Wpis z mikrobloga

Dzisiaj w środku nocy miałem bardzo dziwny sen. Widziałem w nim szarych ludzi, wypranych z kolorów. Czasami z ich ust wylatywała kolorowa mgiełka, ale ogólnie wyglądali dosłownie jak zombie albo NPC, ich zachowania były automatyczne. Poczułem, że ludzkość w większości jest martwa, nie ma w nas nic nowego, nie ma w nas miłości, życia, inteligencji, kreatywności, współczucia, większość ludzi żyje tylko tym co zewnętrzne, myślą tylko o swoim życiu zewnętrznym, o materialnym przetrwaniu i przyjemności, wkoło powtarzają przyjęte wzorce, ślepo słuchają autorytetów, wiedzę biorą tylko z tego co na zewnątrz, myślą tylko o swoim życiu codziennym, zachowują się dosłownie jak zaprogramowane istoty, a nie jak ludzie. Poczułem, że nie po to istniejemy, żeby być martwi, żeby ciągle w kółko robić to samo, że wszystko co złe na tym świecie bierze się z martwoty serca i umysłu, poczułem, że jeśli ludzie się nie obudzą i nie staną się naprawdę ludźmi to ten świat nie będzie miał żadnego sensu i piękna i będzie skazany na zniszczenie. Całe te uczucie, cały ten ból świata uderzyło we mnie w jednej sekundzie. Gdy poczułem to wszystko to odzyskałem świadomość w śnie i zacząłem krzyczeć, że nie zgadzam się na to by świat tak wyglądał i wtedy wszystko zaczęło się burzyć wokół, ludzie stawali się coraz bardziej kolorowi, aż w końcu pojawiło się przede mną lustro w którym zobaczyłem siebie jako bezkształtną chmurę mgły, która ciągle zmieniała kolor (ta mgła była podobna do tego co czasem wylatywało z ust tych zombie) i po tym się obudziłem. Naprawdę dawno nie miałem aż tak świadomego snu, bo wszystko wyglądało jak na jawie, nawet sam we śnie stwierdziłem jak odzyskałem świadomość, że ten sen jest nieodróżnialny od rzeczywistości nawet gdy już wiem, że to sen.
#sen #sny #swiadomysen
  • 6
@Painless: sny to bardzo dziwna sprawa. Miewam okresy, ściśle powiązane z jakością praktyki, gdzie śnie bardzo intensywnie, całe historie. Z reguły bardzo przyjemne. Najmocniej odczułem to w czasie odosobnienia, gdzie w milczeniu medytowałem po 7h dziennie. Wówczas powracał do mnie sen gdzie rzeczywistość składała się z wielokolorowych obłoków, a ich 'genretor' był cały czas blisko mnie. Poruszałem się dosłownie w gąszczu kolorowych chmur.
Na marginesie, to Twoje wpisy są niezwykle wartościowe.
@KrolWlosowzNosa: Wydaje mi się, że wiem o jakich obłokach mówisz, bo też je widuję. Wydaje mi się, że to faza przed dojrzeniem tzw. "przejrzystego światłą". Tak jakbyś nie widział jeszcze pełni światła, ale widzisz jego widma. Jedna kwestia to jednorazowe chwilowe dojrzenie takich rzeczy, ale druga kwestia to sprawienie by one były permanentne, a to też jest jak najbardziej możliwe. Utrzymanie takiego głębokiego stanu z otwartymi oczami, chodząc albo nawet rozmawiając
@KrolWlosowzNosa: oczywiście, że tak, bo tylko w relacjach z innymi ludźmi/sytuacjami możemy tak szybko dostrzec prawdę o sobie samym, zobaczyć jak na coś zareagowaliśmy, co nas przestraszyło, do czego nas ciągnie. Mamy żywe przykłady przed oczami wszystkiego co w nas.