Wpis z mikrobloga

TLDR Przemyślenia na temat antykoncepcji i dzietności:

Czy to możliwe że trend spadku dzietności utrzyma się nawet wtedy kiedy liczba ludności spadnie dramatycznie?
Jeśli tak to jak sobie z tym radzić?

Wygląda na to że jeśli nie nastąpi scenariusz (raczej nie nastąpi) w którym mężczyźni zdziczeją i zaczną gwałcić siłą kobiety jak mongołowie (nie wiem czy tak robili mongołowie ale chodzi mi o przemoc bezprawną i bezkresną) to o dzietności naszych czasów decydować będą kobiety.

I tu dochodzimy do seksu, seks jest przyjemny ale pierwszą podstawową zasadą seksu jest prokreacja.
Uważam że moralnie słusznym jest dawanie kobietom możliwości aborcji jak również moralnie słuszne jest w pewnych warunkach dawanie ojcom aborcji prawnej jednakże to raczej szkodzi dzietności niż jej pomaga ale jednocześnie daje pewne prawa parom tym stałym jak i tymczasowym nawet jeśli aborcja byłaby płatna.

Moim zdaniem kościół katolicki ma tu rację i główną winą (być może tylko skutkiem czegoś) jest antykoncepcja.
Gdyby nie było antykoncepcji potencjalnie każda kobieta płodna byłaby w stanie nawet w niefortunnych warunkach zajść w ciążę. Antykoncepcja zwalnia z myślenia o doborze partnera oraz daje impuls do sięgania przez kobiety po szybkie ukojenie swoich potrzeb seksualnych nie licząc się z konsekwencjami pokoleniowymi.

Osobiście uważam że antykoncepcja jest dobra, to dobrze że 16 latka która użyje tabletki nie zajdzie w ciąże, tak samo 24 latka a nawet 40 latka ale trzeba sobie powiedzieć jasno że stwarza to patologię z którymi się już pogodziliśmy.
Na przykład klubowe dziewczyny, które umawiają się na jedną noc tzw ons albo wychodzą codziennie z klubu z innym facetem no tego typu przypadki. W innych czasach taka niefrasobliwość w doborze partnera skończyłaby się szybką ciążą, szczególnie że te dziewczyny są zazwyczaj młode i tym samym jak to niektórzy lubią określać wręcz wiatropylne.

I tu moim zdaniem jest pies pogrzebany, łatwy dostęp do antykoncepcji tworzy spadającą dzietność bo nawet w średniowieczu gdyby kondomy i tabletki koncepcyjne istniały i były łatwo dostępne np. każdy wioskowy znachor by takie rozprowadzał to pewnie bardziej by starano się dbać o potomstwo i jedna kobieta nie chciałaby rodzić aż tylu dzieci, możliwe że dzisiejsze ideologie które sobie tworzą boomerzy o milenialsach i genZ a także inne jak antynataliści wyrastają wprost z konsekwencji szerokiej dostępności antykoncepcji (nie twierdzę że coś tu jest złe czy dobre)

Oczywiście niska dzietność jest także spowodowana warunkami finansowymi ale nie oszukujmy się nawet w rodzinach zamożnych rodzi się najwyżej dwójka dzieci a to sporo mniej niż kiedyś pomimo że te rodziny mogą sobie często pozwolić nie tylko zapewnić warunki dzieciom ale także zatrudniać opiekunki czy wykupywać czas dla dzieci poza domem żeby się rozwijały a jednocześnie nie obciążały zajętych głów rodziców.

Dzietność zależy też od religii, geopolityki, klimatu. Ale coś chyba w tym co piszę jest bo w krajach arabskich na jakiś piaskach pustyni gdzie jest utrudniony dostęp do antykoncepcji a nieraz ludzie po prostu mają używanie jej zabronione rodzi się jednak sporo dzieci.

W przyszłości możliwe też że dzięki inżynierii genetycznej będziemy wybierać sobie sami pewne cechy które mają pojawić się u dziecka i w tej kategorii należy się zastanowić czy w dalszej przyszłości może nawet wszystkie dzieci nie będą hodowane w pojemnikach może nawet jak ryby składane masowo jak ikra a dzieci ze zbliżeń płciowych staną się rzadkością lub niemożliwością z jakiegoś powodu.

Pytanie jest takie, czy istnieje jakiś sposób żeby pogodzić antykoncepcję i dzietność a jednocześnie zapewnić podstawowe prawa 'rodzicom'?
Tak na szybko wymyśliłem scenariusz w którym antykoncepcja na świecie jest wręcz darmowa, aborcja nie budzi negatywnych uczuć niezależnie od powodu a jednocześnie kobiety po 30 mają zakaz jej stosowania a prawo do antykoncepcji przysługuje wszystkim do 30 roku życia lub w wypadku kiedy mają już dwójkę dzieci żeby następowała przynajmniej zastępowalność pokoleń.

Czy nie zmusiłoby to kobiet do dobierania lepiej partnerów? Przemyślenia swoich instynktów, czy zaryzykować zaspokojenie potrzeby godząc się na ryzyko ciąży czy może zaspokoić się w sposób nie powodujący inseminacji. Tego problemu nie mają mężczyźni a jednocześnie mają inne problemy związane właśnie z kobietami, kobiety mają tu wiele rzeczy na wyciągnięcie ręki a jednocześnie często posługują się swoimi narzędziami jakby im nie zależało.
Może warto byłoby przemyśleć jak pogodzić ze sobą różne aspekty wpływające na dzietność tak żeby ludzie byli najmniej poszkodowani a jednocześnie żeby przysługiwały im prawa bez żadnych religijnych edyktów, praw sprzed tysięcy lat nie nadających się na współczesne realia.

#przemyslenia #dzietnosc #logikaniebieskichpaskow
  • 5
@Noniusz: długoterminowo to jest problem bo mamy pewną strukturę społeczną, określoną liczbę mieszkańców wsi i miast, ilość ludzi w różnych sektorach gospodarki. Za zmniejszeniem się ilości ludzi idzie spadek produkcji, zbiorów w rolnictwie, pozostają pustostany, wyludniają się miejscowości. Zmniejsza się ilość ludzi utrzymująca starszych i schorowanych a także państwo poprzez zmniejszającą się ilość podatników.

Spadek liczby ludności zawsze był złym omenem i był konsekwencją czegoś. Przez spadek liczby ludności upadł rzym,
@Oo-oO: wzrost ludności wyhamowuje, poza tym występuje na części świata która nie może sobie na to pozwolić mimo niższego zagęszczenia ludności. W europie możemy sobie pozwolić na wzrost liczby ludności a przynajmniej zastępowalność pokoleń. Obecna sytuacja jest taka że starzejemy się szybciej i stagnację liczby ludności utrzymujemy dzięki imigracji to nie będzie trwało zawsze a potem zostaniemy ze starym społeczeństwem na które będzie pracowało niewielu ludzi. Nawet w małej skali to