Wpis z mikrobloga

Parę słów o DLC „Bloody Ties” do Dying Light 2 #dyinglight2 (ogrywane na #xbox).
Jako, że bardzo spodobała mi się podstawka DL2 z nieukrywaną radością powitałem dodatek do tejże gry. Wybrałem się więc w podróż do Argentyny i zakupiłem tam DLC. Oczywiście w podstawce pomijałem wszelkie próby walki/parkourowe, bo nie lubię presji czasu, wolę raczej niespieszną rozgrywkę na własnych zasadach. Jakież było moje rozczarowanie, kiedy okazało się, że 80% tego DLC to… wyzwania czasowe. Miałem nadzieję na coś zupełnie innego, tymczasem zamiast dodatku fabularnego otrzymałem zestaw wyzwań pod presją czasu. I żeby to jeszcze było tylko opcjonalne, to pół biedy, ale nie - wyzwania te trzeba wykonywać, żeby piąć się w górę drabinki areny, bo bez tego nie ruszysz fabuły dalej. Myślę sobie więc na początku - to nic, mam przecież swój kozacki ekwipunek, więc poradzę sobie z tymi wyzwania (z wyjątkiem frustrujacego dla mnie parkouru)… A GDZIE TAM! Ekwipunek jest ci odbierany w każdym wyzwaniu co podkręca wskaźnik wkur…zenia, dostajesz jakieś gówno, którym męczysz się z każdym zarażonym jak 85-letnia dziwka przy każdym kliencie. Ja rozumiem, że taki był zamysł arenowego DLC, ale mogli chociaż uprzedzić, że opiera się ono o niemal same próby czasowe i nie wykonując tych idiotycznych wyzwań nie popchniesz fabuły do przodu i nigdy nie poznasz zakończenia. Po tym wszystkim przestałem mieć wyrzuty sumienia, że przycebuliłem dodatek za 23 zł, a zacząłem żałować, że w ogóle wydałem jakiekolwiek pieniądze. DLC jedynie dla wytrwałych lub skillowych graczy. A miało być dla każdego. Ja odradzam. 1,5/10.
Pobierz Pust3lnick - Parę słów o DLC „Bloody Ties” do Dying Light 2 #dyinglight2 (ogrywane na...
źródło: comment_1669047877u8iwAEkBYEKLKMhbtqHM51.jpg
  • 1