Wpis z mikrobloga

Jak mam zapaść, czy to przez przypływ melancholii, czy przez pogrążenie w beznadziei, a czasami jedno łączy się z drugim, to zdarza się, że włączam sobie zakończenie „Powrotu do marzeń” Isao Takahaty ze Studia Ghibli. Stanowi to już zwykle jeden z ostatnich akordów seansów rozpaczy i użalania się nad sobą, punkt kulminacyjny, kiedy to dochodzi do scen uwłaczających godności i rozumowi ludzkiemu. „Powrót do marzeń”, pozbawiony elementów fantastycznych znanych z innych dzieł tego studia, nie jest ponury i „przegrywowy” – co podkreśla jeszcze obecność głównej bohaterki, a nie głównego bohatera – ale przez dialog z dzieciństwem, te wszystkie reminiscencje i wreszcie przez zakończenie sporo w nim melancholii. Z jednej strony to, co dziecięce w Taeko, a więc i pełne marzeń, pomaga jej podjąć właściwą decyzję i otworzyć się na przyszłość, z drugiej, ostatnia scena wyraźnie sugeruje, że oznacza to pożegnanie z tą małą, marzącą, ale też niepewną dziewczynką sprzed lat, wyjście poza limbus niedojrzałości, w którym trwała długo zawieszona między dzieciństwem a dorosłością.

Niektórzy oglądający to zakończenie być może szukają siebie między dziećmi odprowadzającymi Taeko na nową drogę życia, inni może pytają siebie, czy ich też miał kto tak odprowadzić. Dziecko, którym byli, mogło gdzieś się zgubić albo co gorsza – zwyrodnieć, jeszcze bardziej uprzykrzając pobyt we wspomnianym limbusie niedojrzałości. Kiedyś, choćby przez parę lat, musiał jednak istnieć ktoś lepszy, jeszcze niepopsuty, marzący. Musiał, co nie?

#ghibli #dziecinstwo #melancholia #przegryw #anime #ogladajzwykopem #depresja #filmoweimpresje #wspomnienia #film #nostalgia
Pobierz podsloncemszatana - Jak mam zapaść, czy to przez przypływ melancholii, czy przez pogr...
źródło: comment_1661801574zJoTgbdC4IihIvhU7f9exn.jpg
  • 1