Wpis z mikrobloga

Był początek listopada 1963 r. Jeden z kolegów namówił Sylweriusza Zdanowicz Zdanowicza i Ryszarda Ch. do napadu na bogatego mieszkańca Radłowa w Małopolsce. W przeddzień napadu, mężczyźni dokonali przypadkowego włamania do kiosku w Tarnowie i zabrali drobiazgi: zapałki, papierosy, portmonetkę, żyletki. Przypadkowy świadek zawiadomił milicję.

Zdanowicz miał już wtedy bogatą kryminalną przeszłość. Miesiąc wcześniej uciekł z Ośrodka Pracy Więziennej w Strzelcach Opolskich, gdzie odsiadywał trzyletni wyrok i m.in. pracował w kamieniołomach.

Radiowóz będący w pobliżu zdarzenia zaskoczył obu rabusiów. W środku było trzech funkcjonariuszy. Za kółkiem siedział Adam M., obok niego Stanisław D., z tyłu Jan Ch. Jako przypadkowy pasażer podróżował z nimi Stanisław T.

Milicjanci nie zrewidowali zatrzymanych mężczyzn. Jeden z funkcjonariuszy, Jan Ch., wysiadł z auta i został przy obrabowanym kiosku. To go uratowało. Zdanowicz i Ryszard Ch. siedzieli w radiowozie z tyłu za milicjantami obok przypadkowego pasażera Stanisława T. On stał się mimo woli głównym świadkiem tragedii i opowiedział potem przebieg wydarzeń.

Radiowóz powoli ruszył w kierunku komendy. Zdanowicz zaraz poprosił o postój, bo było mu niedobrze. - Będę wymiotował - zagroził. Milicjanci nie zgodzili się zatrzymać auta. Mówili, że udzielą mu pomocy już na komendzie. Sierżant Stanisław D. obrócił się do tyłu, poświecił latarką w oczy pasażerom. Coś podejrzewał, bo poprosił włamywaczy, by wyciągnęli ręce przed siebie. Chciał ich skuć kajdankami. Zdanowicz bronił się, że boli go prawa ręka i podał do skucia lewą dłoń. To był drugi, niewybaczalny błąd milicjantów. Kajdanki zostały założone na prawą rękę Ryszarda Ch. i lewą Zdanowicza. On korzystając z nieuwagi funkcjonariuszy sięgnął po swoją ukrytą broń i strzelił cztery razy. Dwa pociski trafiły kierowcę, dwa kolejne jego kompana. Zdanowicz chciał jeszcze zlikwidować przypadkowego świadka zbrodni, ale zaciął mu się pistolet. To uratowało życie Stanisławowi T.

Włamywacze rzucili się do ucieczki, cały czas byli skuci. Zdążyli jeszcze zabrać broń służbową zabitemu Stanisławowi D. W pewnej chwili chcieli wrócić do radiowozu, bo Zdanowicz przypomniał sobie, że zostawił w nim swój kapelusz, rzeczy z włamania i kamizelkę, w której były jego zdjęcia. Po kilku krokach zrezygnował z tego planu, bo z daleka zauważył, że wokół radiowozu zgromadzili się ludzie. Na miejscu zbrodni szybko pojawili się kolejni funkcjonariusze MO. Znaleziono zdjęcia Zdanowicza, a świadek Stanisław T. rozpoznał go bez wahania. Odkryto łuski z broni. Szybko okazało się, że wystrzelono je z pistoletu skradzionego miesiąc wcześniej milicjantowi w Warszawie.

Skutecznie wymykali się z obławy prawie dwa tygodnie. W końcu wpadli w ręce patrolu MO i poddali się po wymianie ognia. W 1963 r. w telewizji i gazetach pokazano zdjęcia zatrzymanego Zdanowicza. Miał wtedy 24 lata.

18 stycznia 1964 r. zapadł wyrok - kara śmierci dla Sylweriusza Zdanowicza. Wyrok został wykonany.

Wyciąg z odtajnionej po 1989 r. instrukcji z 15 czerwca 1971 r. w sprawie wykonywania kary śmierci.
Wydawanie i wykonywanie wszelkich zarządzeń dotyczących przygotowania wykonania kary śmierci powinno odbywać się w całkowitej tajemnicy w sposób nie nasuwający przypuszczeń co do ich celu, zarówno przed niewtajemniczonymi funkcjonariuszami Służby Więziennej, jak i przed ogółem skazanych.
W żadnym przypadku o tych przygotowaniach nie może być poinformowany skazany (art.3). Po stwierdzeniu przez prokuratora nadzorującego wykonanie kary śmierci braku przeszkód umożliwiających wykonanie tej kary naczelnik wydaje polecenie sprowadzenia skazanego pod ochroną do odpowiedniego pomieszczenia, które w miarę możliwości powinno się znajdować w pobliżu miejsca wykonania kary.
Sprowadzenie skazanego z celi, w której był osadzony, powinno nastąpić w sposób nie dający podstaw do przypuszczeń, że chodzi o wykonanie kary śmierci. (art. 7).
Po wprowadzeniu skazanego do pomieszczenia, o którym mowa w art. 7, prokurator nadzorujący wykonanie kary śmierci dokonuje sprawdzenia danych osobowych i tożsamości skazanego, a następnie odczytuje mu wyrok, którym orzeczono karę śmierci i decyzję Rady Państwa, że nie skorzystano z prawa łaski.
Następnie naczelnik zapytuje skazanego o jego ostatnie życzenia i czy chce skorzystać z posługi religijnej.
Ostatnie życzenia skazanego powinny być w miarę możliwości uwzględnione, w szczególności jeśli nie powoduje to wstrzymania wykonania kary śmierci na czas dłuższy niż godzinę oraz nie narusza zasad moralności, przyzwoitości lub powagi chwili albo nie powoduje zmniejszenia jego poczytalności.
Skazany na własną prośbę może otrzymać od lekarza środek uspokajający (art.8). Przed pomieszczeniem, gdzie ma być wykonana kara śmierci oczekujący tam wykonawcy tej kary zawiązują skazanemu oczy, wprowadzają go do tego pomieszczenia i przez powieszenie wykonują karę śmierci (art. 10).
W czasie wykonywania obowiązków wykonawcy kary śmierci powinni być ubrani w służbowe czarne, dwurzędowe garnitury, czarne trzewiki, skarpetki, białe koszule z czarnymi krawatami oraz białe, skórzane rękawiczki.
Mogą posiadać na twarzach wykonane z czarnego materiału maski.
Ich imiona i nazwiska powinny być zachowane w tajemnicy.
W czasie wykonywania kary śmierci nie wolno pozostawiać skazanego samotnie lub pod zbyt szczupłą ochroną. Jeśli zachodzi potrzeba, na czas całego wykonania kary mogą być skazanemu założone kajdany.
Kajdany zakłada się skazanemu zawsze po spełnieniu ostatnich życzeń (art.11). Ciało skazanego powinno być w pozycji wiszącej przez czas co najmniej 20 minut, po czym lekarz stwierdza, czy zgon skazanego nastąpił.
W pomieszczeniu, w którym wykonano karę śmierci, do czasu stwierdzenia zgonu powinna panować cisza (art.12). Po stwierdzeniu przez lekarza zgonu skazanego, zdjęciu ciała i włożeniu do trumny naczelnik wydaje zarządzenia o postępowaniu ze zwłokami osób straconych na podstawie wyroku, którym orzeczono karę śmierci (art. 13).

#przedegzekucja #egzekucje #historia #kryminalne
Pobierz KanuszMorwinJikke - Był początek listopada 1963 r. Jeden z kolegów namówił Sylweriusz...
źródło: unnamed
  • 2