Wpis z mikrobloga

#motogp #moto3
Japońskiego ataku doświadczonych grajków ciąg dalszy. Tyle tylko, że tak jak zaczęliśmy od kozaka i przeszliśmy przez solidnego zawodnika, tak dzisiaj omawiać będę gościa, który jakimś tam talentem kiedyś był, ale pokładanych w nim nadziei zdecydowanie nie spełnił. Szczerze? Nie wiem, co on jeszcze robi w mistrzostwach świata, ale dostaje prawdopodobnie ostatnią szansę, żeby wybić się z przeciętności, w którą popadł.

#27 - Kaito Toba - Sic58 Squadra Corse (7 sezon)

Po niezłej pierwszej połowie sezonu 2021 i zupełnie nieudanej drugiej Japończyk pozostał w niezbyt konkurencyjnej ekipie CIP i było to odpowiednie rozwiązanie dla wszystkich. Ekipa była stabilna finansowo, a Kaito mógł jeździć bez większej presji na wyniki. Sam pewnie liczył na trochę więcej, a podchodząc do kolejnego sezonu dodatkowo podnosić na duchu mogły go przyzwoite testy przedsezonowe.

Tradycyjnie kampania rozpoczęła się od GP Kataru na Losail. Losail, od którego Toba jest specjalistą, co potwierdził także tym razem. Po wyścigu trochę narzekał na niskie prędkości maksymalne, ale jego niewielkie gabaryty i świetnie opracowane hamowanie do jedynki były w stanie nieco zrównoważyć ten problem, dzięki czemu na otwarcie wygrał walkę z Denizem Oncu o najniższy stopień podium. Zdecydowanie duża niespodzianka, ale Toba nie raz już udowadniał, że na tym obiekcie czuje się świetnie, w końcu to tam kilka lat temu odniósł swoje jedyne zwycięstwo jak do tej pory.

Niestety, były to raczej miłe złego początki. Już w Indonezji Tobie zdecydowanie brakowało prędkości i dwunaste miejsce zawdzięcza raczej kolizji Kelso i Nepy niż własnej jeździe. Nieco lepiej było w Argentynie, gdzie co prawda odpadł od głównej grupy, ale 3 sekundy straty i 9 miejsce i tak było przyzwoitym wynikiem. Wyścig w Teksasie skończył się jednak kolizją z Danim Holgado, a w Portugalii weteran nie zdobył nawet jednego punktu - 17 miejsce. Optymizmem powialo w Hiszpanii - nie wiem jakim sposobem, ale wypad do Andaluzji przyniósł zawodnikowi zielonych 7 miejsce, najlepsze spośród zawodników niewalczących w czołówce.

Niestety, już w Le Mans cudem wyrwał punkt (kary dla Moreiry), a na Mugello dał się ograć m.in. Oncu, który odrabiał straty po wywrotce, przez co wypadł z punktów. Rzecz działa się około 17 sekund za czołówką. Tydzień później wyglądało to dużo lepiej, Toba stopniowo przebijał się coraz wyżej, ale popełnił błąd, wywrócił się i teraz to on musiał odrabiać straty. Ostatecznie wywiózł z Katalonii tylko punkt. I tak nie było jednak tak źle, patrząc na kolejny weekend. Popsute kwalifikacje, falstart, a potem brak tempa. Naprawdę, gdzie jak gdzie, ale w Niemczech, w których rok wcześniej stanął na podium, można było liczyć na więcej niż finisz 50 sekund za zwycięzcą. Jak w Assen? No, lepiej, miejsce 10, gdzieś w połowie drugiej grupy, ale wysoka lokata w generalce z początku sezonu stała się już tylko wspomnieniem.

Jakim cudem Japończyk wyrwał w Anglii miejsce tuż poza podium, nie wie nikt. Pierwszy raz w kadrze zobaczyliśmy go gdzieś w połowie ostatniego okrążenia, a mimo tego wbił się na czwartą lokatę. Również nienajgorzej zaprezentował się w Austrii, gdzie był dziesiąty, trochę ponad 7 sekund za rodakami omawianymi ostatnio. Niestety, zmorą tego zawodnika jest to, że nie potrafi on złożyć pełnego sezonu na dobrym poziomie, a przynajmniej ma z tym problem. Ostatnio nie punktował w pięciu ostatnich rundach, teraz tych wyścigów było siedem. Innymi słowy, ostatnie punkty Toby to sierpień zeszłego roku. Powstrzymam się od dokładnego omawiania tego okresu, bo nie chcę się pastwić nad zawodnikiem CIP.

A przynajmniej jeszcze wtedy CIP, bo w najbliższym sezonie Toba przesiada się na Hondę zespołu Paulo Simoncellego. I szczerze mówiąc, ciężko sobie wyobrazić lepszy zespół dla takiego zawodnika. Na tyle mocny, że w razie problemów może pomóc i jest szansa na zażegnanie tak niechlubnych serii zer jak w poprzednich latach, ale jednocześnie nie aż tak mocny, żeby wymagał od Japończyka cudów. Czy Honda będzie pasować do jego stylu jazdy, który opiera się raczej na wykorzystywaniu mocnych hamowań niż precyzji? Nie jestem przekonany, ale to dla 23-latka z Fukuoki chyba ostatnia szansa, żeby zaistnieć, bo konkurencja bynajmniej nie śpi. Już w tym roku Paulo Simoncelli dawał szansę Harrisonowi Voightowi, którego trochę wyhamowały jednak urazy. Nie można jednak wiecznie jechać na opinii "tego chłopaka, który wygrał w Katarze".

Typ: walka w środku stawki.
BogdanBonerEgzorcysta - #motogp #moto3
Japońskiego ataku doświadczonych grajków ciąg ...

źródło: temp_file.png5026553639537961123

Pobierz
  • 6