Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Klasyczny dzień w polskiej służbie zdrowia :) Około miesiąc temu byłem prywatnie u kardiologa z objawami napadowego kołatania serca, coś w rodzaju arytmii? A więc przechodząc do sedna - oprócz zaleceń od lekarza dostałem też betabloker do stosowania doraźnie, Propranolol WZF 10mg. Wczoraj kolejny raz miałem taki atak, ale coś podkusiło mnie by najpierw sprawdzić ulotkę. I ku mojemu zdziwieniu w przeciwskazaniach była na 1 miejscu astma oskrzelowa (wspominałem o tym lekarzowi) na którą leczę się od dziecka, więc nie ryzykowałem i stwierdziłem, że przeczekam atak i zadzwonię na 2 dzień do swojego lekarza. Niestety - mijała tak pierwsza, druga, trzecia godzina i w końcu objawy nadal nie ustępowały więc zdecydowałem się pojechać na SOR (była ok. 4:00). I tak też w końcu dojechałem, powiedziałem ratownikom o co chodzi i poprosiłem chociaż o wykonanie EKG (wcześniejsze u kardiologa było w porządku a chciałem mieć co przedstawić na kolejnej wizycie). Ratownicy oczywiście z wielkimi pretensjami wpuścili mnie na oddział i kazali czekać na lekarza. Pomijając rejestracje która zajęła 20 min. przez błąd w systemie (czyżby kolejny system aka isPies()?) przyszedł doktorek (60+ lat, chirurg, pare głośnych spraw pare lat temu), był kompletnie wku*wiony, bo jakim prawem ktoś przerwał mu sen. Zaprosił mnie do sali, zapytał co się dzieje i nie dając mi nawet dojść do słowa stwierdził, że mam nie przesadzać i "nie czytać głupot". I tak też zgłaszając się z prośbą o inny lek, bo na tamten wyraźnie mam przeciwwskazania otrzymałem dokładnie ten sam (Propranolol) tylko, że w 2x większej dawce (XD) i hydroksyzynkę żebym nie panikował. Oczywiście nie było żadnego EKG, osłuchania ani nic. Powiedziałem, że jestem samochodem i hydroksyzyna nie wchodzi w grę na co kazał mi sie "je*nąć w głowe" - dosłownie. Na koniec wiedziałem że żadnej pomocy już nie otrzymam, więc kulturalnie się pożegnałem a na odchodne od lekarza usłyszałem żeby więcej w takich godzinach nie przyjeżdzać bo "myslisz ze my tu ku*wa nie śpimy?" - dosłownie. I najsmieśniejsze z całej sytuacji - jedno z pierwszych zdan ktore uslyszalem od lekarza: "ty chlopie myslisz ze my tu ku*wa nie spimy?". ostatecznie cała sprawa skończyła się tak, że korzystając z konsultacji 24/7 przez internet otrzymałem inny lek (bisocard 2.5mg), ale ostatecznie i tak nie udało mi się go kupić, bo jedyna apteka która miała wtedy dyżur nocny była zamknięta :) tak więc cały nazwijmy to "atak" przespałem z nadzieją, że chyba nic mi do rana nie będzie. Powinienem to gdzieś zgłosić?

#nfz #sor #sluzbazdrowia

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #63a669e66ee95d57c222e6d7
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
  • 9
OP: @elena-mary: Niee, właśnie o to rozchodzi się dyskusja - lekarz przepisał mi propranolol ale zanim wziąłem sprawdziłem przeciwskazania. Miałem kolejny atak i nie mogąc wziąć leku pojechałem na SOR żeby dostac coś innego. Lekarz który przyszedł pomijając już chamstwo dał mi propranolol (ten sam lek) tylko w 2.5x większej dawcę - 25mg zamiast 10mg XD oczywiście nie wziąłem
@Wjolka: to b-bloker kardioselektywny co oznacza ze oddziałuje tylko na