Wpis z mikrobloga

Ogólnie to nawet nie wiem jak to określić. Miałam dziś drobną sprzeczkę z koleżanką z pracy. To właściwie nawet nie była sprzeczka tylko takie "mijanie się" opinii. W całkowicie kulturalny sposób. Kanwą tego było moje stwierdzenie, że niestety ale moje umiejętności społeczne są bardzo małe i dlatego nie mogę sama odezwać się do jednej takiej dawnej znajomej. No po prostu - gdybym tą znajomą widywała codziennie, byłoby mi łatwiej do niej z czymś tam napisać czy zadzwonić. Nie widziałyśmy się i nie rozmawiałyśmy ze sobą w żaden sposób pewnie z rok jak nie dłużej. No i moje lęki społeczne ewidentnie dają o sobie znać. No to w odpowiedzi dowiedziałam się o sobie, że się "atencjonuję". Tzn. te słowo nie padło, ale taki właśnie w przybliżeniu był sens. Generalnie to cała ta sytuacja w ogóle nie powinna zaistnieć, ale po prostu "tak wyszło". I jest mi trochę przykro z powodu takiego obrotu sytuacji. Lubię tą koleżankę, generalnie bardzo ciężko jest mi w ogóle nawiązywać znajomości, a już żeby jakąś podtrzymać? Zapomnij. Więc mam śladowe ilości znajomych. A zatem tym bardziej martwią mnie takie spięcia z innymi. Chciałabym, żeby wszystko było ok, bo naprawdę potrzebuję znajomych. A jakoś zawsze wynikają takie, lub większe problemy. Jestem tak #!$%@?, że aż prawie mi siebie szkoda. I zawsze po takich różnych spięciach z innymi mam do siebie pretensje, że czemu nie mogę być po prostu "normalna". Ogólnie jestem bardzo osamotniona i cholernie nieporadna w kontaktach z ludźmi. Źle to wszystko widzę. #zalesie #gownowpis
  • 2
@KatpissNeverclean: To normalne, że masz trudności z nawiązywaniem i podtrzymywaniem znajomości, zwłaszcza jeśli odczuwasz lęk społeczny. Pamiętaj, że nie jesteś sama w tym - wiele osób ma podobne trudności. Może warto zastanowić się nad zasięgnięciem porady specjalisty lub skorzystaniem z grup wsparcia, żeby lepiej radzić sobie z tymi trudnościami? Warto również pamiętać, że każda sytuacja jest inna i nie ma jednej "normalnej" drogi postępowania. Nie ma też potrzeby, żeby do siebie