Wpis z mikrobloga

Dzisiaj podsumowanie września, podobnie jak półtorej miesiąca temu, gdy pisałem sobie o trzech tytułach, które oglądałem/czytałem. W tym tygodniu nic dobrego nie skonsumowałem, więc nie mam o czym pisać na # anime52:

Levius (8/12 ep.) - mamy świat na wzór steampunku - chłopy biją się używając mechanicznych ramion zasilanych parą. Jednym z profesjonalnych bokserów, który szybko osiągnął sukces jest tytułowy Levius. Trenuje sobie, walczy, planuje kolejne starcia oglądając swoich rywali, no i w miejscu gdzie skończyłem pojawia się wreszcie główny zły i zmusza protaga do walki z super-trudnym przeciwnikiem.
Walki są ok, fabuła jest ok, grafika nie jest ok, bo robi to niestety Polygon Pictures, czyli studio które babra się w 3D i stworzyło np. Ajin, Sidonia no Kishi czy Blame! Jak ktoś uwielbia boks to można spróbować. Dla mnie na razie 5-6/10 i pozycja całkowicie nieobowiązkowa.

Cyberpunk: Edgerunners (8/10 ep.) - w sumie każdy już swoje powiedział. Dla mnie baja jak baja. Są szalone sceny podczas których można się śmiać z wybuchających ciał, głupich zachowań bohaterów i wartkiej akcji. Fabuła jako taka mnie średnio obchodzi, bo jest chwilami wręcz komiczna, ale tam gdzie jest akcja jest fajnie. Chociaż MAL już i tak zdecydował, że to drugie zejście Chrystusa (top40).

Zhen Hun Jie (Eng: Requiem Street) - chińska ONA, którą początkowo bardzo męczyłem, a okazała się całkiem spoko historią. Mamy świat duchów (“spirits”) i ludzi. Duchy to tak naprawdę ludzie, które mają jakieś tam moce i część z nich ma anioła stróża rodem z Shaman’s King. Fabuła polega na tym, że widzimy rodzeństwo, które stanowi pieczę nad jednym z dystryktów i broni ją przed złymi duchami. Jednocześnie przygarniają normalną dziewczynę, która okazuje się posiadać potężnego stróża i która dołącza do ich zespołu.
Odcinki są przeplatane w tragiczny sposób - jeden odcinek jest o przeszłości rodzeństwa, następnie widzimy teraźniejszość gdzie zajmują się swoim dystryktem i ponownie wracamy do przeszłości.

Historia to typowy battle shounen, wykreowany świat nie jest również jakiś wyjątkowy pod względem złożoności lub bycia ciekawym. Natomiast im dalej w las tym przyjemniej mi się to oglądało i byłem ciekawy co się stanie. Problemem jest grafika, która widać że strasznie kuleje. Mam wrażenie, że chińczycy w połowie poprzedniej dekady, gdy zaczynali tworzyć własne anime w formie ONA, nie potrafili za bardzo designować postaci ani znaleźć swojego stylu. Wszystkie bajki z tego okresu, które widziałem są brzydkie jak but i jest to ni anime, ni zachodnia kreskówka tylko coś brzydkiego pomiędzy.

Jeśli za projekt zabrałby się reżyser z pomysłem, zbierając jednocześnie animatorów z dobrymi umiejętności pod wodzą odpowiedniego art directora i character designera to jest to bajka o której moglibyście usłyszeć. Ale niestety, jest jak jest i mamy po prostu chiński generyczny battle shounen, czyli pozycja wyłącznie dla chorych ludzi, których jara oglądanie niszowych ONA sprzed 6 lat.

Corpse Party: Tortured Souls - absolutny klasyk jeśli chodzi o horrory anime, produkcja na podstawie VN. Oglądałem to 8 lat temu, no i niestety wtedy bawiłem się jednak lepiej. W anime widzimy grupkę przyjaciół, która wykonuje jakiś rytuał znaleziony w internecie, wskutek czego zostają przeniesieni do innego wymiaru. Jest to szkoła, w której ileś tam lat temu zginęła czwórka dzieci. Aby się wydostać muszą rozwiązać zagadkę ich śmierci, odzyskać ich części ciała i zmusić grasującego po szkole sprawcę aby przyznał się do winy.
W międzyczasie mamy typowe horrorowe tricki. Zatrzaskujące się drzwi, kolejne postacie sukcesywnie eliminowane przez grasujące duchy i ogromną ilość gore.
Jak ktoś lubi gore z elementami tajemnicy (bo na pewno nie sposób nazwać tego tajemnicą/horrorem z elementami gore) to polecam. Po latach oceniam nieco niżej, ale to bez znaczenia, bo to pozycja skierowana do bardzo konkretnego odbiorcy.

86 Part 2 - ŚMIESZNY fakt na początek. Obejrzałem 2 albo 3 odcinki, po czym przypadkiem włączyłem recap ze względu na to, że był dziwnie nazwany i Taiga mi go zinterpretowała jako kolejny odcinek. Bawiłem się przy nim świetnie, po czym jak kapnąłem się, że streszcza on następne 7 odcinków byłem trochę załamany, ponieważ… ciągną się one niemiłosiernie. Recap głównie pokazywał końcowe odcinki, gdzie jest akcja, emocje, coś się dzieje. A w praktyce gdy po kolei przekopywałem się przez te odcinki były smuty, wspomnienia i jakieś pierdoły, które zupełnie mnie nie obchodzą i mogły być skrócone do 2 odcinków zamiast poświęcać im z 6-7 odcinków. Tak samo jak pierwszy sezon, ode mnie 6/10, bo sceny walki są spoko, świat jest spoko, do postaci również nie mam większych zarzutów, a warstwa audiowizualna mi się podoba.
Oczywiście to nie jest top tier, najlepsza rzecz jaką widziałem, choć po raz kolejny, użytkownicy MALa mają inną opinię na ten temat (48. miejsce na MyAnimeList).

Widziałem też dwa filmy, po których żałowałem straconego czasu, czyli Ride Your Wave od Yuasy i Penguin Highway od Pana Hiroyasu Ishida i studia Colorido. Ale już sobie o tym z kinasato pogadałem w osobnym wątku.

=================
#animedyskusja #anime
young_fifi - Dzisiaj podsumowanie września, podobnie jak półtorej miesiąca temu, gdy ...

źródło: comment_1665252555EVfIWsjqnrL0rs6oSLyW2h.jpg

Pobierz
  • 5
  • Odpowiedz
@young_fifi:

Levius


Cóż za wspaniały pomysł, steampunkowy boks. A jak cudownie zmarnowany...

Zhen Hun Jie


To chyba była pierwsza prawdziwie chińska, chińska bajka jaką obejrzałem. Okazała średnia, dlatego byłem mocno zdziwiony, że wiele następnych było totalnym gównem. Więc jak na chińczyka, to chyba nawet dobra.
  • Odpowiedz
@kinasato: No w moim przypadku to też jest pierwszy chińczyk, którego skończyłem. Oglądałem parę innych, ale zwykle się poddawałem po kilku odcinkach. Kiedyś obejrzę jakieś nowsze i bardziej hajpowane jak Link Click.
Ale tak, to jest średnia bajka (dosłownie dałem 5/10), a i tak spoko jak na chińczyka.
  • Odpowiedz