Wpis z mikrobloga

@qew12:
nie chce to wybór. dałbym radę to zrobić ale to nieprzyjemne wiec tego nie zrobię.

nie dam rady? nie jestem w stanie się zmusić a bardzo chcę / wiem, że muszę.

dałeś rade to zrobić jak pisałeś wiec u Ciebie jest nie chcę, bo już dowiodłeś, że dasz radę.
@qew12: ale dałeś radę dawniej wiec jesteś w stanie.
teraz nie pisałeś w lęku bo jesteś spokojny, prawda? nie chcesz robić bo wiesz, ze będzie nieprzyjemnie bardzo.

jeżeli to bardzo nieprzyjemnie jest konieczne do wygrania z zaburzeniem to jest decyzja w stylu: wygodniej mi aby zostało tak jak jest niż miałbym robić tak nieprzyjemne rzeczy aby z tego wyjść. nie?

lub inaczej. bardziej się obawiam procesu zdrowienia niż choroby.
potencjalnie: leczenie
@qew12: Ja bym tu widział teraz udanie się na targowisko. Może na początek w późniejszych godzinach, a następnym razem w środku dnia targowego, żebyś musiał się przeciskać między ludźmi i wszyscy dookoła gadali. Mniej więcej o to chodziło z tym filmem z chodzeniem po mieście, który ci kiedyś podesłałem.
Najbardziej oblegany market w okolicy, w czasie największych kolejek też dobry.
@qew12: ale ten dzienniczek powinien być dla Ciebie do porównań a nie by czytać to na psychoterapii. Owszem jeśli chcesz to możesz ale z reguły 1h raz czy dwa razy w tygodniu to za mało by omówić te różnice, a często warto kartki z dzienniczka sprawdzać w jakiś przedziałach czasu np cały tydzień sprzed 3 i 6 miesięcy. I służy to bardziej temu by sprawdzić czy ta psychoterapia działa czy nie.
Dałem rade bo z tatą jeżdzę.

psiałeś chyba, zę raz byleś sam? albo, źle zrozumiałem sposób w jaki to napisałeś.
ale teraz napisałeś 'w miarę tolerowalne' czyli nie tak tragicznie, ze się czujesz jakbyś miał umrzeć / nie wiesz gdzie jesteś / co się dzieje w okół Ciebie.

moze jesteś człowiekiem którego zmotywuje dopiero brak wyjścia. rodzice przestaną utrzymywać, zachorują i będą w szpitalu i dopiero głód Cię zmusi do 'jednak stan
@qew12: Ja jestem w podobnym cierpieniu jak Ty, ale nie umiem się nawet zmusić do takiego działania jakie podejmujesz, to chciałem zapytać. Nie pomogłaby Ci jakaś terapia w grupie, potrzeba funkcjonowania z ludźmi? Pamiętam jak opisywałeś, że w psychiatryku kazali wam organizować jakieś tańce czy inne głupoty, ale czy jakbyś znalazł grupę w której musisz funkcjonować i cel na którym naprawdę Ci zależy to byłoby Ci lepiej?

Ja jak jeszcze miałem
rodzice przestaną utrzymywać, zachorują i będą w szpitalu i dopiero głód Cię zmusi


@10129: może tak być, może będę chciał popełnić magika wtedy
myślałem czy nie spróbować od tak wyjść na ulice i zachowywać się jak bezdomny, może to by coś mi uświadomiło

jechałem raz sam do poradni i wielokrotni samemu ze szpitala do domu

tolerowalnie jest jak z ojcem jadę
nie wiem czy jestem w ogóle w stanie zmusić się
znajdź z ojcem jakąś wspólną pasję czy coś, iść ze starym na rowery albo ryby.


@DoktorNauk: to niestety nie z moim ojcem. anie ja ani moi rodzice tego nie zorganizują ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Szczerze, to teraz myślę sobie, że próbuję się leczyć dla rodziców. Żal mi, że taką pokrakę mają w domu i nie chce żeby widzieli jak bardzo sobie nie radzę.

Z tą grupą to
może tak być, może będę chciał popełnić magika wtedy

pewnie będziesz, ale to nie jest kwestia samych chęci. same chęci to za mało aby się zabić, to jest trudne mentalnie. Też można myśleć, zę się chce umrzeć dopóki nam to nie zaczyna realnie grozić, jak jesteś w sytuacji gdzie zaczynasz myśleć, że umierasz.. to nagle może się okazać, że wcale nie chcesz umrzeć i dopiero jest panika. np jak się coś z
Z tą grupą to może by było wyszło, ale ja nie lubię ludzi (bo nie wiem jak z nimi rozmawiać?) i niestety to znacznie przewyższa jakiekolwiek coś na czym by mi zależało.


@qew12: No ja też tak mam, jednak bardziej chodzi mi o to, że jakbyś znalazł się w grupie to musiałbyś wchodzić z nimi w interakcje, np. byś komuś obiecał, że coś zrobisz i to by Cię motywowało do zrobienia
myśleć, że umierasz


@10129: pare razy tak miałem i byłem szczęśliwy wtedy ( ͡° ͜ʖ ͡°)

w jaki sposób byś to miał zrobić? jak się wstydzisz iść do sklepu sam albo pojechać to tym bardziej nie dasz rady się ubrać w łachmany i żebrać.


Leżenie na ulicy w zimnie i tyle chyba

zrobiłeś to dawniej więc jesteś.


ale to takie bolesne ()
trudno to powiedzieć, czuje się niespokojnie na zewnątrz, taki niepokój, nuda, wspomnienia z ośmieszania się w przeszłości


@qew12: To jest normalne, wspomnienia mnie też męczą. Nie wiem jak długo chodzisz, ale ja to w większości już "wychodziłem", w sensie, że rzeczy, które już mnie pomęczyły generalnie wracają już rzadziej i jest przyjemniej.

nie wyolbrzymiam z tą jaskinią chyba, trudno by mi było wstać z miejsca, pójść i wsiąść. A potem zawroty
pare razy tak miałem i byłem szczęśliwy wtedy ( ͡° ͜ʖ ͡°)

a to ja miałem odwrotnie, myślałem, ze chcę umrzeć wiele razy w życiu ale jak byłem w sytuacji gdzie coś mi było i myślałem, że umieram i zaczęło boleć mocniej.. to szybko mi się odechciało umierać xD

Leżenie na ulicy w zimnie i tyle chyba

leżenie gdzieś gdzie ludzi nie ma jak mniemam?
nie sądzę, zę
@qew12: nie żeby coś, ale ma burwa rację. Jest ci wygodnie. Mi zresztą też. Nieważne jak jest #!$%@? wokół, my już się urządziliśmy, boimy się zmian bo może będzie gorzej, bo może wysiłek będzie dla nas nieprzyjemny, bo może rezultaty nie będą natychmiastowe. Lepiej żyć byle jak i narzekać niż coś zmienić bo tak łatwiej. Ja to rozumiem w ten sposób.
@DoktorNauk: to musiałaby być baardzo wyrozumiała grupa
Powidzenie cześć, wejście, znalezienie miejsca, pytanie się, biegunka, nadążanie za rozmowami, mówienie czegoś, wytrzymywanie biegunki, skupianie się, zapamiętywanie o co chodzi, to wszystko i więcej jest trudne
Chyba nie ma czegoś co lubił bym robić. Jeszcze trzeba wkręcić się w grupę i mieć jakieś umiejętności.

Nie wiem, nie wiem.
U mnie to nie ma pewnie takich rzeczy, ale sprawdzę.
@qew12: Robisz to dla rodziców nie dla siebie, więc moim zdaniem nawet zmiana terapeuty guzik da. Do momentu jak nie znajdziesz woli życia i chęci zmiany to nie ma sensu. To tak jakbyś był alkoholikiem, nie chciał pić alko ale piwko od czasu do czasu spoko.
@Panas: W pewnym sensie ehh. Na pewno wygodnie jest nie musieć cierpieć.
Było coś, że nie najgorsze to, że jesteśmy w dupie, tylko się tam urządzamy xd.

Nie wiem czy samemu dam radę z tego wyjść. Czy psychiatryk coś da?

Jak mi kot zdechnie, to nie wiem jak na to zareguję. Może wtedy będę miał silne myśli magiczne. Na razie nie wiem w jaki sposób miałbym to zrobić.