Wpis z mikrobloga

Miałem w ostatnio ciekawą przygodę, stwierdziłem, że podzielę się tym z Wami, bo może też szukacie aut. Ale najpierw mały background.
W mojej starej fieście 2004r. Ghia, 1,4 Diesel prawdopodobnie znowu poszło coś w okolicach wtrysków, bo silnik nie pracuje regularnie i lekko kopci w okolicach kolektora (?). Wkurzyłem się nieziemsko, bo od listopada wydałem na to auto już z 7k, a warte jest może z 5, no ale czymś trzeba jeździć. No więc usiadłem do kompa i zacząłem szukać czegoś podobnego, na początku budżet to było 20k, miało być używane, coś wielkości Fiesty, do dojazdów po mieście, no i tras, raz na weekend, może rzadziej, tak do 100km. Po analizie wybrałem 10 aut do objeżdżenia, głównie Dolny Śląsk, bo stąd jestem, trasa ustalona, 10 przystanków - 350 km łącznie, od Sycowa po Wałbrzych. Wszystkie miały być od osób prywatnych, ale trafiły się dwa od handlarzy, jakoś jestem do fordów przywiązany, więc padło na 8 Fiest i 2 Fiaty Bravo.
Fiesty to była głównie opcja 1,6 TDI, wersje zazwyczaj titanium rocznik 2011/2012, do tego 2 Fiaty Bravo. Dawno aut nie kupowałem, więc w sumie zapomniałem czego można się spodziewać, ale to co zastałem objeżdżając te wszystkie "osoby prywatne" to hit. Na 7 fiest - podobno ten sam rocznik i model żadna nie miała pod maską podobnego układu, w każdej silnik wyglądał totalnie inaczej. Każda "Osoba prywatna" to był tak naprawdę zawoalowany handlarz, albo ktoś kto ściąga auta z zagranicy, bo wszędzie stały auta na ogródkach z niemieckimi blachami. Hitem był jeden Fiat Bravo, w którym przy otwartej masce, mógłbym w sumie prześlizgnąć się obok silnika, bo była szpara na 30-40 cm. Dlaczego obejrzałem 7 Fiest a nie 8? Zadzwoniłem do sprzedawcy, że jestem już niedaleko miejscowości, a on mi powiedział, że auto stało na parkingu i jak padał deszcz, to napadało do bagażnika i teraz jest mokry bagażnik w środku.... No hit, auto za 20k (i mój faworyt z listy) i przecieka uszczelka bagażnika. Dzięki Bogu padało na weekend i wyszła ta wada. Ostatecznie straciłem czas, straciłem pieniądze i nic nie kupiłem. Już miałem się poddawać, ale żona otrzymała z polecenia namiar na jakiegoś gościa co sprzedaje auta ściągane z zagranicy, jako, że byliśmy niedaleko, a żadne auto z listy nie przypadło do gustu, to podjechaliśmy tam. Facet okazał się w porządku nawet, pokazał auta. Spodobał się ford focus, 1.6 TDI 2012, wersja niżej niż Titanium, ładny szary kolor, miał być za max 26k, więc troche ponad budżet, no ale co zrobisz. Stwierdziłem, że podjadę tam na następny dzień ze znajomym "specem od aut", bo wolę stracić stówę lub dwie, niż potem kilka k na remont grata. Autem byłem zauroczony. No więc podjechaliśmy w sumie po kilku dniach, z zewnątrz po za drobnymi ryskami było ok, no wiadomo, auto blisko 11 letnie więc w sumie podejrzane byłoby, jakby rysek nie było, przebieg 189k.
Podjechaliśmy na okoliczną stację. No i tutaj niestety się popsuło, auto było pod spodem pordzewiałe, ale tak jakby stało w wodzie, albo w soli, z przekładni ciekł olej, dodatkowo gdzieniegdzie miało kit. Krótki rzut okiem na apki samochodowe po Vinie, pokazało, że w 2017 miało przebiegu 175k, więc na pewno było kręcone. No i czar prysł, tyle warte było polecenie. Skończyło się na tym, że kupiłem nowe auto na kredyt w salonie, a 26k na używane poszło we wkład własny. Nigdy więcej nie będę szukać używanych, bo to środowisko to jakiś rak.

PS.
Jak znajdę, to w komentarzu wrzucę zdjęcie silnika jednej fiesty, bo gdzieś mam na telefonie.

#samochody #mechanikasamochodowa #zakupy
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@MiotaczIntelektu: coś o tym wiem bo ostatni miesiąc prawie codziennie jeździłem oglądałem. Jednym słowem dramat. A do handlarzy zraziłem się już dożywotnio bo takiego szmelcu jak oni nie próbował mi wcisnąć żaden prywaciarz o cenach nie wspominając (mój budżet był o połowę mniejszy a i tak handlarze śmiało oferowali szroty warte 2k po 10k)
  • Odpowiedz
@MiotaczIntelektu: Cóż jakbym mógł sobie finansowo pozwolić na auto nowe z salonu bez jakiegoś wieloletniego kredytu ze zmienną stopą albo stałą wywaloną w kosmos. też na pewno bym tak zrobił. Posiadanie nowego auta gdzie dbasz sobie od początku i nikt przed tobą nic nie popsuł to jest to, a nie kupujesz już spanachane przez ludzi. Ale jakiś długi kredyt na pewno
  • Odpowiedz