Wpis z mikrobloga

#motogp #moto3
Przy kolejnych dzwonach Marca Marqueza często podnosi się dyskusja, czy ważniejsza jest prędkość, czy może dowożenie gorszych, ale bardziej regularnych wyników. Dzisiejszy bohater pochodzi raczej z tej drugiej szkoły, ale nie znaczy to, że nie można było oczekiwać od niego pewnych rezultatów. Rezultatów, których zdecydowanie nie osiągnął....

#82 - Stefano Nepa - Angeluss MTA Team (4 sezon na pełny etat + 2 jako strażak)

I sam ten wstęp powinien mówić, że to żaden kozak. Nie zmienia to faktu, że końcówka sezonu 2021 była w wykonaniu Włocha naprawdę solidna. Regularnie punktował i zazwyczaj nie były to lokaty rzędu 14-15, tylko zdecydowanie wyższe. Nie dziwi więc, że można było pomyśleć, że w tym roku wskoczy na jeszcze wyższe obroty. Pewną niewiadomą była nowa ekipa, zgadza się, ale nie w takich Nepie już zdarzyło się jeździć.

No ale początek raczej nie należał do udanych. W Katarze były jeszcze punkty, dokładniej 13 miejsce, ale niepokoić mogła 13-sekundowa strata i ogólny brak tempa. Na takim torze to zwyczajnie dużo, zwłaszcza że jego debiutujący team mate ukończył wyścig sporo z przodu (pod kątem czasu). W Indonezji strike ukończonych wyścigów się zakończył, ale nie z winy Nepy, w ostatniej szykanie z 11 pozycji zabrał go bowiem Joel Kelso. Problem w tym, że forma bynajmniej się nie poprawiła, 16 miejsce w Argentynie i 13 w Teksasie dały sygnał, że z zawodnikiem z półwyspu Apenińskiego nie jest najlepiej.

I ta tendencja utrzymała się też w Europie. W Portugalii i Jerez zapunktował, ale co to za punkty, łącznie dwa ze stratami godnymi debiutanta (22 i 15 sekund). Później było jeszcze gorzej, brak punktów we Francji, wywrotka we Włoszech i znowu zero w Katalonii, daleko nawet za środkiem stawki. Jakieś przełamanie nadeszło w Saksonii, ale to było 15 miejsce. Pół minuty za Guevarą. No ludzie, tak jeździ pay rider pokroju Julesa Danilo albo Alessandro Tonucciego (nomen omen szefa zespołu Nepy), a nie ktoś, kto miał w tym roku wyrywać pojedyncze pudła w sprzyjających warunkach.

Pierwszy naprawdę dobry weekend 21-latek pojechał w Assen, gdzie po finiszu w drugiej grupie był siódmy. Co ważne, spośród zawodników, z którymi walczył, przegrał tylko z jednym. W Silverstone było jeszcze lepiej, choć 5 miejsce można częściowo zdyskredytować, biorąc pod uwagę jaką rzeźnią czołówki był ten wyścig. Niemniej, wreszcie Nepa miał lidera w zasięgu wzroku. Gorzej było w Austrii - znów 15 lokata i, o dziwo, w Misano, gdzie zawodnik MTA zawsze był dość mocny - spora, licząca 11 sekund odległość od zwycięzcy, oraz 10 miejsce, choć na plus finisz w drugiej grupie. W ogóle Nepa w tłoku umie się odnaleźć i to na pewno należy zaliczyć mu na plus. Niestety, Aragonia była kompletnie nieudana - tempa brakowało cały weekend, ale 19 miejsce to nie jest to, czego można i należy oczekiwać od tego grajka.

Azja posłużyła jednak włoskiemu zawodnikowi. W Japonii aż tak nie było tego widać, bo 12 miejsce to żadna rewelacja, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę 22 sekundy straty, ale już Tajlandia była chyba najlepszym wyścigiem Nepy w tym sezonie. Ok, nie walczył o prowadzenie, ale na koniec to on okazał się lepszy m. in. od przyszłego mistrza Geuvary, szalejących debiutantów Munoza czy Moreiry oraz szybkiego Yamanaki. Zajął świetne 4 miejsce, które poprawił piątą lokatą w Australii. Znów na czele grupy, czyli brakuje tylko prędkości, bo było to dość daleko od lidera. W Malezji zanosiło się na kolejny dobry wynik, ale tam Nepa przeszarżował, wystrzeliło go przez kierownicę w stylu Rodrigo i spowodowało uraz, który wykluczył go z wyścigu w Walencji.

No cóż. 18 miejsce to zdecydowanie nie to, na co liczyłem i czego oczekiwałem. Boleć musi też porażka z debiutantem, który przewracał się dużo więcej od niego, ale w ostatecznym rozrachunku był zdecydowanie szybszy. Nepa w zeszłym roku zrobił krok do przodu, ale teraz znów się cofnął. I może mu być ciężko się z tego marazmu wygrzebać, chociaż szanse jeszcze ma. Oby.

Typ: połowa stawki
Pobierz BogdanBonerEgzorcysta - #motogp #moto3
Przy kolejnych dzwonach Marca Marqueza często ...
źródło: comment_1671984989ZQJm5rHhtPVnE3PClxFdho.jpg
  • 11
Przy kolejnych dzwonach Marca Marqueza często podnosi się dyskusja, czy ważniejsza jest prędkość, czy może dowożenie gorszych, ale bardziej regularnych wyników.


@BogdanBonerEgzorcysta: boję się, że przy obecnej ilości zawodników bez charakteru będzie coraz większy nacisk na "byle dowieźć". A zawodnik pokroju Marca to ostatni przedstawiciel takiej zawziętości.