Wpis z mikrobloga

Dlaczego jak humor się zepsuje to mózg jeszcze bardziej się dobija? Przynajmniej u mnie tak jest a może raczej bywa. Przy czym to bywa jest zdecydowanie zbyt częste. Jedna demon wpije się pazurami w barki to woła od razu swoich parszywych kumotrów, którzy z zaciekłością rzucają się na ofiarę. Widać smutki są w swej naturze inne niż ja i nigdy nie kroczą samotnie.
Nie wiem co ze sobą zrobić, nie mam ochoty się teraz uczyć, oglądać filmów czy nawet grać. Wybór jest między przeglądaniem wykopu, bezmyślnym skakaniem po aplikacjach lub patrzeniem w ścianę. Na siłownie nie pójdę bo moje ciało jest zmęczone. Zresztą byłem dwa dni pod rząd i jutro też idę więc bez sensu byłoby dokładać kolejny trening w sytuacji zmęczenia mięśni. Mózg podsuwa jeszcze jeden pomysł, taki który na pewno na krótką metę uspokoiłby moje nerwy i odsunął smutki. W zasadzie to nie odsunąłby ich, ale na parę godzin sprawiłby, że będą mi one obojętne. Byłoby to na pewno bardzo przyjemne. Mimo to nie chcę sięgać po to rozwiązanie.
Nie bardzo nawet wiem co napisać, ten wpis nie ma żadnego z góry założonego plany ani puenty. Nie ma celu, to tylko chaotyczne myśli, które wyłaniają się z niespokojnej pustki w mojej głowie. Nie wiem. Może pójdę sobie na spierdotripa... #przegryw
Pobierz Mlody_jeczmien - Dlaczego jak humor się zepsuje to mózg jeszcze bardziej się dobija? ...
źródło: 5e9
  • 7
@Mlody_jeczmien: to na pewno, ale trzeba próbować wszystkiego po kolei może coś zaskoczy.

Trenign fizyczny musisz ostroźnie bardzo prowadzić bo zajedziesz się, musisz dać sobie takie postanowienie, żeby ćwiczyć np minimum 2 razy w tyg. to utrzyma nawyki, przyzwyczajenia. Albo chociaż raz w tygodniu jeśli naprawdę jest źle. 2 tyg. przerwy to jest sygnał alarmowy, a tak musisz starać się nie przejmować.

Ogólnie musisz ogarniać jak nie przejmować się, poukładać sobie
@MasterOfScrumasterki: Staram się cztery razy w tygodniu ćwiczyć, ale czasem się nie udaje przez natłok obowiązków. Kiedyś to nawet po osiem treningów robiłem, ale to jeszcze za czasów szkolnych było więc już raczej nigdy w życiu nie będę miał okazji tego powtórzyć.

Ogólnie musisz ogarniać jak nie przejmować się, poukładać sobie w głowie wszystko pokolei.

Ogarnąć schizy jakie masz. Tak naprawdę nic nie musisz masz prawo do tego, masz prawo do
@Mlody_jeczmien: a próbowałeś iść do lekarza? psychiatry?

Leki pomagają serio, wtedy możesz zbuwać siebie od nowa tak choćby. Poukładać wszystko w głowie na spokojnie. Co najlepsze to pomaga, ale polecam całkiem samemu ogarnąć temat, a tylko udać się do psychiatry na terapię farmakologiczna.
Jak coś to proces dobrania leków może wydłużyć się, ale mogą trafić Ci się od razu porządne leki, które będą działać idealnie pod Ciebie.

Tak naprawdę nie powinno
@MasterOfScrumasterki: Kiedyś byłem u psychiatry z fobią społeczną, ale poddałem się po około sześciu miesiącach. Nie pomagały mi za bardzo te leki. Mi się ogólnie wydaje, że potrzebna mi jest taka głębsza praca, nad znalezieniem sensu, znalezieniu wartości, które sprawią, że te wszystkie wysiłki będą bardziej znaczące. Na tę chwilę to chyba tylko rodzina mnie trzyma przy życiu. Jest jeszcze idea samorozwoju, ale ona wydaje mi się jakaś pusta i przez
@Mlody_jeczmien: spróbuj jeszcze raz może z tym psychiatrą, ja np. po leczeniu mam trwałe pozytywne skutki i mam siły. Tak samo nie miałem sił, musiałem tak naprawdę do wszystkiego zmuszać się.
Dobranie leków to nie jest takie chop siup, ale testowanie to przecież 3 miesiące, także to jest długi proces.

Pomaga jeszcze cele długoterminowe - one wgl inaczej działają na nasz mózg. Oczekiwania na za 3-12 miesięcy.

Tak, pomoże Ci jakaś