Wpis z mikrobloga

#motogp #moto3
Nie zwalniamy tempa i tak jak wczoraj na tapetę wleciał Rookie of the Year, tak dzisiaj omówię tego, który w mojej opinii spośród świezaków zrobił najwięcej dymu. Całkowicie w swoim stylu, jeżdżąc dokładnie tak, jak liczyłem, że będzie jeździł i wywołując dokładnie takie pieczenie w wiadomych częściach ciała u dziennikarzy, jakiego oczekiwałem.

#44 - David Munoz - BOE SKX (2 sezon)

BOE podjęli spore ryzyko, biorąc do zespołu chłopaka, który na debiut od premierowej rundy był jeszcze sporo za młody, a wobec rekordowego natężenia rund na wiosnę, Munozowi uciekło aż siedem wyścigów. Szkoda zwłaszcza Jerez, gdzie był piekielnie szybki, oraz Portimao, które również dobrze znał z mistrzostw Hiszpanii i Pucharu Red Bulla. Ale cóż, bywa i tak.

Na debiut szesnastolatek z Murcji czekał do Mugello i zaprezentował się tam bardzo solidnie, nie odstając od większości zawodników. Przeszedł do Q2, co wcale nie było w tym roku regułą, a sam wyścig zakończył na 11 miejscu, niespełna sześć sekund za liderem. Przyzwoicie, ale ten dzieciak dopiero się rozkręcał. W Katalonii czasówkę zepsuł, bo 20 miejsce tak należy określić, ale to, co zrobił w wyścigu łapie się według mnie pod najbardziej spektakularny wyczyn sezonu. Nie tracił tempa, kiedy inni odpadali, a na koniec odparł atak ówczesnego lidera generalki, Sergio Garcii, a także jednego z najbardziej nieprzyjemnych zawodników do walki, czyli Suzukiego i ukończył wyścig na drugiej lokacie. Nie-sa-mo-wi-te. A że w Niemczech dranatu bynajmniej nie było, 9 miejsce (choć ze sporą stratą), Munoz wywołał niemałą sensację.

Niestety, w kolejnych rundach objawiła się też jego ciemna strona. Chociaż... Nie powiedziałbym, że tak to trzeba nazwać. W Assen Munoz na deszczu pokazywał się z genialnej strony, a i na suchym pakował się pod rywali z taką odwagą, że aż chciało się to oglądać. Oberwało mu się już za sytuację z Foggią, choć tam przynajmniej ja kontaktu się nie dopatrzyłem, ale błąd popełniony pod koniec wyścigu spowodował, że nowy protegowany KTMa zdecydowanie przeszarżował i wywrócił się, zabierając Masię z toru. Syf, jaki wylał się na niego na mediach, uświadomił jednak, że to nie będzie grajek, wokół którego można będzie przechodzić obojętnie. W Silverstone miał do odbycia karę LLP, ale chyba niespecjalnie mu to przeszkodziło, bo znowu walczył o zwycięstwo tak, jakby Assen w ogóle się nie wydarzyło. I nawet było blisko, bo w połowie ostatniego kółka znalazł się na 3 miejscu, ale popełnił błąd i znów poleciał w żwir, marnując okazję na kolejne podium.

Dwa tygodnie później był już jednak bezbłędny. W ogóle ataki do wszystkich hamowań, jakie przeprowadzał, zakrawały o szaleństwo. Część z nich dostępna jest na YT w wideo z najlepszymi momentami GP Austrii w klasie Moto3, polecam obejrzeć. W każdym razie Munozowi udało się wyrwać z tego wyścigu trzecią lokatę. W sześciu wyścigach, na motocyklu, na którym wcześniej Riu i Carrasco nawet nie zbliżali się do punktów, zgarnął dwa pudła.

Niestety, w następnych wyścigach zaczęło go dotykać coś, co roboczo nazwałem syndromem Moreiry. Np w Misano zaczął bardzo mocno, ale wpłynęło to na jego opony i ostatecznie skończyło się 11 sekund za Foggią, na 12 pozycji. Lepiej było w Aragonii, gdzie mimo kary za (znowu) ostry atak na Adriana Fernandeza zajął siódme miejsce z nieco większą stratą. Te wyścigi były jednak bardzo nietypowe, bo stawka rozciągnęła się na znaczne odległości. W Japonii było podobnie, ale tam Munoz zgarnął piątą lokatę, niemal cały wyścig jadąc na plecach Garcii, prowadzącego drugą grupę. Tajlandia okazała się czymś w rodzaju Misano bis - tempo było po prostu za mocne, a druga grupa dopadła Munoza chwilę przed metą, do tego błąd w ostatnim zakręcie i skończyło się na 9 miejscu. Rewelacji nie było też w Australii, ale 17 sekund straty na nieznanym mu torze przy tak dobrym tempie liderów nie wyglądało tak źle, jak mogłoby się wydawać. W Malezji znów początek był niezły, ale tym razem Hiszpan wyścigu nie ukończył, co raczej zabrało mu szansę na Debiutanta Roku. Nawet dobry wyścig i 7 miejsce w Walencji nic już nie zmieniało.

Przed sezonem stawiałem Munoza w środku stawki i mniej więcej tam go zakończył, ale w kwestii wrażeń, których dostarczał, zdecydowanie plasuje się blisko szczytu. Co więcej, nie chce mi się wierzyć, że KTM zostawi go w tym pożal się Boże BOE bez wsparcia. To może być sezon, w którym Munoz poważnie namiesza w wielu wyścigach, ale ze względu na jego niezwykle agresywną jazdę nie sądzę, że obejrzymy go bijącego się o tytuł, w każdym razie jeszcze nie teraz. Taka jazda na limicie w którymś momencie może też skończyć się kontuzją.

Typ: miejsca 6-10
Pobierz BogdanBonerEgzorcysta - #motogp #moto3
Nie zwalniamy tempa i tak jak wczoraj na tapet...
źródło: comment_1671465577HRsG3kJiHGZfA0MTbdzZ07.jpg
  • 3