Wpis z mikrobloga

Ponad rok jestem już w hospicjum. Ostatnio trochę siada mi psychika, na szczęście jeszcze nie ma tragedii.
Najbardziej dokuczliwa jest dla mnie monotonia, moje dni wyglądają praktycznie tak samo.
Mam laptopa, mam telewizor, książki i magazyny. Codziennie czytam, czasem obejrzę jakiś film, ale przyznam że coraz trudniej znaleźć taki który przykuje moją uwagę na tyle żebym obejrzała cały.
Mam dostęp do różnych platform, CDA, Netflix, HBO Max, Player TVN ale mam poczucie, że nie mam w czym wybierać.
Zaczynam szukać nowego filmu a często kończy się na włączeniu starego, który znam i lubię.
Przed feralną operacją byłam aktywna, często uciekałam z miasta. Mieszkam w samym centrum Wrocławia, z chęcią wyjeżdżałam z mamą, albo ze znajomymi na wycieczki. Mamy wiele miejsc które lubimy odwiedzać. Uwielbiam chodzić po lasach, zwiedzać muzea, stare cmentarze, pałace, zamki. Zawsze się coś znajdzie.
W domu rzadko kiedy się nudziłam, wynajdywałam sobie różne zajęcia, które dawały mi satysfakcję.
Przed operacją wykupiłam dostęp do kilku kursów, tak samo jak mój kumpel i mięliśmy plan, aby po kolei je przechodzić.
Zdążyliśmy przejść jeden, dla ludzi rysujących na poziomie 0 :D Trochę byliśmy zawiedzeni, ponieważ koleś więcej gadał o swoich upodobaniach, niż pokazywał techniki rysowania. Cieszyłam się za to, na kurs dla początkujących z lepienia gliny.
Bardzo chciałam porobić wazony, jakieś patery czy doniczki. Obczaiłam, że niedaleko mnie jest możliwość ze skorzystania z pieca do wypieku gliny, płaci się od wagi przedmiotów.
W wyobraźni odciskałam na talerzach liście i pokrywałam kolorowym szkliwem.
Wszystkie plany jakie miałam rozpadły się. Miałyśmy z mamą plan sprzedaży mieszkania i wyprowadzenia się gdzieś na obrzeża miasta, gdzieś gdzie będzie spokojnie, gdzie miałabym dostęp do ogrodu.
Bardzo lubię zajmować się roślinami, patrzeć jak rosną, lubię komponować mieszanki kwiatów. Mam szerokie zewnętrzne parapety, na których mam duże skrzynki, w kuchni mam zioła, a w pokojach za oknem mini ogrody :-)
Lubię na nie patrzeć, jak się rozwijają, lubię ich zapach. Często dobierałam pachnące rośliny, jak goździki, heliotrop i tak dalej.
Lubię jak jest gęsto, bujnie, kolorowo. Miałabym piękny ogród, kwiatowe dywany, oczko wodne z myślą o różnych stworzonkach, które mogłyby z niego korzystać i ciekawe rzeźby. Robię też zdjęcia, najwięcej właśnie przyrody, taki ogród to dobre miejsce na polowanie na ciekawe zdjęcia.
Przed operacją studiowałam, skończyłam pierwszy rok psychologii, to nie są moje pierwsze studia, ale pierwsze na które poszłam sama dla siebie. Poszłam bo miałam taką możliwość, ponieważ zawsze mnie to interesowało i jakie studia by nie były, rozwijają.
Teraz jestem na kolejnym urlopie zdrowotnym, ale nie wiem czy wrócę na uczelnię.
Póki co nie mam do tego głowy, zobaczymy jak będę się czuć.
To była kolejna operacja kręgosłupa, kolejny guz do wycięcia. Wszystko do tej pory szło zgodnie z planem, a teraz było inaczej.
Obudziłam się i jedynie czułam przerażający ból. W swoim życiu doświadczyłam bardzo dużo bólu, bardzo silnego ale to przebiło wszystko. Moje nogi, nie czułam ich, czułam w ich miejscu niewyobrażalny ból. Jakby ktoś trzymał moje nogi w płomieniach, czułam dwa parzące kikuty. Leki nie pomagały. Lekarze nie rozumieli co się stało, nikt nie potrafił tego wyjaśnić.
Zrobili mi od razu rezonans, ale nic nie wykazał. Byłam sparaliżowana od pasa w dół, na szczęście szybko zaczęłam ruszać nogami, więc pojawiła się nadzieja, że wyjdę z tego.
Przez dwa miesiące lekarze nie poradzili sobie z bólem, dlatego trafiłam tutaj.
Niestety lekarze w szpitalach nie mają zbyt dużej wiedzy z zakresu leczenia bólu, w hospicjum mają doświadczenie i wiedzę.
Szybko udało się zbić ból z 10, tak na 7. Niestety mój przypadek okazał się trudny do leczenia, parę miesięcy zajęło ustalenie takiego leczenia żebym mogła w miarę normlanie funkcjonować, żebym mogła spać, siadać, poruszać się na wózku.
c.d.n
  • 76
@ignis84: przykro się to czyta a sam niestety przeżyłem trochę strasznych tragedii rodzinnych i wiem co to ból plus mnie też kiedyś pobili tak, że ledwo przeżyłem. Nigdy się nie poddawaj. Nigdy
@mario-zdk: Na szczęście nie umieram :P Po drugie z tego co zauważyłam ludzie umierający nie mają siły, ani ochoty na takie aktywności. Zazwyczaj dużą śpią, spada im apetyt, robią coraz słabsi, często nie są w logicznym kontakcie.
Umieranie, to nie zabawa.
@pawel_je: Straszne, przeraża mnie brutalność ludzi. Mam nadzieję, że całkiem udało Ci się odbudować organizm.
Jak sobie radziłeś psychicznie, w końcu takie zdarzenie jest traumą.
Nie miałeś lęków, nie bałeś się wychodzić na dwór?
Gdybym coś takiego przeżyła, pewnie bałabym się.
Nie poddaje się, w sumie wychodzę z założenia, że nie mam wyjścia. Gdybym się załamała byłoby jeszcze gorzej, choroba którą powoduje mutacja dna, jest mocno zależna od tego jak radzę
@bratas: Żyję z bólem przewlekłym wiele lat. Przed tą operacją dobrze funkcjonowałam, musiałam się po postu pilnować. Wykształciłam sobie wiele różnych sposobów na radzenie sobie z bólem.
Ludzie jak mnie poznawali, nigdy nie domyślali się że mam takie problemy ze zdrowiem.
Teraz sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana.
@ignis84: przeczytaj "Kiedy ciało mówi nie" - Mate Gabor
i radź sobie z psychika, żeby rozwiązywać problemy na bieżąco i nie doprowadzać do ich uwikłania emocjonalnego
jak chcesz to możesz napisać na pw to na ile jestem w stanie doradzę Ci z dietą, ale dietetykiem nie jestem, sama na sobie próbuję, czytam opracowania naukowe, przeglądam materiały z tym związane (np. What the health na netflix) i byłam pod okiem trenera osobistego
@ignis84: jeju, jak mnie ucieszyła ta wiadomość :) to gdzie to będziemy lepić? :D wierz mi lub nie śledziłem twoją zbiórkę, wsparłem, i tak jakoś zawsze zaglądam czy coś nowego jest, martwię się :)
@fizzly: Jak stanę na nogi, to zapraszam do Wrocławia :-) Dzięki za słowa wsparcia, ogólnie jestem bardzo podekscytowana ilu ludzi mnie tutaj wsparło i wspiera. Czasem sobie tutaj dokuczamy, ogólnie rzecz biorąc, chociaż ja staram się tego nie robić, ale wiadomo jak to tutaj jest. W każdym razie super jest to, że jeśli ktoś naprawdę potrzebuje pomocy to można liczyć na użytkowników Wykopu i to jest super. Sama nieraz wspierałam zbiórki,
@blue_muffin: Jeśli chodzi o dietę, to całe życie staram się zdrowo się odżywiać i także dużo czytałam na ten temat. W sumie u mnie w domu zawsze przywiązywalo się do tego dużą uwagę. Lepiej jeść mniej (np słodyczy) a kupować żywność dobrej jakości i mało przetwożoną. Teraz nie mam niestety dużego wpływu na jedzenie, ponieważ jestem w hospicjum. Jak się pewnie domyślasz tutejsze jedzenie nie jest jakieś szczególnie dobre, ale nie