Wpis z mikrobloga

Najlepsze są onuce, które próbują odwrócić uwagę od zbrodni Rosji i niczym propaganda Moskwy wrzeszczą, że Polską kieruje jakaś ślepa nienawiść do Rosji i nieuzasadniona miłość do Stanów Zjednoczonych, Ukrainy, a nawet Niemiec.

Otóż onuce. Tak, lubimy Stany Zjednoczone, ponieważ to one wspierały powstanie naszego państwa po I wojnie światowej, głównie dzięki nim udało się stosunkowo szybko pokonać Hitlera i wyzwolić obozy koncentracyjne. Przypominam, że przed wprowadzeniem masowych dostaw amerykańskiej i brytyjskiej broni do Rosji radzieckiej w ramach Lend Lease act, to Ruscy dostawali taki #!$%@?, że Wehrmacht zdobywał nawet 70 KM terytorium ZSRR w ciągu doby. To dzięki Amerykanom, po wojnie komunizm nie zagościł w Monachium, Paryżu, Madrycie i całej Europie Zachodniej. To dzięki Amerykanom odbudowała się powojenna Europa. Oczywiście tylko zachodnia, bo towarzysze moskiewscy w swojej strefie nie pozwolili skorzystać z pomocy USA i jedyne co robili to grabili państwa Europy Środkowo- Wschodniej. I to dzięki m.in. USA upadł komunizm. Nie ma ani jednego powodu, dla którego jako Polacy mielibyśmy nie lubić Stanów Zjednoczonych, które gwarantują nam ochronę przed sąsiadami takimi jak Rosja.

Co do Niemiec i Ukrainy. Mamy zaszłości historyczne i to poważne. Boli nas, gdy Niemcy próbują podzielić się z nami odpowiedzialnością za Holokaust, gdy niemieckie media piszą "polskie obozy śmierci" albo, gdy Ukraińcy gloryfikują Banderę i UPA. Nie zmienia to jednak faktu, że są to państwa demokratyczne, które nie najechały nikogo od zakończenia II wojny światowej, z którymi łączą nas potężne interesy handlowo-gospodarcze (Niemcy) albo geopolityczne (Ukraina). I nie musimy się kochać, żeby docenić Niemców za ich gospodarkę czy wysokiej jakości produkty jak niemieckie samochody, którymi chętnie jeżdżą nawet anty-niemieccy rządzący. Podobnie jak nie musimy kochać się z Ukraińcami, żeby stwierdzić, iż zostali bestialsko napadnięci przez Rosję, która codziennie morduje ich obywateli. Dlatego jako naród, który wielokrotnie był atakowany i najeżdżany w historii, solidaryzujemy się z Ukrainą oraz niesiemy im pomoc.

Co do Rosji, no cóż. Ta nasza niechęć nie jest bezpodstawna i nie odnosi się tylko do historii. Na początku lat 2000-nych prawie wszyscy uważali, że powinniśmy mieć z Rosją dobre stosunki i dać im się ucywilizować. Tak myślał cały Zachód, włącznie z USA. Atak na Gruzję uznano za wewnętrzny problem tamtego regionu, każdy przymknął oczy. Podczas Euro 2012 Ruscy maszerowali u nas nawet z komunistycznymi symbolami i nikt nie robił z tego afery, bo przecież u nas też są radykałowie.
Niestety, dla Ruskich mącenie, posiadanie wroga i wojna jest jak tlen. Za każdym razem, gdy Zachód przymykał oko na ich postępowania, oni posuwali się coraz dalej. Zachód podarował im nawet aneksję Krymu i finansowanie oraz szkolenie separatystów w Donbasie, których tam wysyłali do destabilizacji regionu. Natomiast w 2022 roku, gdy Rosja bezpardonowo zaatakowała suwerenny kraj, zabijając cywili, bombardując obiekty cywilne, wywożąc dzieci do Rosji, mordując kobiety i starców, na długie lata wypisali się z cywilizowanego świata i skreślili możliwość jakiejkolwiek współpracy z krajami Europy Zachodniej. Mimo dawanych im wielokrotnych szans od zachodu oni za każdym razem udowadniali, że są jak wściekły pies, który nie potrafi egzystować w pokoju, męczy go dobrobyt i rozwój oraz współpraca z innymi krajami, a jedyne co im odpowiada to wojna i destabilizacja.

Dlatego onuce nie stawiajcie znaku równości między USA, Niemcami, Ukrainą a Rosją. Bo chyba szczegółowo wam wyjaśniłem, dlaczego z tymi pierwszymi będziemy współpracować, a z drugimi nie mamy o czym rozmawiać.

#ukraina #rosja #wojna #ruskimir
  • 36
@Lambo994: Dzięki za napisanie tego. Przekaz, który warto powtarzać, ale już czasami się nie chce. Myślę, że sam jestem dobrym przykładem tego, jak zmieniało się nastawienie do Rosji. Ze względu na naszą historię, od dziecka czułem, że Rosja to nie jest nic dobrego. Gdy dorastałem i moje odruchy się bardziej humanizowały, zacząłem podchodzić do Rosji z ufnością udzieloną na mocno nieuzasadniony kredyt - zakładałem, że poprzez budowanie sieci powiązań gospodarczych i
@KondominiumKatoSocjalistyczne: onucą był jeszcze ten, który mówił, że sprowadzanie ukraińskiego zboża źle się skończy, albo to, że Unia za kilka lat zakaże samochodów spalinowych, albo ci, którzy nie chcieli się szczepić i mówili, że koncerny lecą w #!$%@?, to się źle zestarzało, a jeszcze masa takich spraw się zestarzeje, a ci ludzie dalej będą dawać łatkę onucy każdemu, kto nie zgadza się z główną narracją XDD

W skrócie: Kto nie popiera
Jednak jak widać, hasło, że podróże kształcą, to wierutna bzdura


@the_good_guy: Właśnie, że nie. Po prostu nie rozumiesz tego powiedzenia ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Podróże kształcą (ale wykształconych), ale nie staniesz się dzięki nim mądrzejszym, jeśli sam z siebie taki nie jesteś. Zwiedzając możemy się wiele dowiedzieć, nauczyć, czyli może to zaowocować, jeśli będziemy z tego umiejętnie korzystać. No ale onuc nie podejrzewałbym o taką mądrość życiową
@Lambo994: Dokładnie, sama prawda,
Zasługi USA dla Polski,
- Pomoc w odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918. (Woodrow Wilson postulował powstanie państwa polskiego, udział amerykańskich lotników w wojnie w 1920)
- Pomoc w pokonaniu nazizmu w Europie.
- Uratowanie Europy zachodniej przed komunizmem.
- Wygrana z komunizmem w Europie środkowo wschodniej, co przyniosło kolejną niepodległość dla Polski.
- Stworzenie bezpiecznego świata, który Polska wykorzystała w 100% i zwiększyła swoje PKB o
@Tfor: Ludzie po prostu zapominają, że podróż podróży nie równa, potrafią przeleżeć 7 dni w hotelu all inclusive w Turcji, nie wyjechać poza miasto, nie wychylić łba z hotelu, a po powrocie będą mówić, że podróże kształcą, więc podróżują XD
@Tfor: Jeśli ktoś ma otwarty umysł, kształci się też bez podróży. Więc podróże kształcą w takim samym stopniu, w jakim zetknięcie się z jakąkolwiek nową rzeczą. Jedyna ich przewaga, że mogą wyeksponować cię na nowość, bez wysiłku poświęcanego na szukanie (chociaż w czasach masowej turystyki ogniskującej się w wydeptanych, ujednoliconych kulturowo ośrodkach ta zasada też słabo działa). Ich rola została zmitologizowana, pewnie jako lansowanie nowego modelu konsumpcji, niby rozwijającego - nie