Wpis z mikrobloga

#motogp #moto3
Nie każdy debiut jest tak udany, jak choćby omawianych już w serii Moreiry, Munoza i Holgado. Dla zawodnika frustrujące może być zwłaszcza to, że dawniej był w stanie walczyć jak równy z równym z tymi, którzy zajmowali znacznie wyższe niż on miejsca już na poziomie mistrzostw świata. Mimo to, nie powinniśmy skreślać dzisiejszego bohatera.

#48 - Ivan Ortola - Angeluss MTA Team (2 sezon)

Hiszpan nieoczekiwanie wyjątkowo mocno otworzył miniony sezon. W kwalifikacjach uplasował się w pierwszej dziesiątce, co po karach zamieniło się nawet na 7 pole startowe. Start wyszedł mu iście atomowy, bo znalazł się na podium, ale w samym wyścigu tempa nieco zabrakło i młody zawodnik wypadł z czołowej dziesiątki. Mimo to, zdecydowanie mógł być zadowolony, bo zaledwie 6 sekund straty do pierwszego zawodnika i 11 miejsce to dobry debiut. Gorzej było na Mandalice, bo tam Ortola się wywrócił, ale w Argentynie i Teksasie finiszował w punktach, odpowiednio 15 i 11.

Europejska część sezonu rozpoczęła się pod znakiem upadków - Ortola został liderem tego zestawienia. Oprócz sporej ilości wywrotek w treningach, nie ukończył rundy w Portugalii, a we Francji przewrócił się i po restarcie nie był w stanie powalczyć o punkty. Te zdobył między tymi wyścigami, bo podczas rundy w Jerez, ale 13 miejsce i 15 sekund straty to dość dużo. Te niepowodzenia Ivan powetował sobie w Toskanii - na Mugello zajął świetne 7 miejsce, wygrywając rywalizację o tę lokatę w drugiej grupie wyścigu.

Dużo gorzej było, niestety, w Barcelonie - MTA kompletnie przestrzeliło z ustawieniami i w efekcie debiutant uplasował się dwie pozycje za swoim kolegą z zespołu, na osiemnastej pozycji. Na szczęście, w następnych dwóch rundach znowu punktował - odpowiednio 10 i 12 miejsce, choć to dalej nie były finisze blisko lidera. Na taki pojawiła się szansa po wakacyjnej przerwie w Silverstone, bo Ortola jechał naprawdę świetnie. Tylko "na co komu dziś" to tempo, skoro na ostatnim okrążeniu nadział się na jadącego przed nim motocyklistę, wywrócił się i zabrał z toru wicelidera generalki, którym wtedy był Izan Guevara, późniejszy mistrz świata?

Tajemnicą niech pozostanie, jak wywinął się bez kary, ale dzięki temu wyścigowi w jeździe Hiszpana coś drgnęło i do końca europejskiej części sezonu zaliczył serię trzech wyścigów w punktach, co ciekawe z najmniejszą stratą do lidera w Austrii (ok. 7-8 sekund) i najwyższej lokaty w Aragonii (6 miejsce). Choć tam strata była największa, to należy docenić, że mimo bardzo długiej prostej wysoki i ciężki Ortola był w stanie rywalizować z dużo drobniejszymi zawodnikami i dopiero na finiszu ograł go Adrian Fernandez, odbierając miano najszybszego w "peletonie". Do Azji można więc było jechać z pewną dozą optymizmu.

Niestety, tamtejsze tory nie służą wysokim zawodnikom, a niestabilna pogoda dodatkowo utrudnia adaptację do nich. Jeszcze w Japonii nie było dramatu - 13 miejsce i niespełna 23 sekundy dłuższy czas wyścigu od zwycięzcy, ale na lotnisku w Buriram Ortola pojechał chyba najgorszy wyścig tego sezonu. Dwudzieste miejsce i 40 sekund straty to po prostu wstydliwy wynik, niezależnie od tego, jak beznadziejnie skonstruowany jest ten tor. Nieco lepiej było w Australii, gdzie ponownie dojechał trzynasty, a najlepiej w Malezji - 9 miejsce, 6 sekund straty. Zamknięcie sezonu w Walencji długo zapowiadało się kapitalnie. Hiszpan zaryzykował i spróbował utrzymać się za liderami. Oncu i Guevara odlecieli mu prawie natychmiast, ale przez pewien dystans był w stanie siedzieć na tylnym kole Sergio Garcii, co z pewnością przyda mu się w kolejnym sezonie. Niestety, całkowicie zajechał opony i dopadła go grupa pościgowa, przed którą nie miał czym się bronić. Efekt? 12 lokata niemal na jej końcu.

Choć siedemnasta pozycja na koniec sezonu niezupełnie na to wskazuje, za Ortolą całkiem przyzwoita kampania. Regularnie meldował się w punktach, pokonał swojego partnera z zespołu (nieznacznie, ale jednak), w kilku rundach prezentował dobre tempo i na pewno zebrał sporo doświadczenia w tych wyścigach, w których mógł podpatrywać czołówkę lub nawet górną połowę stawki. Akurat w jego wykonaniu spodziewałem się mniej więcej takiego sezonu, bo jest to zawodnik solidny. Co więcej, razem z nim doświadczenie zbierała także ekipa, więc w przyszłym roku można spodziewać się, że nie dojdzie do takiego przestrzelenia ustawień, jak np w Katalonii. Ortola ponadto świetnie startuje - często to on był tym, który po pierwszym kółku zyskiwał najwięcej. Jego głównym problemem w tym sezonie były upadki (na szczęście im dalej w las, tym mniej) i te nieszczęsne gabaryty, zwłaszcza wzrost, bo z wagą nie wygląda to jeszcze tak źle. Nie wszędzie będzie to problemem, ale może utrudnić robotę i to nie jeden raz. Mimo to, myślę, że w tym roku zobaczymy zawodnika MTA zdecydowanie częściej bijącego się o lokaty blisko podium.

Typ: walka o TOP 10
Pobierz BogdanBonerEgzorcysta - #motogp #moto3
Nie każdy debiut jest tak udany, jak choćby om...
źródło: comment_1673621432x1cWSnWST9xRMfYdZP7Rim.jpg
  • 5