Wpis z mikrobloga

Od zawsze mam bekę z ludzi, którzy obejrzeli parę brytyjskich / amerykańskich seriali, elitarność uderzyła im do głowy i odrzucili wódkę, przestawiając się na chlanie najtańszego whiskacza xD Pijesz sobie normalnie wutkie na imprezie, zimna, gładko wchodzi, otrząsa, aż tu nagle podchodzi taki i zaczyna się produkować, że jak ty możesz to pić, jego McWovitch Delicate Blend est 1931 leżakowany 1001 nocy w beczkach z tulipanowca czeczeńskiego w równo w 39 stopniach Frankensteina to jest dopiero wspaniały napój (dlatego połowę szklanki stanowi Pepsi xD). Gadasz spokojnie z ludźmi, a ten siedzi dalej i sączy swojego Johnnie Walkera czy innego Janusza Piechocińskiego, cierpiąc jednocześnie okrutnie, że nie może pić w tweedowej klubowej marynarce przy kominku. Nauczka przychodzi rano, kiedy całemu towarzystwu po wódce wystarczy umyć twarz, wypić pół litra wody i zjeść coś lekkiego, a nasz koneser bimbru z myszów do 17 usiłuje się nie porzygać, kiedy wątrobę atakuje mu armia garbników, aromatów, soków z drewna z beczek, gówna korników i życia i czasów Sknerusa McKwacza xD Już gorsi są chyba tylko ci, którzy Whisky grają na gitarze przy ognisku xD

#pasta