Wpis z mikrobloga

Trochę o patologiach najpopularniejszego polskiego ubezpieczyciela komunikacyjnego.

1. Dnia 16 lutego 2020 roku miałem wypadek, polegający na uderzeniu w mój prawidłowo jadący samochód nierozgarniętej kobiety przegonionej długimi z lewego pasa przez niecierpliwego kierowcę z tyłu. Dostałem w lewy przedni bok, wrzuciło mnie automatycznie w poślizg, auto wyleciało z drogi, kilkukrotnie dachowało. Sprawczyni z Sępólna Krajeńskiego prowadząca megankę odjechała w #!$%@?, nie udzieliła pomocy, odnalazła się 20 minut po przyjeździe służb nie mam pojęcia jak, bo walczyliśmy z ówczesną dziewczyną (de facto ciężarną) o przetrwanie w karetkach.

2. Zostaliśmy przewiezieni do lokalnego szpitala w Bydgoszczy, kobieta w ciąży została na niecały tydzień (poniżej 7 dni) a ja zostałem po badaniach wypisany tego samego dnia, pomimo jebitnego bólu, który na szczęście ustąpił po przeciwbólowych. Ówczesna ciężarna partnerka zakaz ruszania się, konieczność leżenia plackiem, ogromne ryzyko uszkodzenia łożyska w brzuchu. Po ustabilizowaniu się jej stanu została wypisana z zaleceniami do domu.

3. Zgłoszenie szkody. Tu o dziwo nie było problemów, one dopiero się zaczną. Na infolinii ładnie przyjęli zgłoszenia szkód zdrowotnych i oczekiwaliśmy na kontakt. Dokumenty medyczne skrzętnie dostarczaliśmy i czekaliśmy na odzew ze strony @PZU.

4. Telefon. Dzwoni pani Katarzyna z PZU, likwidatorka szkody zdrowotnej powstałej w wyniku wypadku komunikacyjnego. Zapoznała się z moimi dokumentami ze szpitala, z dokumentami od psychologa i psychiatry, ponieważ zaistniał ostry stres pourazowy, zaproponowała ofertę nie do odrzucenia w wysokości 1300 zł za zrzeczenie się dalszych roszczeń, byleby to dzisiaj zakończyć. Jedna wizyta u psychologa dzisiaj to ok. 150 zł, psychiatra tak samo, leki ok. 100 zł, a bez tego nie da się przy PTSD zasnąć, nie wspomnę o przeciwbólowych na plecy i ogromnym problemie w związku z koniecznością biegania, gromadzenia dokumentacji, zapieprzania do aptek, błagania lekarzy o przyjęcie, etc. Oczywiście oferta odrzucona - usłyszałem od likwidatorki tekst w stylu "No to więcej na pewno nie dostaniecie, kieruję to do orzecznika, nie gwarantuję że dostaniecie cokolwiek za takie zdarzenie." No, i dali 500 zł zadośćuczynienia i 200 zł odszkodowań za niektórych lekarzy xDDD. Orzecznik PZU wpisał że z PTSD wyleczyć się idzie w 2 tygodnie i głowa do góry. Pasażerce odmówili pokrycia jakichkolwiek kosztów leczenia bo "było to dostępne w ramach NFZ". - No i #!$%@? że było, to poszkodowanej ma być wygodnie, a wy za to odpowiadacie. Nie będzie z brzuchem czekać 6 godzin w kolejce, bo baba prawie nas zamordowała na drodze.

5. #!$%@?, rezygnacja, bezradność. Pozwaliśmy ich z ramienia jednej z kancelarii radcowskiej z Warszawy. Zabezpieczono nam sporą kwotę na leczenie płatną co miesiąc. Teraz będzie dobrze, bo jesteśmy zabezpieczeni? Ni #!$%@?. PZU nie zapłaciło, pomimo że miało natychmiastową wykonalność. Oni się zażalili i nie zapłacą dopóki nie rozpatrzą wniosku, i co nam zrobisz.

6. Egzekucja komornicza, z racji niewywiązania się PZU z zobowiązania. Dzwoni radca strony PZU - błaga, przeprasza żeby wycofać komornika, ona dostanie karę umowną, ma dużo spraw na głowie, kompletnie jej wyleciało z głowy, nie chciała XDDDDDDDDDDD

7. Brak profitu, sprawa ciągnie się trzeci rok, zadośćuczynienia za krzywdę ani widu ani słychu, PZU cały czas wali kłody pod nogi w postaci przedłużania sprawy, ani razu nie stawili się na rozprawę, wymyślają wnioski dowodowe w stylu zobowiązanie nas do podania gdzie się leczyliśmy przez ostatnie 20 lat, no bo przecież PTSD to mógłbym mieć wcześniej. Obecna żądana kwota zadośćuczynienia jest po uwzglednieniu dzisiejszej inflacji na tyle śmieszna, że nic nie zostanie po tylu latach.

PZU - Wstydźcie się, robicie mnóstwo kampanii prozdrowotnych, promujecie bezpieczeństwo na drodze, marketing - na to pieniądze są, ale żeby zapłacić ludziom którzy zostali dosłownie skrzywdzeni, a wy ponosicie za to odpowiedzialność akcesoryjną wiadomo co wiadomo gdzie i wiadomo co w oczy. Jeśli macie jaja odnieście się, posiadam wszystko, dokumenty, sygnatury, wasze pisma, robicie to po prostu z powodu bandyckich praktyk żeby zaoszczędzić każdą złotówkę, bo a nuż się uda.
#pzu #oszustwo #kolizja #zlodzieje #motoryzacja #samochody #mafia #ubezpieczenia #wypadek #sadowehistorie #sadownictwo #patologia #patologiaubezpieczycieli
  • 17
@flimbo123: PZU to kurły. Wyobraź sobie ze miałem sprawę w sądzie i wpis w KRS za to że nie zapłaciłem za ubezpieczenie OC. Tylko że nie mogłem za nie zapłacić, bo PZU wysłało dokumenty na jakiś losowy adres, nie mój. Nigdy się ze mną nie skontaktowano inaczej niż korespondencyjnie i sprawa wyszła na jaw przypadkiem, przy braniu kolejnego leasingu na samochód. Najgorsza firma z długimi łapami której nic nie zrobisz.
@DelicjeSzampanskie: działali zgodnie z polskim prawem poniekąd. Jest obowiązek placenia OC i dopóki nie zrezygnujesz u ubezpieczyciela z umowy, będą ci automatycznie przedłużać. A skoro posiadasz ubezpieczenie, powinieneś za nie zapłacić ¯\_(ツ)_/¯