Wpis z mikrobloga

#ukraina #wojna #rosja #heheszki
Marek Meissner przypomniał powojenna urbanlegend w charakterze wspomnień rodzinnych.
https://twitter.com/MarekMeissner/status/1572319742727278595

Ludu Twitterowy natężenie emocji takie, że wskazówki mierników wyrzuciło poza skalę. Rzeknę więc wam opowieść. Było późne lato 1945 roku i po całej Polsce rozlegał się okrzyk Naszych Drogich (w sensie merkantylnym, drogo kosztowali) Wyzwolicieli "Dawaj czasy!"
Dziadek mój, Flawian Kokot wybrał się z Łyszkowic, gdzie rodzina w wojnę mieszkała, do Warszawy przez Skierniewice. Dotarł do Skierniewic, gdzie niestety na dworcu kilku sołdatów z ACz konfiskowało zegarki, biżuterię- jak leci.
Chronił ich patrol z DP, wiec argumenty niestety były. Dziadek przewidująco wyruszył bez obrączki, ale zegarek? Miał "cebulę" na łańcuszku, jak twierdził tandetną, kupioną w wojnę za kilka kilo cukru (pracował w cukrowni), ale i takiej żal.
Schował się więc za innymi i szybkim ruchem przy pomocy dewizki i klamerki na niej zrobił z "cebuli" firmy Stanisławski (co to było nie wiem) zegarek na nogę, który schował do skarpetki. Niestety drań tykał. Głośno i wyraźnie.
Żeby dostać się do pociągu dziadek musiał przejść koło krasnoarmiejca. Niestety ten był bystry. I na szczęście ciekawy. Złapał dziadka za rękę i wyciągnął z tłumu.
Powiedział, że ma wiele zegarków na rękę, ale nigdy nie widział takiego na nogę i "dawaj machniom". Propozycję wzmocnił Naganem. Dziadek z westchnieniem się zgodził.
Tego dnia wrócił z Warszawy z trzydziestoma zegarkami. Większość była złota, damska, męska, dobrych firm. Te zegarki ułatwiły mojej rodzinie przeżycie najgorszego okresu po wojnie. Czasem i tak bywa.

ps. machniom - zamienić się
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach