Wpis z mikrobloga

Przedwczoraj był Dzień Dinozaura, a wczoraj Dzień Niedźwiedzia Polarnego. Niestety nie ma to nic wspólnego z tym postem – może dlatego trzeci dzień biję się z myślami, czy w ogóle go tu wrzucać.

W kontekście smutnej rocznicy rozpoczęcia wojny w Ukrainie znajomy zapytał mnie ostatnio, jak percepcja wojny wygląda w Serbii. Było dla niego – podobnie jak już pewnie dla większości z was – jasne, że Serbia jest krajem, w którym serca wielu ludzi biją szybciej na myśl o Rosji. Dlaczego tak jest? Z szacunku do was i ku chwale prawdy historycznej nie wypuszczę się w podróż po meandrach tego skomplikowanego tematu – są ludzie znacznie lepiej ode mnie predestynowani do wyjaśniania tych zależności i sentymentów.

„Slogan »Kosowo to Serbia, Krym to Rosja« najlepiej oddaje charakterystyczną dla sporej grupy Serbów umiejętność hodowania w głowie dwóch przeciwstawnych idei. Są oni z jednej strony przekonani, że NATO nie miało prawa napaść na Serbię w 1999 roku, a co za tym idzie Kosowo nie miało prawa uniezależnić się od Serbii, a z drugiej wierzą, że Rosja miała prawo najpierw odebrać Ukrainie Krym, a teraz napaść ją w celu przejęcia władzy. Prawda jest taka: rosyjska inwazja na Ukrainę jest tak samo sprzeczna z zasadami prawa międzynarodowego, jak bombardowanie Serbii przez siły NATO w 1999 roku czy amerykańska inwazja na Irak w 2003 roku.”

To fragment tekstu napisanego przez Marka Milanovicia, eksperta zajmującego się prawem międzynarodowym, jaki powstał kilka dni po rozpoczęciu inwazji Rosji na Ukrainę. Milanović, niczym najlepszy redaktor Reader's Digest, wyjaśnił w nim pokrętną „logikę” przyświecającą tym Serbom, którzy trwają przy putinowskiej wizji świata. Tekst jest krótki, przejrzysty i treściwy, a ja bardzo was zachęcam do przeczytania go (link w komentarzu). Żeby wyjaśnić serbską rusofilię to zdecydowanie za mało, ale żeby zrozumieć jej obecną dynamikę wystarczy.

No dobrze, ale skoro padło pytanie o percepcję, to może postaram się – z pomocą liczb i faktów – opowiedzieć o tym, jak wojna wygląda z perspektywy serbskiej ulicy. Przy tym muszę zaznaczyć, że akurat w ostatnim roku nie spędziłam jakoś bardzo wiele czasu na tej ulicy, więc posiłkować się będę statystykami, prasą codzienną i opiniami serbskich znajomych. Jak byłam mała, chciałam być dziennikarką, jak byłam większa, chodziłam do dziennikarskiej klasy, a jak byłam zupełnie duża, to zdarzało mi się czasami zajmować taką małą dziennikarską robotą. Zobaczymy, co z tego zostało.

Zacznijmy od liczb.

61% – tylu Serbów uważa, że za wojnę odpowiada Zachód (Ameryka + NATO), który sprowokował Putina, szerząc swoje wpływy coraz bardziej na wchód (powołuję się na badania z grudnia 2022 – link w komentarzu).
24 % uważa, że za wybuch wojny odpowiada Putin.
Znaczna większość respondentów widzi Ukrainę jako ofiarę sporu Wschodu z Zachodem. To istotne: popieranie Rosji nie jest równoznaczne z występowaniem przeciwko Ukrainie (jakkolwiek nam może się to wydawać nielogiczne).
71% jest zdania, że nie należy wprowadzać sankcji wobec Rosji (Serbia dotąd nie objęła Rosji sankcjami, choć pojawiają się sygnały, że wkrótce się to zmieni – naciski Brukseli są coraz silniejsze).

Tu wtrącę swoje trzy grosze. W dużej mierze chodzi tu oczywiście o kwestie ekonomiczne, niekiedy też światopoglądowe, ale warto pamiętać, że Serbia (tj. Jugosławia) objęta była sankcjami przez 8 długich lat (1992-2000) i to doświadczenie sprawia, że nawet wielu proeuropejsko nastawionych Serbów opowiada się dziś przeciwko sankcjom. Co my widzimy jako oczywiste i konieczne narzędzie politycznego nacisku, oni pamiętają jako faktor demoralizujący, który z jednej strony wyniszczył społeczeństwo i ekonomię, z drugiej zaś umożliwił dojście do władzy wszelkiego rodzaju kryminalistów i kryminopolityków, i na dłuższą metę uniemożliwił demokratyzację kraju. Bo nacjonalizm kocha odizolowane, pozostające w kryzysie politycznym i ekonomicznym społeczeństwa.

Dalej. Jak w ostatnim roku zmieniła się serbska ulica?

200-300 tys. – tylu Rosjan w ciągu ostatniego roku przybyło do Serbii, która pozostaje jednym z bodaj 6 europejskich krajów z ruchem bezwizowym dla obywateli Rosji. Wielu z nich wprawdzie nie zagrzało tu miejsca, ale ci, którzy zdecydowali się zostać to i tak znaczący nabytek dla kraju o 7 mln mieszkańców.
do 200 tys. – tylu Ukraińców pojawiło się w Serbii po wybuchu wojny, ale spora część z nich również nie została długo.

Z polskiej perspektywy ciekawym może być to, że przebywający w Serbii Rosjanie i Ukraińcy łączą się niekiedy pod antyputinowskimi flagami. Część z nich wspólnie tworzy różnego rodzaju inicjatywy humanitarne i pacyfistyczne. Paradoks: pewni Serbowie mają bardziej prorosyjskie nastawienie niż wielu obecnych w Serbii Rosjan i zdarzało się, że rosyjskich (nazwijmy ich tak) aktywistów antyputinowskich zastraszano w związku z ich działalnością. Jednocześnie jednak zdecydowana większość przybyszów z Rosji chwali serdeczność i otwartość Serbów.

Przyjezdnych Rosjan można podzielić na dwie grupy. Z jednej strony są to ludzie, którzy po prostu chcą z Rosji zniknąć – wielu z nich oględnie powołuje się na „względy polityczne”, niektórzy mówią wprost o sprzeciwie wobec rządów Putina, jeszcze inni „chcą po prostu żyć” albo zwyczajnie boją się poboru do armii. Serbia stała się dla nich wentylem – niektórzy zakładają, że zostaną tu póki się sytuacja nie „ustabilizuje”, inni już w tę stabilizację nie wierzą i deklarują, że nie chcą do Rosji wracać, jakąkolwiek by nie była. Przyjeżdża sporo ludzi młodych, ale też całe rodziny. Głównie ci oczywiście, których na to stać i/lub ci, którzy pracują zdalnie i mogą sobie na taki ruch pozwolić, nie tracąc zatrudnienia.

Jest i inna grupa – to pracownicy wysyłani do Serbii przez większe i mniejsze firmy, które uciekając od sankcji, lokują się poza Rosją. Najwięcej z nich trafiło do Turcji, Dubaju i Gruzji, ale też coraz częściej wybierają na swoją destynację Serbię. W 2022 obywatele Rosji otworzyli tu ponad 4 tys. firm, które najczęściej zajmują się doradztwem, IT i handlem.

Co to zmienia?
Zacznijmy od cen najmu nieruchomości. W związku ze znacznym wzrostem zainteresowania ceny mieszkań wzrosły o 30-50% – im większe miasto, tym większa progresja cen. Rynek nieruchomości w Belgradzie (ale też np. Nowym Sadzie) oszalał. Inflacja i znaczny wzrost cen mieszkań dają się Serbom mocno we znaki.

Kolejna kwestia to wynajem powierzchni biurowych. Do 2022 roku w Belgradzie przeciętne zapotrzebowanie w tym sektorze wynosiło 100 tys. m2. W 2022 roku zapotrzebowanie wzrosło do 170 tys. m2 i nadal rośnie – podobnie jak budowane hurtowo w stolicy biurowce.

Pewną rolę odgrywają też względy demograficzne: Serbia ma tu podobne problemy do naszych – starzeje się, a wiele młodych ludzi emigruje. Nagle pojawiły się zastępy młodych, dobrze wykształconych ludzi, w czym wielu widzi pewną szansę na rozruszanie rynku. Nowi ludzie to nowe energia i nowe pomysły.
Percepcja?

W Serbii istnieje silna skrajna prawica i szereg ludzi orbitujących wokół niej – to niebezpieczna i głośna ekipa, która od lat romansuje z Putinem i trzyma się bardzo blisko serbskiej władzy (jest to odwzajemniony uścisk, że tak powiem). Z drugiej strony są ludzie, którzy opowiadają się za demokratyzacją kraju i wejściem do UE (43% wg badania ze stycznia tego roku, przeciwko opowiedziało się wówczas 33%). Ale według mnie, czasami niezależnie od opinii deklarowanych w badaniach, być może najwięcej jest tych, którzy zwyczajnie mało komu już ufają i zamiast zajmować się sceną polityczną, oddają się prywatnej polityce przetrwania. Dla nich Ukrainiec czy Rosjanin to po prostu człowiek na marginesie dużej historii – oni też tam byli i oni też chcieli przeżyć.

Miała być perspektywa ulicy, więc politykę bez żalu pomijam. Zresztą, to jest kolejny bardzo długi i dość ohydny rozdział, więc po co sobie psuć nerwy na wieczór.

No dobrze, jeśli kogoś interesuje garść faktów, to proszę. A jeśli ktoś chce krzyczeć, że wszyscy Serbowie są źli, to, niczym niedźwiedź polarny dinozaura, zacytuję fragment swojego posta sprzed roku: „Święte oburzenie nie zdaje się na nic. Nie da się walczyć ze złem, wrzucając – w imię ignorancji, przejrzystej narracji czy moralnej masturbacji – uczciwych do jednego worka ze zbrodniarzami i/lub idiotami. Jeśli to zrobimy, sami sobie zadamy cios w splot.(...) Dobro i zło nie mają nacji.”

To prawdopodobnie najdłuższy post, jaki tu napisałam. I jednocześnie chyba taki, którego najbardziej nie chciałam pisać. Nawet nie dam mu zdjęcia. Bardzo bym chciała, żebyśmy mogli nie zastanawiać się nad percepcją wojen.

https://www.facebook.com/ptakiimartwelwy
#balkany #serbia #ukraina #rosja #wojna #przemyslenia
  • 6
@ZapomnialWieprzJakProsiakiemByl ja się specjalnie nie wypowiadałem ani nie dodałem swojej opinii by niczego nie sugerować bo byłem ciekaw reakcji wykopków. Liczyłem na lekka gównoburzę, ale jak zwykle ściana tekstu to zbyt wiele dla większości tutejszych użytkowników. ( ͡º ͜ʖ͡º)
@Krupier: ja przeczytałem całość i według mnie sprawa jest prosta. Jeżeli serbowie sami nie wiedzą czego chcą, to ktoś w końcu za nich zadecyduje, najprawdopodobniej nacjonaliści wspierani przez Rosję. A wtedy będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Ja to widzę tak, że Serbia po upadku ZSRR i przegranej wojnie nie bardzo wie jak się odnaleźć. Z jednej strony by chcieli być częścią UE i mieć euraski, co pobudziło by ekonomię kraju, tak
@Trixie: fajny komentarz. Przynajmniej poświęciłeś chwilę na przeczytanie i jakąś refleksję, którą się podzieliłeś zamiast jak pierwszy komentarz, który (jak większość) spłycił problem do typowo wykopowego "Serbowie = ruskie onuce" czy coś.

Ogółem cały wpis sprowadza się do jakże prostego nie generalizowania i próby spojrzenia szerzej na problem (a najlepiej z perspektywy danej grupy o co nie należącym do tej grupy będzie przecież ciężko), co mam wrażenie jest bardzo trudne dla