Wpis z mikrobloga

#f1 dokończyłem #dts
Ocena nie może być jednoznaczna. Jest to dużo gorszy serial niż kiedyś a jednak ma w sobie coś fajnego. Lubię ten klimat z padoku, sceny których nigdy byśmy nie widzieli, które dają radość z patrzenia na swoich idoli z f1, dzięki którym możemy poczuć się bliżej sedna jako fajni. Jakbyśmy oglądali jakiś filmik naszych kumpli z jakiegoś wyjazdu. Wiadomo, że sztuczne i każdy pozuje a jednak kochamy te mordy i tęsknimy.
Wiem, że wszytko jest wyreżyserowane i pompuje sztuczne napięcie ale czy to coś złego? Takie tam luźne głupoty do kotleta jak np top gear.

Niestety choć nie jest to strata czasu jak wielu uważa (imho) to ciężko to też komuś polecić jak masz inne rzeczy ciekawsze do roboty. Ilość głupot i denerwujących momentów aż kipi. Cringe w przedstawianiu Danego to totalna abstrakcja. W ogóle oni się tak skupili na dramie która reżyserują...że zapomnieli o realnych, prawdziwych dramach które dostarczył nam tor. Zero o pole Magnusena. Nic o Vettelu i jego końcu. Szczątkowe flashbacks o Alonso. Totalnie pominięte zdanie Piastriego itd.

Generalnie lepiej niż rok temu ale nadal średnio. Mym zdaniem forma dramy i gadającego Buxtona o rzeczach oczywistych jakby nadszedł koniec świata się wyczerpał. Potencjał? Jest. Na zrobienie insiderskich lekkich posklejanych historii z padoku. Ale nie #!$%@? dalej pompowanie Danego na mistrza i walka Guntera o kasę od Geana Haasa.
  • 2