Wpis z mikrobloga

Pytanie w sumie do dziewczyn, ale faceci też możecie się postawić w tej sytuacji i odpowiedzieć albo powiedzieć jak to z waszej perspektywy wygląda. Czy w przypadku gdy wasz narzeczony zarabia bardzo dużo (majątek w milionach), wy może biedne nie jesteście, ale na pewno nie obracacie takimi kwotami to podpisanie intercyzy byłoby dla was hmm przykre? Z jednej strony może to logiczne, a z drugiej nie jest przejawem braku zaufania itp itd?

#intercyza #malzenstwo #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #zwiazki
  • 17
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@hyatt: Dla mnie pieniądze nie mają znaczenia o ile facet normalnie pracuje i się normalnie dokłada do życia, ewentualnie jest w stanie utrzymać naszą rodzinę w przypadku jak stracę pracę/zachoruję czy coś. Więc intercyza spoko. Zawsze zostaje kwestia późniejszych alimentów na byłego małżonka/małżonkę jakby tfu tfu coś się stało.
Nie, nie ma dla mnie znaczenia czy facet będzie zarabiał 4K czy 1M. Byleby zarabiał i był w stanie ogarnąć jak coś się stanie.


@bellazi: ok, masz rację - w obu członach zdania, temu na tak I temu na nie - jednocześnie.
@hyatt: > Ochrona przed długami w małżeństwie po podpisaniu intercyzy staje się efektywna dla długów zaciąganych po tym fakcie. Ustanowienie rozdzielności majątkowej będzie zatem niosło korzyści w sytuacji, kiedy jeden z małżonków popadnie w spiralę zadłużenia. Wówczas egzekucji ulegnie tylko jego majątek osobisty.

Właśnie z tego powodu różowej bardziej opłaca się podpisać intercyzę, niż jej nie podpisywać.
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@smarterMe: mówię w przypadku jakby coś się stało, nie wiem, zachorowałabym na coś ciężkiego, co wykluczyłoby mnie z rynku pracy, a on by nie chciał być z kimś takim, więc by sobie odszedł do młodszej, zdrowszej i w ogóle.
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@smarterMe: Ja bym nie odeszła z powodu choroby, chyba, że alkoholowej (lub innego uzależniena tego typu wpływającego na nasze życie). To jest jedyna choroba, której nie jestem w stanie znieść. Ale będąc alkoholikiem i odmawiając leczenia robi to sobie na własne życzenie, więc nie widzę podstaw alimentowania. Jeśli podjąłby leczenie to bym nie odeszła.