Sam bym pewnie nie zrezygnował, ale czułbym się niekomfortowo.
#raportzpanstwasrodka
@mango2018: A ja wręcz przeciwnie,puszkę sparzoną wrzątkiem może ale to i tak na zewnątrz
@mango2018: zależy z jakiego kraju. Koreańczyk czy Japończyk pewnie się ewakuuje tak samo jak Europejczyk. Jak tam psy cały czas wycierają dupę o blat to istnieje wysokie ryzyko, że właściciel takiej podrzędnej nory też z higieną jest na bakier.
@roo-bin: No to chyba jedynie dla niego, bo widzę, że w komentarzach ludzie mają podobne spostrzeżenia.
Zresztą oglądając blogi innych podróżników, raczej nie widać żeby banda psów biegała po kuchni, stolikach i krzesłach.
@wiesniakzdziuryzabitejdeskami: to akurat jest najmniejszy problem. Bardziej bym się martwił bakteriami kałowymi, wirusami pochodzenia odzwierzęcego, ropą z gnijącej łapy oraz innymi chorobami od stołowania się przybytkach typu Win.
@roo-bin: bo to łysy sobie dorabia jakąś ideologię, że Azja=syf i sranie pod stołem oraz nikt się nie będzie przejmował toksycznym żarciem.