Wpis z mikrobloga

#wyznaniarozowegopaska Sobota wieczorem, przyszedł do męża kolega z pracy. Wypić piwko, zapalić lufeczkę. Godzina ósma, dziecko śpi, nie ma sprawy. Myślałam, że to tylko taka przyjacielska wizyta, ale nie. Kolega ma narzeczoną, która strzela potężnego focha gdy ten pali marichunaen, Taka niemądra gąska, przecież to sama korzyść jak mężczyzna sobie czasem zapali. Ot, tak raz w tygodniu dla zdrowotności. Same pozytywy.

1. Dziecko nie zjadło do końca obiadu, naleśniki ze śniadania leżą - zje.

2. Szafka pełna słodyczy, jakieś Snickersy, kinderki, czekolady. Później dziecko dostało szlaban na słodycze. To mąż zje.

3. Seksy dłuższe i fajniejsze ;)

4. Śmiesznie sobie postać razem w ogrodzie, popatrzeć na gwiazdy i porozmawiać jakby się znowu miało 17 lat.

Nie wiem, po co się wiązać z kolesiem wiedząc, że lubi czasem zapalić, a później mu tego zabraniać? :/

Sama paliłam, ale w celach kreatywnych, mając te 17-19 lat, kiedyś umiałam rysować i mi to pomagało tworzyć fajne obrazki. Teraz jak zapalę 3 razy do roku to wystarczy. Ale... po co zabraniać facetowi zapalić joincika? Przecież to same pozytywy... :-)
  • 9
@Tu-mleko: zgadzam sie, marycha okazjonalnie to nic zlego, ale dopoki jest nielegalna to trzymam sie od niej z daleka, juz sporo nerwow bylo z tego powodu :)
@chomi: Mieszkamy w UK, tu można sobie w sobotę wieczorem zapalić lufeczkę. Jak nie handlujesz to nic Ci nie zrobią, mąż trzyma zioło w puszce w domowej apteczce, między plastrami a syropem na kaszel ;)