Wpis z mikrobloga

Życzę wszystkim wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku!

Ostatnio w internecie poznałem pewną historię, może niepasującą do wyjątkowego nastroju celebracji nowego roku, ale tutaj na wykopie może ktoś się zainteresuje i w ogóle o tym usłyszy, bo wszędzie – gdy wspomnisz o młodocianym zabójcy – przytacza się tylko Columbine, Newton czy ostatnio Kercz. Nawet Erfurt i Winnenden zdają się być zapomniane, a szkoda, gdyż te historie są bardzo pouczające i gdyby odpowiednio wcześnie wyłapano wyraźne sygnały to może w ogóle do tych sytuacji by nie doszło. W tym wpisie przedstawię historię 16-letniego Erica Borela, francuskiego nastolatka, który w dniach 23/24 września 1995 roku dopuścił się rodzinobójstwa oraz zabijał przypadkowe osoby w spokojnej i nieznanej światu wcześniej wiosce Cuers w południowej Francji.

Eric Borel urodził się 11 grudnia 1978 roku, będąc dzieckiem Marie-Jeanne Parenti i Jacques Borela, którzy w tamtym czasie pracowali w pionie wojskowym. Do piątego roku życia chłopczyk wychowywał się ze swoimi dziadkami - rodzicami Jacquesa (chłopiec trafił tam, gdy jego biologiczni rodzice się rozstali) - którzy wykazywali aż zbyt nadopiekuńcze podejście. Sytuacja zmieniła się o 180 stopni, gdy Eric trafił z powrotem pod skrzydła matki, która zabrała go do siebie, do Solliès-Pont. Dewotka, gorliwa katoliczka uznawała syna za „dziecko grzechu”, gdyż nie było ono planowane, toteż zgodnie z typowym podejściem katolickiej heretyczki nie obdarzyła go uczuciem, natomiast ciągle stosowała przemoc słowną i fizyczną. Wstrząsającym przykładem jest historia z czasu, gdy 8-letni Eric złamał sobie rękę i zamiast pobiec do domu po pomoc, wolał uciec, schować się i cierpieć samotnie, nie przyznając się do złamania. Chłopiec dogadywał się za to z nowym partnerem matki i jego synem Franckiem, który zawsze wspierał chłopca i w przeciwieństwie do matki miał do niego podejście. To właśnie on nieświadomie zasiał ziarno zamiłowania do wojska i broni w przyszłym zabójcy, na tyle że Eric już w wieku 8 lat strzelał z wiatrówki do wróbli. Franck był podziwiany przez chłopaka, ponieważ służył w armii francuskiej.

Jako nastolatek, główny bohater tego tekstu zaczął uczęszczać do Lycée Professionnel Georges-Cisson w Tulonie, gdzie sposobił się do zawodu elektromechanika. Eric do pewnego momentu miał bardzo dobre oceny, był zdyscyplinowanym i spokojnym uczniem. Miał także bliskiego przyjaciela, 17-letniego Allana Guillemette, z którym widywał się także po szkole. Radykalne zmiany w zachowaniu Erica zaszły w ostatnim roku nauki. Borel stał się nerwowy, wulgarny, często wagarował i stwierdził, że szkoła nie jest już mu do niczego potrzebna, ponieważ planuje zaciągnąć się do wojska. Młody Francuz narzekał na nadmiar obowiązków, prac domowych oraz miał dość przezwisk kierowanych w jego stronę. Jakby tego było mało, nastolatek zainteresował się ideologią nazistowską, oblężeniem Waco, osobą Davida Koresha, gloryfikował także Adolfa Hitlera oraz czytał książki na temat II wojny światowej. Ciekawostką jest fakt, że jego przyszywany ojciec w 1989 roku zaczął uczęszczać na spotkania Frontu Narodowego, co tylko jeszcze mocniej przekonało chłopca do racji zbrodniczych ideologii i decyzji o wstąpieniu do armii. Borel od czasu zmiany swego zachowania zaszył się w domu, stronił od znajomych i najlepiej czuł się strzelając do płyt CD zawieszonych w ogrodzie, do których strzelał gumowymi kulkami. Krótko przed masakrą, chłopak zaczął także konfabulować, iż jego ojciec zmarł na raka, a wcześniej był wielkim bohaterem wojny w Indochinach oraz że posiada seksualną relację ze swoją przyrodnią siostrą, która zaszła z nim w ciążę. Żadna z podanych przez niego historii nie była prawdziwa, a Eric nigdy nie miał siostry.

23 września 1995 roku nadszedł sądny dzień, który miał zmienić spokojne dwie miejscowości na zawsze. O godzinie 18:00 chłopak wszedł do kuchni, gdzie zamordował swojego przyszywanego ojca Yves Bicheta, oddając do niego cztery strzały z długiej broni kaliber 22. Aby upewnić się, że mężczyzna nie żyje, Eric roztrzaskał mu głowę młotkiem. Taki sam los spotkał 11-letniego Jean-Yves Bicheta, który w tym czasie oglądał telewizję, nie zdając sobie sprawy, że zaraz umrze. Jego przyrodni brat postąpił z nim tak samo jak z jego ojcem, strzelając doń, a potem masakrując jego głowę młotkiem. Po dokonaniu wstępnej części masakry, 16-latek zaczął sprzątać spowodowany przez siebie bałagan, zmywając krew ze ścian i mebli. Po uporządkowaniu sytuacji, Eric usiadł spokojnie w fotelu i oczekiwał na powrót swojej matki z kościoła. O godzinie 20:30, po powrocie ze świątyni, życie dobiegło końca także dla Marie-Jeanne, która po wejściu do domu została zamordowana jednym strzałem w głowę. Po zabójstwie członków swojej rodziny, nastolatek przykrył ich ciała prześcieradłami i ponownie zabrał się za sprzątanie. Po godzinie „porządkowania”, spakował do swojej sportowej torby jedzenie, mapę, pieniądze, płaszcz przeciwdeszczowy, a także – o ironio - pistolet na gumowe kulki. W jego kieszeni znalazła się za to już ostra amunicja, a przez ramię przewieszony miał karabin. Wyposażony w najpotrzebniejsze rzeczy i broń, chcąc dostać się do miejscowości Cuers, wsiadł w rodzinny samochód, który rozbił już po przejechaniu kilku kilometrów, co sugeruje, że nie posiadał prawa jazdy i odpowiednich umiejętności do prowadzenia pojazdów. Po wypadku, postanowił ukryć się w winnicy pełnej winorośli, gdzie spędził noc. W tym czasie, około 1:00, do domu wrócił jego starszy przyrodni brat, Jean-Luc, który okazyjnie wpadał w odwiedziny do ojca. Przerażające odkrycie zamordowanych członków rodziny i nieobecność Erica, wywołały poważne obawy o jego bezpieczeństwo, choć po zatelefonowaniu na policję to właśnie Jean-Luc stał się pierwszym podejrzanym.

Następnego dnia, 24 września 1995, o godzinie 7:15 Eric zjawił się u swojego przyjaciela, Allana. Drzwi otworzyła mu matka, którą Eric poprosił o wybudzenie przyjaciela. Chłopcy rozmawiali w ogrodzie, gdzie niestety doszło do kłótni, której motywy nie są znane (prawdopodobnie Eric przyznał się Allanowi co zrobił bądź poprosił o coś swojego przyjaciela). Gdy przyjaciel postanowił opuścić mordercę, kierując się w stronę domu, Eric strzelił mu w plecy, zabijając na miejscu. Po wyjściu na ulicę o godznie 7:30, Borel zaczął strzelaninę, atakując przypadkowych ludzie. Uzbrojony chłopak nie wzbudzał podejrzeń, gdyż w tamtym okresie młodzież za zgodą rodziców mogła nosić ze sobą broń, a dodatkowo o tej porze roku odbywały się polowania, toteż widok broni nikogo nie dziwił.

Pierwszą ofiarą była 48-letnia Ginette Vialette, która siedząc w oknie otrzymała śmiertelny strzał. Następnie, fatalnie w skutkach postrzelił 77-letnią Denise Otto, która wynosiła śmieci oraz 59-letniego Rodolphe Incorvala, który na swe nieszczęście również wyglądał przez okno (mężczyzna nie umarł na miejscu, lecz w szpitalu tego samego dnia). Strzały otrzymali także mąż Denise, Jean oraz starsza kobieta, lecz oni przeżyli atak chłopaka. Atak szaleńca przeżył również Jean Boursereau. Kolejnymi śmiertelnymi ofiarami byli natomiast 81-letni Mario Pagani, który kupował gazetę oraz 41-letni Marokańczyk Mohammed Maarad, który popijał kawę w kawiarni "Café du Commerce". 24 września 1995 był również ostatnim dniem dla 59-letniego Mariusa Boudon oraz 62-letniego André Touret, którzy podejmowali pieniądze z bankomatu, a także dla 65-letniej Andrée Coletta, która wyprowadzała swojego pudla. Ostatnią zamordowaną tego dnia ofiarą Erica Borela był zaledwie 15-letni Pascal Mostacchi, który został zastrzelony na Place Peyssoneau. (przyp. piszę „tego dnia”, gdyż niemal miesiąc później 23 października 1995 w szpitalu, na skutek ran postrzałowych, zmarła 68-letnia Jeanne Laugiero, a 2 marca 1996 ze światem pożegnał się 68-letni Pierre Marigliano)

O 8:00 na miejsce przybyła zawiadomiona żandarmeria, a chłopiec – gdy zdał sobie sprawę, że jest otoczony – oddalił się pod krzew cyprysu, gdzie oddał ostatni strzał, popełniając samobójstwo. Czyn dokonany przez nastolatka był największym masowym morderstwem dokonanym od czasu zabójstw Christiana Dorniera w miejscowości Luxiol, 12 lipca 1989 roku. Nie wiadomo co ostatecznie było motywem tych bezsensownych morderstw, bo o ile swoisty „rewanż” na rodzinie jest jeszcze w pewnych kategoriach zrozumiały, tak zabijanie starszych ludzi oraz 15-latka, a także najbliższego przyjaciela jest niewytłumaczalne. Niewątpliwie wpływ na chłopca miało fatalne wychowanie ze strony matki, hasła ideologii nazistowskiej, przesadne zainteresowania armią, a także presja ze strony szkoły i rówieśników. Eric miał nawet pewnego dnia powiedzieć „Mam dość. Mam dość tego wszystkiego! Szkoły, prac domowych, starych, was i wszystkich ludzi”. Tajemnicę tę chłopak zabrał jednak do grobu, a Francję pozostawił w żałobie. Tekst piszę dla osób interesujących się takimi sprawami, z powodu weny post-sylwestrowej, a także ku pamięci osób zabitych tego dnia, gdyż historia z Solliès-Pont i Cuers nieco się zakurzyła.

Ofiary:
Yves Bichet, (przybrany ojciec)
Marie-Jeanne Parenti, (matka)
Jean-Yves Bichet, 11 (przyrodni brat)
Alan Guillemette, 17 (najbliższy przyjaciel)
Marius Boudon, 59
Andrée Coletta, 65
Rodolphe Incorvala, 59
Jeanne Laugiero, 68
Mohammed Maarad, 41
Pierre Marigliano, 68
Pascal Mostacchi, 15
Denise Otto, 77
Mario Pagani, 81
André Touret, 62
Ginette Vialette, 48

Źródła:
https://murderpedia.org/male.B/b/borel-eric.htm
https://amok.fandom.com/wiki/%C3%89ric_Borel

#ciekawostki #kryminalne #kryminalistyka #zbrodnia #francja #gruparatowaniapoziomu
RafalLygrys - Życzę wszystkim wszystkiego co najlepsze w Nowym Roku!

Ostatnio w in...

źródło: comment_1672578903l6FAMFhC5pMxyrTvqlxZGU.jpg

Pobierz
  • 2
@JohnnyPL: no jest to niewytłumaczalne, tym bardziej, że chłopak ubijał tak naprawdę osoby starsze. Wydaje mi się, że po zabiciu członków rodziny i jedynego przyjaciela, który go rozumiał, stracił rezon i wybijał już przypadkowe osoby.