@Vanderbright: W polskich szkołach uczy zbyt wielu takich, którym marzyła się akademicka kariera ale to były dla nich za wysokie progi. Ugrzęźli w podstawówce i teraz wylewają swoje frustracje na uczniach
@Vanderbright: Nigdy nie rozumiałem fenomenu mówienia do nauczycieli w szkole średniej per profesor i bardzo się cieszę, że u mnie czegoś takiego nie było Nauczyciel w szkole nawet nie musi być magistrem, zwykły licencjat Ba, z tego co mi wiadomo (mogę się mylić), wystarczy odpowiedni kurs pedagogiczny A ja mam się do takiej osoby zwracać tytułem zarezerwowanym dla doktora habilitowanego, który swoimi osiągnięciami zawodowymi i dydaktycznymi zasłużył na szczególne wyróżnienie otrzymywane
@Wrobel_1111: W mojej techbazie było tak że tradycja mówiła żeby się zwracać do nauczycieli per profesor, ale była to zasada dwustronna i oni wtedy zwracali sie do nas przez "Pan, Pani". Co w sumie uważam za sympatyczne z perspektywy czasu.
@Gnojokok: Od kiedy nauczyciel akademicki to jakiś wysoki próg? Tam zostają najczęściej ci, którzy nie weszli do przemysłu i przedłużyli sobie młodość kolejnym stopniem. Wiedzę przekazał im ktoś z przestarzałymi informacjami i nie mieli wzorca w postaci kogoś z doświadczeniem. Z robieniem czegoś, to pomijając oczywiście postprlowskich dziadów, którzy coś tam kiedyś gdzieś robili, bo przemysł państwowy przysyłał im materiały i zlecenia do badań.
@Vanderbright: Raczej chodzi o to, że ludzie w szkole średniej są pod opieką nauczycieli i gdyby coś mu się stało w trakcie lekcji, to mieliby problemy. Nie wiem, jak to wygląda z prawnego punktu widzenia, gdy kończysz 18 lat, ale podejrzewam, że tak samo (tak btw, to u nas po skończeniu 18 lat nadal nie można było sobie wypisać usprawiedliwienia i dalej były wywiadówki dla rodziców), natomiast na studiach są już
@Vanderbright w polskiej szkole jak w gułagu, pamiętam jak mieliśmy Holenderkę na wymianie w LO i ona nie mogła ogarnąć że trzeba się pytać o pójście do kibla
@Vanderbright Nauczyciel odpowiada za zdrowie uczniów podczas lekcji, więc jeśli jakiś baran spadnie ze schodów, spiesząc się na autobus, to nauczyciel będzie mieć spory przypał, bo pierwsze pytanie: dlaczego uczeń był na schodach kiedy powinien być w klasie. Więc ten podpunkt mema całkowicie nietrafiony. Z tego co mi się wydaje rodzic może pozwolić dziecku wychodzić wcześniej, ale to pewnie potrzebne odpowiednie pozwolenie itd.
@Vanderbright: Bardziej w drugą stronę zauważyłem xd Swoją drogą wychodzenie do łazienki na studiach to jak gra w sapera. Jeden koleś zrobi ci wykład że nie jesteś dzieckiem i poprostu wychodzisz, a u innego był wykład że takie wychodzenie bez slowa to brak szacunku do niego. To ja już wolę podnosić rękę XD
@Vanderbright: Ja ze swojego doświadczenia miałem dokładnie na odwrót. Profesor na studiach: nie zacząłeś maila od "Szanowny Panie Profesorze Kochany", to byłeś olewany do końca współpracy. Więcej niż dwa razy nie przyjdziesz na zajęcia bez usprawiedliwienia, będziesz musiał przynosić dodatkowe prace albo pisać dodatkowe testy, chcesz ze mną porozmawiać 5 minut przed wykładem? Wypad, przyjdź na konsultacje. Niezależnie od stopnia naukowego u mnie w liceum większość uczniów, ze mną włącznie, mówiła
@Vanderbright: 5 minut do autobusu może kosztować nauczyciela w najlepszym wypadku utratę pracy, w najgorszym sprawę w sądzie przy uszczerbku na zdrowiu ucznia
@Vanderbright: miałem sytuacje ze spóźnieniem się i dostaniem nieobecności, po prostu wyszedłem ze szkoły, ale wtedy masywny ból dupska nauczycielki był
@Wrobel_1111: do nauczycieli w technikum zwracałem się per profesor jedynie jak chciałem byś sarkastyczny. Nigdy moja ironia nie została zrozumiana, a uczniowie i tak wiedzieli o co chodzi.¯\_(ツ)_/¯
@Vanderbright: akurat jeśli o spóźnianie się, to właśnie dopiero na studiach spotkałem się z sytuacją, że jedna pani doktór wypraszała ludzi spóźniających się na wykład
Nauczyciel w szkole nawet nie musi być magistrem, zwykły licencjat
Ba, z tego co mi wiadomo (mogę się mylić), wystarczy odpowiedni kurs pedagogiczny
A ja mam się do takiej osoby zwracać tytułem zarezerwowanym dla doktora habilitowanego, który swoimi osiągnięciami zawodowymi i dydaktycznymi zasłużył na szczególne wyróżnienie otrzymywane
Z robieniem czegoś, to pomijając oczywiście postprlowskich dziadów, którzy coś tam kiedyś gdzieś robili, bo przemysł państwowy przysyłał im materiały i zlecenia do badań.
Nie powiedział nigdy żaden profesor na studiach
Niezależnie od stopnia naukowego u mnie w liceum większość uczniów, ze mną włącznie, mówiła
@Vanderbright: no chyba ze jestes na medycynie. Wtedy nie.
@Chris_Karczynski: obawiam się, że pomyliło Ci się ze stopniem doktora