Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć.

To, o czym będę pisał nie jest żadnym baitem, choć wiem, że niektórzy mogą tak to odebrać, i w sumie nie dziwię się temu. Ale do rzeczy.
Mam 24 lata i pochodzę z katolickiej rodziny bardziej z południa polski. Nie bez powodu nie bez powodu o tym wspominam, bo to też region "bardziej" katolicki niżeli inne. Uściślając jestem ze wsi, gdzie każdy o każdym wszystko wie, i każdy o każdym mówi. Taki urok...
Nigdy jakoś za bardzo nie czułem się związany z instytucją KK, jedynie chodziłem do kościoła z rodziną, tak po prostu, nawet nie byłem ministrantem. W 2 klasie liceum ku mojemu zdziwieniu być może poczułem jakąś większą więź do Kościoła, pewnie przez świetnie prowadzone lekcje religii, w 3 klasie umocniło to się we mnie, i tak we mnie trwało i zdecydowałem się wstąpić do seminarium duchownego kilka lat temu. (Podkreślam, że to nie jest bait). Cała wioska na tę wieść oszalała z radości. Rodzice też wpadli w zachwyt, o dziadkach nie wspominając. Cała najbliższa rodzina zaczęła mnie wspierać, ludzie też zaczęli do mnie podchodzić, gratulować i cały czas pytać "jak tam" oraz m.in "jak my się cieszymy..." itd....
Nie ukrywam, że jest to dla mnie spore obciążenie, że ludzie pokładają we mnie taką nadzieje, że mi wyjdzie, że patrzą na każdy mój krok, co kupuję w sklepie itd..
Problem jest w tym, że zdałem sobie sprawę, że to raczej nie jest moja droga, mimo przebłysków które się pojawiają chciałbym wieść normalne życie, chciałbym po ludzku odejść ale nie potrafię. Cały czas mam w głowie jaką traumę będą musieli przeżyć rodzice, dziadkowie czy ludzie którzy mnie wspierają. Wyobrażam sobie to i nie daje rady.
Już miałem raz próbę, gdzie poinformowałem małe grono najbliższych, ale odebrałem telefon od zaryczanej babci, i sam się poryczałem przez telefon i nie dałem rady odejść.
Cholera, mam do siebie ogromne pretensje. Chciałem tylko spróbować, aby się przekonać czy to może faktycznie jest "powołanie" czy nie. Liczyłem się z tym, że będzie ciężko ale to wszystko mnie przerasta i mam wszystkiego dość. Błagam, pomóźcie mi jakoś. Zacząłem chodzić do psychologa od 3 mc-y ale efektów jeszcze nie widzę. Za bardzo przejmuje się opinią innych... Nie wiem co bym robił po powrocie do domu, nie wytrzymałbym wzroku innych na sobie. Chyba bym musiał gdzieś wyjechać. I już nie wiem, czy ja jestem normalny czy nie, czy otocznie jest toksyczne czy nie.. Co mam zrobić?

#depresja #samotnosc #katolicyzm #psychologia

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63b73ad93aff44a0fb1ac5dc
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Wesprzyj projekt
  • 122
Hahaha.
Ile ty masz lat 12?
Gówno cię powinno obchodzić zdanie reszty wsi.

Bo chyba, że lubisz małych chłopców to wtedy KK to jak znalazł dla ciebie i poruchasz i pozwiedzasz, jak cię będą przenosili z parafii na parafię.
@AnonimoweMirkoWyznania: Odejdź z seminarium i przed nikim sie nie tłumacz. Jak ktoś będzie pytać, to z pewnością w głosie mówisz, że Ci się tam nie spodobało, że to jednak nie to i masz inny plan na życie. Nie wracaj na stałe do domu rodzinnego, bo nie będziesz miał życia. Zagadaj z kumplami, którzy wynieśli się na studia do większego miasta - może pozwolą Ci chwilę przemieszkać u siebie. I łap od
@AnonimoweMirkoWyznania: skoro za odejście z seminarium może Ci grozić ostracyzm na wiosce to nie chce sobie wyobrażać co się dzieje po apostazji… nic osobistego jednak po Twoim poście widać jak bardzo religia potrafi zrobić ludziom wodę z mózgu.

Jeżeli będziesz robił to co chcą inni to ani ich ostatecznie nie uszczęśliwisz(zawsze będzie głód po więcej) ani tym bardziej siebie.
@AnonimoweMirkoWyznania: a co ci z tego co #!$%@?ą inni? Nie rozumiem trochę podniecania się wiejskimi legendami. Aktualnie też mieszkam na wsi i znam nazwiska jedynie dwóch sąsiadów. Z nikim się nie widuję, do sklepu jeżdżę do miasta, a to co o mnie gadają to serio who cares? Jaki to ma wpływ na moje życie?
Czujesz, że to nie dla ciebie to to jebnij i tyle.
@AnonimoweMirkoWyznania: powiedz że Bog Ci kazał zrezygnować, albo że widziałeś bardzo złe rzeczy które się tam dzieją i twoje sumienie kazało Ci odejść i że nie chcesz o tym nigdy rozmawiać co tam widziałeś ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Cholera, mam do siebie ogromne pretensje. Chciałem tylko spróbować, aby się przekonać czy to może faktycznie jest "powołanie" czy nie.


@AnonimoweMirkoWyznania: To nic złego. Od tego są lata 20 w życiu żeby próbować. Możesz być nieszczęśliwy przez jakiś czas i wziąć na klatę reakcję rodziny albo być nieszczęśliwy do końca życia, znienawidzić siebie oraz ICH bo będziesz zrzucał na nich winę. O byciu złym księdzem czy jakiś problemach alkoholowych czy zdrowotnych
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: błędem to było wstąpienie do seminarium a nie opuszczenie go.
Jeszcze bym zrozumiał jakbyś chłopie napisał, że rozważyłeś dylemat Eutyfrona, przestudiowałeś i odrzuciłeś problemy apologetyki presupozycyjnej, czy rozwiązałeś w głowie problem istnienia zła wysunięty przez Epikuraz ale nie. Poszedłeś do seminarium, bo były fajne lekcje religii i babcia z sąsiadami pęka z dumy.
Jprdl.
@Szczurex16 ty chyba nie rozumiesz, że te stare mohery na wsi zastąpią nowe młodsze z takim samym podejściem, tak jak widać takich zenków ze wsi wśród nawet 20 paro latkow