Wpis z mikrobloga

#f1
W F1 od 1983 były tylko 3 wypadki śmiertelne podczas weekendów wyścigowych.
Patrząc się na niektóre wypadki czy procedury bezpieczeństwa to cała F1 ma ogromne szczęście że tylko Senna, Rantzenberger i Bianchi przez ten czas zginęli.
  • 15
  • Odpowiedz
@PrawaRenka: Groszek na przykład byłby czwartą ofiarą gdyby był nieprzytomny i nie wyszedł z tego pożaru w Bahrajnie. Dawno już na to zwróciłem uwagę że te grubasy z gaśnicami zanim tam dobiegły i zaczęli psikać na te płomienie to trochę musiało minąć. Zresztą tymi gaśnicami te płomienie tylko łaskotali. Czyli tak: słaba organizacja, niedostateczne procedury i środki do gaszenia pożarów a przy tym niewystarczające pojęcie i szkolenia o tym.
Ale to
  • Odpowiedz
@CaVarese: ogólnie to mnie ten zachwyt nad halo trochę bawi. Od czasu Senny było od groma wypadków, bez halo i poza Bianchim (który akurat trochę z własnej winy, trochę z błędu organizatora skończył jak skończył) nie było żadnego śmiertelnego wypadku. A od czasu wejścia halo to co najmniej 5 razy uratowało przed śmiercią. Czy to trochę nie nadinterpretacja?
  • Odpowiedz
@AradoAkbar: @majo174: Halo nie przeszkadza w jakikolwiek sposób, podnosi tylko bezpieczeństwo, można spekulować czy ktoś by się przekręcił, czy nie, ale po co? Na filmikach czy animacjach 3D widać, że asfalt, opona czy barierka przejechały po halo, a nie łbie kierowcy - nawet jakby bez halo się nie przekręcili to zdecydowanie pomogło to uniknąć większych obrażeń.
  • Odpowiedz
@Gusmag: @kolegaBob @FunkyMonkey przecież ja nie neguje tego, że halo uratowało Grosjeana i Hamiltona, ale odnoszę się do tego że niedzielni fani F1 mają tendencję do walenia konia nad tym systemem ochrony w sytuacjach gdzie i bez niego kierowcy nie stało by się nic złego xD
  • Odpowiedz