Wpis z mikrobloga

Ogólnie to jestem przekonany, że nigdy już nie poznam kogoś z kim dogadam sie na tyle aby zaczęła rozwijać się jakaś znajomość nie mówiąc o #zwiazki
I tak mam wizję przyszłości przed oczami że ogólnie nic się już w moim życiu nie zmieni i rozkminiam sobie jak się z tym czuje.. no i wychodzi że nijak.. trudno, życie.

Bo jakiś bagaż doświadczeń jest, pewne granice zostały przekroczone, mam 34 lata, mam pewne zdanie o kobietach wyrobione, co nie znaczy że nie uważam że nie ma normalnych fajnych. ale szansa na trafienie na kogoś takiego, gdzie po paru latach razem ona dalej będzie taka sama jak na początku, nie wspominając w ogóle o poziomie dogadywania się zrozumienia który musi zaistnieć aby się coś rozwinęło, to szansę na to są absolutnie zerowe, a przez samotność traci się tez umiejętności interpersonalne.

Ostatnio co raz częściej mam myśli, że po co mi związek w tak późnym wieku.. nawet dajmy na to poznam kogoś mając 40lat. no to i tak już po życiu, cała kwintesencja związków to między innymi wspólne życie, te więzi, znanie się, poleganie na sobie, towarzyszka życia, bliskość, intymność, bycie dla siebie. taka druga połówka na dobre i na złe.. człowiek ma tyle życia już za sobą.. ostatnio poznałem kogoś mając 31 lat i ile czasu to zajęło aby się jakotako poznać, nowe informacje o sobie były na porządku dziennym, gdzie po roku czasu człowiek na dobrą sprawę jeszcze nie zaczął.. i jak teraz skontrastuje to sobie z nową osobą, że wszystko musiałbym od nowa, no to się odechciewa nawet bo za dużo ogólnie wszystkiego jest.

Najgorsze to jest brak tej osoby aby razem doświadczać, zawsze rodzi się we mnie taka potrzeba że chce się tej drugiej osoby całe swoje dotychczasowe życie przekazać, aby tą zaległości w znajomości wypełnić. Tak jakby ktoś nie wiem przyszedł do kina spóźniony na film i musisz mu opowiedzieć co się działo w tym czasie. Zwłaszcza że jak dochodzi się co raz bliżej 40 lat to człowiek jednak się zmienia, nie jest taki jak był kiedyś, już postępuje ogólnie degradacja, a chcesz aby druga osoba cię znała takim jakim jesteś. I wiesz za młodu było się zajebistym to tamto, a co raz bliżej 40 to człowiek dziadzieje tak bardziej, mniej rzeczy mu się chce... jest mniej dynamiczny przebojowy, bardziej wygodny itd

Chociaż też inaczej się myśli po singlowemu a inaczej po związkowemu.. związek daje drugą młodość, boosta takiego życiowego, że czujesz się młody i możesz wszystko.

Takie tam totalnie luźne przemyślenia z tego co ślina na język przyniosła.
  • 3
@Maksymilian_Gaigerfrost: no to co powiesz na to kiedy facet np. 50 lat odchodzi od żony i wiąże się z laską o 15 lat młodszą (jest to możliwe jeżeli jest dobrze ustawiony lub sławny).
wg twojej teorii ten gość musi tracić ileś tam czasu na poznawanie nowej laski, nowe informacje napływają i go przytłaczają?
to dlaczego nie został ze starą skoro "kwintesencja związków to między innymi wspólne życie, te więzi, znanie się,
jak sam podkreśliłeś, dobrze ustawiony lub sławny, ja do takich osób nie należę.


@Maksymilian_Gaigerfrost: no tak, wprowadziłem jakby dwie zmienne, to uproszczę to do jednej:
czasem facet , ani sławny ani bogaty, rozstaje się ze swoją partnerką i tworzy związek z inną .

cała ta ciężka robota z poznawaniem nowej osoby (która chyba jest dla ciebie ciężka) jest przed nim, a i nie ma z nią wspólnej przeszłości (którą chyba dla