Wpis z mikrobloga

Postanowiłem, że opiszę moje podejście do medytacji, które dosyć mocno się różni od dzisiejszego, szczególnie zachodniego, podejścia. Zauważyłem, że typowa medytacja polegająca na poniekąd spychaniu myśli na bok, robieniu sobie na chwilę od nich odpoczynku, pomimo, że daje chwilowe efekty w postaci relaksacji i czystego umysłu, nie zmienia życia w sposób kompletny, więc nie jest pełnym rozwiązaniem problemu "ego". Zacząłem szukać nowego sposobu w Wadżrajanie oraz nauczaniach J. Krishnamurtiego i zrozumiałem, że medytacja powinna być stanem samoistnym, nie wymagającym żadnych starań i żadnego wysiłku. Jedynym sposobem na wejście w taką medytację jest całkowita integracja naszego poszarpanego na kawałki "ja". Jest to podejście polegające na ciągłej samo-świadomości i analizie własnej osoby. Okazuje się, że każda myśl, każde pragnienie, każda fantazja o przyszłości, każdy strach wynikają wyłącznie z zeszłych doznań, które trzymamy w sobie, nadal dokładamy do nich energii, ponieważ wywarły znaczący wpływ na naszej psychice i nie potrafimy ich odpuścić. Nasza głowa cały czas wałkuje zeszłe traumy i podniety, od traum stara się ciągle uciekać i wymyśla ciągle scenariusze jak zachować poczucie bezpieczeństwa, natomiast do zeszłych przyjemnych doznań cały czas dąży, ponieważ porównuje stan dawny ze stanem obecnym i widząc tę różnice jakby „gardzi” stanem teraźniejszym, chce znów poczuć coś, co kiedyś poczuła i szuka sposobów na ponowne odczucie czegoś z przeszłości. Odpuszczanie minionych wydarzeń poprzez samoświadomość doprowadza do tego, że myśli jest po prostu coraz mniej. Pojawiają się tylko, gdy są naprawdę potrzebne. Znika uporczywy ciągły monolog. Dochodzi w końcu do momentu, gdy „nie ma już o czym myśleć” i jest to prawdziwa, samoistna medytacja. W takim stanie nie ma potrzeby siedzieć w pozycji lotosu i walczyć z własną głową. Wtedy możesz po prostu iść na spacer i rozkoszować się otaczającą Cię przyrodą, bez uciekania ciągle w swój iluzoryczny świat umysłu. Wtedy umysł staje się zupełnie niewinny, dużo bardziej wrażliwy na świat wokoło, nie jest już rozproszony, dostrzega dużo więcej piękna, w pełni doświadcza teraźniejszości, nie uciekając w martwą przeszłość i wyimaginowaną przyszłość. Wartości, których doświadczyłem dzięki takiemu podejściu to np.:

Błogość - Ludzie najczęściej mają podświadome poczucie, że te wszystkie marzenia, strachy, upodobania, schematy tworzą ich osobę i bez tego wszystkiego pozostanie marazm i pustka, ale na szczęście to nieprawda. Uczuciem, które czujesz, gdy nie masz już pragnień i strachu, nie jest pustka, ale jest to uczucie „mam wszystko czego zawsze pragnąłem”, jest to błogość, wręcz ulga, czujesz, że w końcu dotarłeś do mety, jest to podobne do uczucia jakbyś w końcu znalazł miłość, której zawsze szukałeś, każdy kamień w końcu spadł Ci z serca, ale żeby poczuć takie uczucie musisz być ze sobą kompletnie szczery, nie może to polegać na oszukiwaniu siebie i udawaniu, że nie masz już pragnień i strachu.

Prawda – Nie trzymasz się swoich opinii, nie czujesz satysfakcji z wygrania dyskusji, bo nie masz potrzeby udowadniania swojej własnej wartości. To do czego dążysz to znalezienie we wszystkim obiektywnej prawdy, a obiektywna prawda opiera się wyłącznie o fakty. Np. gdy nas w szkole uczono, że Bitwa Pod Grunwaldem odbyła się w 1410 roku przyjęliśmy to wszyscy jako fakt, ale w naszym życiu nie jest to żadnym faktem, nie byliśmy tam, nie doświadczyliśmy tego, jednym faktem jest to, że przeczytaliśmy gdzieś o tym albo ktoś nam o tym powiedział, ale sama bitwa nie jest dla nas żadnym faktem. Gdy tak patrzysz na świat to nie będziesz walczył z kimś, kto ma inne zdanie i próbował mu udowodnić, że ta bitwa na pewno się odbyła. Nie wiesz tego czy się odbyła, a on też tego nie wie, więc cała dyskusja jest bez znaczenia.

Inteligencja – pragnienia i strach mógłbym porównać do programów działających w tle w komputerze (takie programy nazywa się „daemonami” co dla mnie jest bardzo trafną nazwą). Nawet jeśli świadomie nie doświadczasz w danym momencie pragnienia i strachu to one czekają cały czas na odpowiedni moment, w którym będą mogły się zamanifestować w twoim umyśle w formie schematów działania. Dosłownie w twoim mózgu prąd cały czas jest zatrzymany w pewnym punkcie, krąży w kółko, przez co nie możesz użyć pełni swojego potencjału umysłowego. Tak jakby masz w tym stanie za mało RAMu, który jest zużyty na programy w tle. Gdy wyzbędziesz się tych schematów z umysłu, będziesz w stanie zagłębić się w jakiś temat całkowicie. W takim zagłębieniu nie ma „ja”, nie ma miejsce na twoją opinię i odczucia, nie ma myśli pod tytułem „nie chce mi się tym zajmować”, „porobiłbym coś innego”, „nie znam się na tym, jestem za głupi, żeby to zrozumieć”. Na pewno każdy z was doświadczył kiedyś takiego pełnego zagłębienia się w temat, np. zaabsorbował was jakiś serial tak mocno, że zapomnieliście o całym świecie albo zaczęliście coś tworzyć co was ciekawiło i zniknęło w was poczucie czasu, była tylko ta jedna rzecz i nic więcej. Taka pełna absorbacja jest możliwa, gdy w naszym umyśle nie ma rzeczy, które by nas rozpraszały, wytracały nas z naszej uwagi. Jest to przeciwieństwo skupiania się na czymś, bo gdy siłowo skupiasz się na czymś to większość energii poświęcasz na odganianie innych myśli, które same przychodzą, robisz to z przymusu.

Miłość – nie mam tu na myśli miłości, którą praktykuje się w naszym społeczeństwie, ale miłość bezwarunkową do drugiej osoby, współczucie wobec niej i szczerą chęć pomocy w trudach życia, bez oczekiwania czegoś w zamian. Gdy swoje poczucie wartości nie opierasz o opinie innych, nie potrzebujesz zupełnie nic od innych, nie wymagasz od innych żeby działali według twoich wyobrażeń o nich, nie masz w głowie porównań typu „on jest taki niski, a ja taki wysoki, więc jestem lepszy od niego” to zaczynasz zupełnie inaczej patrzeć na ludzi. Nie denerwujesz się na nich, gdy mają zdanie inne niż Ty, nie pragniesz żeby spełniali twoje zachcianki, w relacjach z ludźmi zaczynasz czuć wolność, dzięki czemu możesz naprawdę zrozumieć drugą osobę, zrozumieć jej ból, jej upodobania, zauważyć całość tej osoby, bez żadnych uprzedzeń wynikających z twojej przeszłości. Nie boisz się już, że ktoś Cię skrzywdzi i nie krzywdzisz innych swoim uporem, nie działasz już przez pryzmat obrazu, który wytworzyłeś sobie na temat tej osoby i relacji z nią. Wracasz do niewinności w relacjach z innymi ludźmi, którą na co dzień możemy zauważyć praktycznie wyłącznie u małych dzieci.

Tak naprawdę mógłbym o tym pisać i pisać, ale wydaje mi się, że na razie wystarczy. Jeśli ktoś się z tym wszystkim nie zgadza to chętnie podyskutuję o tym dalej :)

#medytacja #buddyzm #psychologia
  • 15
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@Painless: Bardzo dobrze napisane.
W swej esencji do podobnych konkluzji doszły tradycyjne bona fide systemy medytacyjne. Jasna sprawa że konstrukcje mentalne, strachy i pragnienia powinny zostać uwolnione aby możliwa była unifikacja umysłu i w dalszej kolejności absorbcja.
Widzę dużo inspiracji dzogchen/mahamudrą.
@Dreampilot: dzięki, ale to co opisałem to tylko wierzchołek góry lodowej, początek ścieżki. Mam wrażenie, że w psychice każdego człowieka jest zapisana cała historia ludzkości, która czeka na uwolnienie.
@Painless: praktyka buddyjska opiera się na trzech filarach - Budda , Dharma i Sangha. imo bez wskazówek kompetentnego nauczyciela , praktyki we wspólnocie Sanghi , osiągniecie istotnego postępu jest niezwykle trudne. Możesię to paru osobom na 1na parę tys 'próbujących' się udać ;) tzn tak zupełnie 'solo' medytacja