Wpis z mikrobloga

Czy ludzie stają się (nie)mili jeśli mają w tym interes? Internetowe społeczności mają to do siebie, że ludzie przez anonimowość mogą sobie pozwolić na większą szczerość, która czasem przejawia się wrogością.

Żaden ze mnie socjolog, ale mam taką własną chłopską teorię wg której internetowe społeczności skupione wokół np. finansów czy giełdy są naprawdę spoko, przyjazne i otwarte, bo po części mają w tym interes, bo im więcej amatorów pcha się do zabawy to tym lepiej mogą na tym zarobić. Czy to fałszywa czy prawdziwa przyjazność to już inna sprawa.

I działa to w drugą stronę.

Patrząc po klasycznej bucowatej elektrodzie czy reddicie, nie spotkałem się u finansistów z takimi osobami jak wśród innych społeczności np. u programistów, gdzie niektórzy mieli wybujałe ego, byli przemądrzali, nadmiernie skrzywieni politycznie, nadwrażliwi na krytykę czy autystyczni. U takich programistów egoistyczny gatekeeping (podnoszenie progu wejścia) może mieć sens, no bo nie jest im przecież na rękę żeby rosła im konkurencja na rynku pracy (mimo że to jeszcze nie jest jakimś wielkim problemem). Oczywiście generalizuję, ale większość reddita a, z własnego doświadczenia, zwłaszcza r/germany i r/berlin to jest w ogóle rak, już pomijam ultra-lewicowość i covidian, prawie każdy post z pytaniami jest minusowany, np. ktoś pytał kiedyś jakie polecają jeziora czy miejsca na grilla to wszyscy go zminusowali i zjechali, no bo ciężko się dziwić, nikt nie chce przyczyniać się do utraty swojego skrawka ziemi na ulubionej miejscówce. Wszędzie jest za dużo ludzi, u lekarza, na siłowni, na basenie, chora konkurencja na rynku mieszkań, itd. więc ludzie nie mają interesu w tym żeby było ich jeszcze więcej. Za to posty krytykujące miasto i zachęcające do opuszczenia są chętnie plusowane, przypadek? ( ͡º ͜ʖ͡º) #przemyslenia #socjologia #reddit
  • 1