Wpis z mikrobloga

Wyburzanie zapory.

Starałem się zrobić podsumowanie ostatnich dwóch miesięcy na wizytę z szamanem. Obecnie intensywnie pracuję nad relacjami z ludźmi, nad naprawą tych relacji i nad powrotem, albo właściwie osiągnięciem zaspokojenia potrzeby przynależności.

Długo stroniłem od ludzi, nie lubiłem ich, nawet pomimo tego, że w tych standardowych okresach socjalizacji zawsze pojawiali się obok mnie. Nigdy nawet nie podrywałem żadnej dziewczyny, a po prostu jakoś się z nimi zbliżałem. Jednak w końcu wyszło na to, że nie posiadam, nie nauczono mnie, ani sam nie pojąłem, w jaki sposób dzielić się sobą z innymi. W ostateczności barykadowałem się coraz bardziej, aż zostałem sam. Nie doceniałem tego, co w naturalny sposób do mnie przychodziło. Nie byłem wdzięczny, a obecnie jest to bardzo ważne dla mnie uczucie.

Zaczynam od podstawowej jednostki społecznej, czyli rodziny. Sam nie stworzyłem swojej, mój syn mieszka ze swoją matką, a ja sam. Jednak pozostaję z byłą w bardzo dobrych, a w sumie coraz lepszych stosunkach. Podobnie z jej rodzicami, a cała siatka relacji pomiędzy również moimi utworzyła się silna i serdeczna. Rzecz w tym, że gdy ma się dziecko w pierwszej klasie i pracuje na trzy zmiany, to pomoc dziadków jest zbawienna. To właśnie miłość do mojego małego człowieczka, miłość nas wszystkich pomogła wytworzyć środowisko przyjazne psychicznie, a samo rozstanie z partnerką wyszło na dobre, chociaż oczywiście syn, podświadomie, dąży do tego, abyśmy wrócili, a czasy naszego partnerstwa wspomina przez różowe okulary.

Do tych starań dochodzi ściąganie maski, upuszczanie wody z zatamowanego zbiornika. Tak typowo na męską depresję tłumienie w sobie uczuć bardzo mnie dosięgnęło. Myślałem, że się chronię, że jestem dobrym graczem i nic mnie nie dosięgnie. W rzeczywistości wszystko bodło mnie w serce, lecz odczucie tych ukłuć pozostało w zawieszeniu, jak wspomniany zbiornik, nagromadzone i czekające na totalny #!$%@?.

I tak pozwalam ludziom poznać swoje prawdziwe uczucia. Irytuję się, denerwuję, czasem powiem coś ostro (to zwłaszcza na pracowników), ale potem, po takim upuście, rozwiązuję sprawę, przyglądam się tym uczuciom, więcej rozmawiam z ludźmi, wyjaśniam. To jest naprawdę dość szalone tak dać się ponieść, chociaż z boku to wygląda na totalnie normalne zachowanie, lecz dla mnie, którego sama świadoma maska jest pełnoletnia, to jest wielki krok.

Po wizycie u szamana nastąpił taki wylew, popękana tama puściła wodę i do tego właśnie odnosi się mój dyptyk. Do tego, co opiszę poniżej.

To było jak przepływ. Jakby coś we mnie wezbrało. Jakby naciskało na mnie, ale pod innym kątem niż dotychczas. Nie z góry, nie tak, że jedynie jak robak mogłem się czołgać. Tak jakby wezbrała we mnie woda i jakbym wiedział, że więcej nie pomieszczę, że mnie rozerwie. Lecz otworzyłem się, albo popękana tama roztrzaskała się na kawałki. Dałem upust. Gdzie? Czym? Nie wiem. Wiem, że płakałem, zalewały mnie emocje, a pod powiekami przeskakiwały obrazy, które kłuły w tył głowy. Tak jakby wieloletnie nagromadzenie uwalniało się, jak odrywanie z ciała dawno zaklętych w nim duchów. Tak jakby rzeka rwała mi brzegi. Tak jakbym był tym przepływem, portalem dla sił większych niż cały naciąg mojej wyobraźni. Leżałem na ziemi i płakałem, lecz to było inne. Te emocje, te obrazy, to wszystko, nie były nieprzyjemne. To znaczy nie tylko takie. Były wszystkie, to był huragan, a mój płacz to był strumień łez wzruszeń i cierpienia.

I, co jest baaaaaardzo inne niż w moim dotychczasowym życiu, podniosłem się sam z, siebie. Tak jakby na dnie tlił się ogień. Jednak. Może to bupropion, który ma właśnie w tym pomagać, a może to ja obudziłem się po wieloletnim śnie. Poczułem się oczyszczony, poszedłem nad rzekę i modliłem się do swojej podświadomości, dziękowałem za wszystko co mam, co mnie otacza i co mnie spotkało. Kategoria wdzięczności, za każde muśnięcie wiatru, za każdy cierń wbity pod żebra, jest dla mnie obecnie tym światłem tysiąca słońc, które czuwają nad moimi snami.

Życzę wam powodzenia i tego niewielkiego płomienia, który, być może kiedyś, będziemy mogli rozdmuchać, aby stał się naszym wewnętrznym ogniem.

Swoją drogą, widzę, że tag zaburzeniaosobosci nabiera członków.

#depresja #zaburzeniaosobowosci #samobojstwo #psychologia #fotografia #mojezdjecie #hobby
#lecerdianluxetumbra #bupropion
Lecerdian - Wyburzanie zapory.

Starałem się zrobić podsumowanie ostatnich dwóch mi...

źródło: comment_1667150002sJnGKTny7whYttNtHQlyX1.jpg

Pobierz
  • 15
@Lecerdian
Pod większością tego co napisałeś mógłbym się podpisać
Dodam więcej, lek ten w jakiś sposób pomaga również rzucić palenie natomiast u mnie powoduje totalny brak ochoty na alkohol. Może to być spowodowane tym że alkoholizm jest u mnie niejako następstwem depresji więc wraz z cofaniem się jednego znika też drugie
@alkoJezus
Bo ten lek jest również na palenie i na otyłość. Masz po nim apetyt? Bo ja w ogóle i jedzenie też już nie sprawia mi za bardzo przyjemności. Palenia nie rzuciłem.

To, o czym piszesz, to charakterystyka bupropinu. Działa na wychwyt zwrotny dopaminy i noradrenaliny. Brak ochoty na alko może być spowodowany tym, że bupropion poprawia (nie jestem pewien, czy to dobre słowo) układ nagrody, na który właśnie alko działa. Podobnie
@Lecerdian spytałem o szamana bo trochę ostatnio się jarałem psylocybiną, tzn jej zastosowaniem w leczeniu i słyszałem że są tacy co oferują takie usługi
Biorę 150 i też jaram szlugi choć ostatnio w wersji cyfrowej, czułem spadek chęci na fajki ale żona też jara i tak jeszcze się to ciągnie. Może pogadam z moim szamanem i spróbuję 300
Z alkoholem już też długo się znam, miałem parę lat przerwy po terapii, potem
@alkoJezus
Libido? To dość nietypowe, bo bupropion jest często zamiennikiem dla ludzi, u których SSRI bądź snri namieszaloyw libido. Badania wskazują ten lek jako niepowodujący zaburzeń seksualnych. To lipa trochę.

Alkohol to kiepski pomysł, właśnie ze względu na zaburzanie układu nagrody, no ale sam nie jestem lepszy z tymi fajkami...

Z tym 300mg, o których pisałem, to w terapii nastawionej na rzucenie palenia. Wtedy ona też trwa krócej, bo na depresję, to
@Lecerdian skoro tak mówisz to libido może jednak przez alko, zamierzam nie pić to się okaże.
#!$%@?łem z tą dawką u mnie, biorę 150 ale x2 czyli już 300. Dam spokój mojej wątrobie z dokładaniem leków ((oo))

Grzybki #!$%@?łem raz w wieku 16-17 ale miałem epizod z klejem w wieku 13? chyba - wieki temu

Ponoć psylocybina nie jest zalecana przed 26 r.ż. i tak się nie raz
@alkoJezus
No obstawiał bym alkohol, bo on przy przewlekłym używaniu zaburza gospodarkę serotoninową, a z tego, co się nauczyłem o dysfunkcjach seksualnych (ja miałem po wenlafaksynie tak, jakby mnie ktoś psychicznie wykastrował, dziwne, tak pozbawiony kawałka siebie) to grzebanie w serotonine (jak w wypadku SSRI) baaardzo często się wiąże z różnymi problemami tego typu. No ale to jeszcze może być milion innych powodów.

Nie ufaj tylko moim słowom :) łatwo znajdziesz w
@Lecerdian wenlafaksyna mnie raczył poprzedni szaman, tak jak piszesz mocno to wpływało na popęd i dlatego też połączyłem kropki bez czytania że z bupropionem może być podobnie. Problem jeszcze nie jest duży więc nie zastanawiałem się nad tym mocno, za dwa tygodnie jeśli utrzymam abstynencje to myślę że już będę miał jasność z tematem.

Jakiegoś mega bad tripa nie miałem po grzybkach ale pamiętam mocny strach, mieszkałem w internecie i bałem się
@alkoJezus:
Po dwóch tygodniach niby całkiem się już usuwa alko, ale odnośnie gospodarki serotoninowej, to może się stabilizować dłużej. To też zależy od tego, ile tego alko było.

Czuję się jak pączek w maśle, bo jestem pacjentem Poradni dla Uzależnionych i współuzależnionych. Nie chciałem tam iść, bo miałem złe wyobrażenie, ale terapeutka prywatna mnie nakierowała (bo mówiłem jej, że wszystko fajnie, ale dla mnie to tragedia wydawać 200zł na tydzień na
@Lecerdian jak mi coś przyjdzie do głowy to nie omieszkam podpytać:) nie przeglądałem jeszcze wszystkich Twoich wpisów ale zrobię to z chęcią bo mam wrażenie że sporo nas łączy i Twoje doświadczenia mogą wnieść coś nowego u mnie

Przyznam że nie brałem pod uwagę NFZ, to może być dobry pomysł. Wywalenie znów 800PLN miesięcznie na terapię i mówienie od początku tego samego szczerze mnie zniechęcało do podjęcia jeszcze jednej próby ale gdy
Spoko :) może nieregularnie, bo dość zalatany jestem, ale zawsze odpiszę.

Rzeczywiście już widać, że nasze drogi mają zbieżne punkty. Ja na wykop trafiłem właśnie przez poszukiwanie autentycznych (w miarę możliwości) relacji i doświadczeń po antydepresantach. Mało wiedziałem, a po przeczytaniu ulotki, pomyślałem, że producent wykazał niemalże wszelkie efekty uboczne, aby zastrzec się przed pozwaniem. To też dzięki rozmowom i komentarzom na wykopie doszedłem do pomysłu bupropionu. Obgadałem z szamanem i sam
@Lecerdian wołaj mnie jak odpisujesz bo mi umkło:)
Już krótko bo Ketrel zamyka powieki

Czasem mam wrażenie, że ludzie nie rozmawiają ze sobą, a tylko czekają na swoją kolej, aby powiedzieć własną kwestię.


Bardzo mądre słowa i już gdzieś to czytałem.. E. Toll - "Potęga Teraźniejszości" bodajże, czytałeś może? Jeśli nie to polecam, dla mnie była punktem zwrotnym lata temu
Trzeba być świadomym by umieć słuchać, ja nadal nad tym pracuję

No
@alkoJezus:
Pewnie coś poprawiałem, albo wklejałem i usunąłem odnośnik do ciebie.

Chodzi o Eckharta Tolle? znam jego wykłady i lubię gościa, chociaż będę musiał przy okazji również wrócić do tego, bo słuchałem tego dawno, ale myślę, że nadal zgadza się z moją filozofią życiową.

Więc tak, to powiedzenie znaczy coś innego, chyba, że się zgrywasz :P nie wszedłeś do tej samej rzeki, bo inne już w niej płynęły wody. Jednak jak