Wpis z mikrobloga

Skumajcie akcję.

Poznaliśmy nowego znajomego, który pozwolił nam przenocować u niego i jeden z naszej ekipy (już pogoniony) powiedział do mnie: "Tylko masz nic nie kraść, znasz zasady, nowy ziomek nam ufa i pozwala się przekimać".
Nazwijmy go na potrzeby historii: Zbyszek.

Wszystko fajnie, posiedziało się, a kiedy gospodarz zasnął, to Zbyszek, który coś tam #!$%@?ł o zasadach #!$%@?ł z portfela na stole 200 złotych.

Ja temu nowemu koledze powiedziałem, że te 200 złotych, które mu zniknęło, #!$%@?ł Zbyszek, ale on się o tym dowiedział i teraz mnie wyzywa od konfidentów.

Dla mnie konfidentem jest ktoś, kto donosi na policję, a nie ktoś kto pilnuje podstawowych zasad.

No i pytanie jest następujące. Kto jest większym frajerem? Złodziej, czy rzekomy konfident?
  • 110
@PepeChad: jak dla mnie wygląda to tak, że typ, który #!$%@?ł żebyś nic nie #!$%@?ł mówił to po to, żeby odsunąć od siebie podejrzenia. On już od początku planował coś #!$%@?ć, gdybyś go nie wkopał, to by przyszedł i powiedział, że przecież mówił Ci, że masz nic nie kraść, a jednak ukradłeś i byłoby na Ciebie. A nie spodziewał się, że go #!$%@? pierwszy.