Wpis z mikrobloga

@heniek_8: logicznie? - zgadzam się. Poza zerojedynkowym rozkminianiem? - sam nie wiem. samo to że mamy świadomość i to, że teraz wyrażasz to co myślisz jest bardzo dziwne (w kontekście "świadomości" i tego że tu jesteśmy :D). O co chodzi? Sama świadomość też jest chemią? Jesteś w stanie wyrazić logicznie to, że jesteś? A imo z tego każda inna rzecz się implikuje.
idąc tym tokiem rozumowania to absolutnie wszystko jest iluzją


@Pioter_Polanski: dopóki nie jest zimno w dupsko :)
bardziej wierzę w to że trzeba zapłacić rachunek za ogrzewanie bo wyłączą, niż że laska mnie nie opuści aż do śmierci
są tej iluzji poziomy i hierarchie :D
@gabikor: zgadzam się w 90%, ale też nie do końca. Uważam że trzeba stawiać się na równi, ZAWSZE. Ale z podejściem takim jak powiedziałaś. Że najważniejsza rzecz na świecie to druga osoba, ale też nie zapominać o sobie :P No i właśnie jak dwie osoby takie mają podejście, to jest to miłość według mnie, która się uzupełnia :D
@tytanowyborsuk: nie powiedziałem, że zaufanie to utopijna wizja tylko, ze 100%, bezwzględne zaufanie nią jest. Wiara w "nie opuszczę Cię aż do śmierci" wiara w absolutną lojalność i, że zostaniemy że sobą póki śmierć nas nie rozłączy jest romatyczną glupotą o czym niestety większość z nas boleśnie się przekonuje prędzej czy później.
@Kremufka2137: hmmm... samo założenie "bycie aż do śmierci, cokolwiek by się nie działo" - to tak, zgadzam się, jest to romantyczna głupota. Według mnie wszystko w relacji jest płynne. JEDNAK, jeśli oboje macie jakieś fajne zasady, wartości i tak dalej, to jest to dobre miejsce żeby zacząć tworzyć coś wartościowego. Nawet jeśli po latach okaże się że się rozstajecie, tak po prostu, to oboje rozwinęliście się jako ludzie. DZIĘKI SOBIE. I
@Kremufka2137: Jeśli powstają po tym jakieś rysy (jeśli niestety się kończy), to według mnie nie ma to nic wspólnego z miłością. Cały ten związek: od początku, nie miał nic wspólnego z miłością. Stworzony został na bazie jakiś swoich problemów/fobii/połączenia się w bólu