Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Czy jest sens się zmieniać i szukać znajomych mając 21 lat? Odkąd pamiętam, a pamięć mam dobrą, nie miałem zbyt dużo kolegów, znajomości kończyły się wraz z końcem szkoły. Nie podtrzymywałem kontaktu bo nie umiałem, usuwałem ze znajomych z Facebooka, bo wiedziałem, że kontaktu mieć nie będziemy to po co trzymać i udawać, że zna się tę osobę. Tak było w podstawówce, gimnazjum i szkole średniej. Teraz jestem na studiach, ale zaocznych, a w tygodniu pracuję. I cóż, mimo, że zaraz rozpocznę kolejny semestr to nie mam kontaktu z absolutnie nikim. Nie znam praktycznie żadnej osoby z mojego kierunku, cześć-cześć i to wszystko. Teoretycznie mam jednego kolegę, z którym mam trochę (podkreślę trochę) lepszy kontakt, ale on mieszka ponad 100 km od uczelni i ma znajomych u siebie (i dziewczynę), więc kontaktów nie utrzymujemy zbyt często (tyle co na zajęciach i wspólnych projektach). W te wakacje (jak i zresztą prawie wszystkie poprzednie) przesiedziałem w domu przed komputerem. Wychodziłem tylko do pracy i na zakupy. W pracy wszyscy są ode mnie starsi i nikt nie ma ochoty na dłuższe rozmowy. Każdy przyjdzie, zrobi swoje i wrqca szybko do domu, do rodziny. Wszyscy, z wyjątkiem mnie bo ja wracam do prawie pustego domu (rodziców mam, ale wiadomo, że to nie to samo). Wszystkie urodziny spędzałem sam, święta też (rodzice pracują i często ich nie było, nawet w Wigilię), a na wesela czy chrzciny nie dostajemy zaproszeń (rodzice też nie należą do wygadanych osób i kontakty się pourywały).
Trochę mi wstyd z tego powodu. Inni w moim wieku mają jakieś wspomnienia, znajomych a ja nawet nie mam do kogo się odezwać i zapytać - jak minął dzień?
Nie wiem czym to jest spowodowane. Jakoś trudno mi zacząć rozmowę, bo nie mam tak naprawdę ciekawych tematów do rozmów. Mam wrażenie, że nikogo nie będzie interesowało to o czym chce porozmawiać. Może to jest spowodowane tym, że moje jedyne tematy do rozmów to komputery, niczym więcej się nie interesuję a to raczej mało ciekawy temat do rozmów.
Wszyscy mówią, że wystarczy wyjść z domu i już znajomi się znajdą? Ale jak? Gdzie mam iść? Łatwo się mówi jak ma się z kim i gdzie. A gdzie ja mógłbym pójść sam? Przecież nie będę podchodził do każdej osoby na ulicy i pytał czy zechce zostać moim kolegą/koleżanką (chyba, że tak trzeba?).
O dziewczynie to nawet nie myślę bo na to jestem za brzydki, głupi i nudny, skoro nawet znalezienie zwykłego kolegi sprawia mi ogromny problem to o drugiej połówce nie mam co nawet marzyć. Wiem, że zostanę starym kawalerem, bardziej mi zależy na tym by poznać kogoś do kogo mógłbym otworzyć usta co jakiś czas i porozmawiać. Tylko tyle, nic więcej nie oczekuję.
#pytanie #znajomi #niebieskiepaski #samotnosc #problem

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #630db274a07f85290e3cd77d
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Przekaż darowiznę
  • 5
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: nie zmienisz się i tak ale warto szukać znajomości. Próbuj w pracy, czy tam ma studiach pytać albo w czasie rozmowy Zagajać o swoich planach a wtedy może ktoś zechce się dołączyć i jakoś powoli z kimś złapiesz nic porozumienia
  • Odpowiedz
@Kamilo67 @AnonimoweMirkoWyznania studia to ostatni dzwonek. Musicie działać. Koła naukowe/tematyczne, grupy hobbystyczne itd. Ba, przepiszcie się na dzienne. Wszystko co uczelnia oferuje poza "bębnieniem wykładów" bierzcie. Potem mogiła. I mówię to z własnego doświadczenia. Nie popełniajcie tego błędu, nie idźcie moją drogą... Jeśli nie wierzycie to zobaczcie moje wpisy..
  • Odpowiedz