Wpis z mikrobloga

Mireczki, wstyd mi nazywać się #przegryw . Nie dlatego, że czuję obrzydzenie czy wstyd, a po prostu nie jestem prawdziwym przegryw. Do tak 12 roku życia, aż ojciec (realnie konkubent matki) nie znalazł sobie młodszej (a przy okazji bardziej patologicznej) miałem #!$%@? ale za razem normalne życie. Jakichś tam ziomków, nie zawsze "normalnych" (ja nic do osób odmiennych płciowo nie mam, ale znajdowali się też transseksualiści), miałem i mimo niechęci do małpich zachowań miałem jakiś tam szacun u kilku #sebixy, kolejnych kilku zamykało mnie w piwnicach albo wraz z #oskarki #!$%@? mnie w szatni, bo nie ćwiczę na W-Fie a nauczyciel na to cicho zezwalał, bo grubas i nie ćwiczy to #!$%@? mu w dupę. Wraz z osiągnięciem przeze mnie lvl 12 (bardziej już wtedy 13, bo to było w wakacje roku osiągnięcia lvl 13, ale jestem z końcówki roku) stary #janusz zaczął przyprowadzać tą swoją młodą #p0lka aż po 2-3 tygodniach się uchlał i w eskorcie #policja #!$%@?ł nas z domu. Od tego czasu życie się posypało...

##!$%@? #depresja #zalesie #patologiazmiasta #patologia #zycie
  • 1
@Swordy: Ale i tak plusem jest to, że przeglądam teraz od czasu do czasu zdjęcia loszek z tamtych czasów, które w sumie same kokietowały i nie żal mi tego aż tak... Duża część z nich 2003 rocznik i 4-letni purchlak z #sebix