Wpis z mikrobloga

Przyszło mi zrobić mały remont toalety, takiej malutkiej w bloku 1,4 m2, wiec stwierdziłem, że zrobię sam płytki i wszystko. Pytanie mam do płytek, bo poprzednie, klejone na duże placki z 15 lat temu, to nie skuwałem tylko ręką zdejmowałem bo tak odchodziły od kleju, klej od ścian też miejscami odpadał sam, miejscami trzeba było walnąć młotkiem z przecinakiem i też odpadał w cąłości. W zasadzie jedyny miejsce gdzie lepiej klej i płytki trzymało to zabudowa zrobiona z kartongipsu, a pozostałe ściany (jedna nośna z żelbetu, jedna działowa z czerwonej dziurawki i z jednej strony w ogole na tynku starym położone) odchodziły jak pisałem wyżej. Czego to może być przyczyna? Słaby klej, czy słabo pogruntowane? Dać tam może grunt szczepny na wszystko, by lepiej trzymało? #remontujzwykopem
  • 4
@huggus: źle przygotowane podłoże (nie odpylone, brak gruntu). A jeśli klej od płytek też odchodził, to coś musiało być bardzo nie tak z samym klejeniem. Zły klej, np. w ogóle nie do glazury, albo bardzo zła technika. Nie moczyłeś aby płytek przed nałożeniem kleju?
@huggus: zależy od podłoża, jak spoiste i nie pyli cały czas, to zwykły wystarczy.
Dlatego pytałem o to moczenie płytek, bo to kiedyś była plaga: "za Gierka" klejenie terakoty na zaprawę cementową własnie tak było robione, płytkę się moczyło (żeby nie wypijała wody z zaprawy) przed klejeniem. I gdy przyszło nowe, a w handlu pojawiły się nowoczesne kleje do glazury, to tym wszystkim majstrom starej daty, co to trzydzieści lat już