Wpis z mikrobloga

Hej miraski, zbliżam się do 7 doby na #gsb dzień wczorajszy był bardzo satysfakcjonujący, udało się dojść że schroniska na Pohybie do schroniska na Jaworzynie Krynickiej, ponad 45 km. Dodatkowo zdobyłem Radziejową, najwyższą górę Beskidu Sądeckiego, która wlicza się do korony gór polskich a na koniec miałem okazję przejść przez naprawdę śliczne krajoznawczo tereny dla mnie - lasy bukowe.

Dzień jak zawsze zacząłem od śniadania (bułki z pasztetem i jabłko) i wpisu na mirko z dnia poprzedniego. Po umyciu zębów i spakowaniu oddałem klucz i przed 8 byłem już w trasie. Z Przyhyby na Radziejową jest około 2 h drogi, szlak jest prosty bez większych podejść, mimo to i tak namieszałem. W tym miejscu podobne oznaczenia ma szlak narciarski i w pewnym momencie nie ogarnąłem że oba szlaki się rozchodzą a ja idę niewłaściwym, zboczem Radziejowej a nie jej Wierchem. W taki sposób zaszedłem dość daleko, więc by nie tracić czasu postanowiłem przejść z powrotem na czerwony szlak przez drogę wytyczoną przez wycinkę lasu oraz na wskroś przez chaszcze (wiem wiem trochę niedozwolone i niebezpieczne ale wracać się z 1,5 km mi się nie widziało). Po przedarciu się przez różne krzaki, głównie jagody, i pomiędzy lasem świerkowym, udało się wrócić na szlak prawie idealnie na szczycie Radziejowej. Tam oczywiście selfie itp, wszedłem na wieżę widokową, która się tam znajduje, widok z niej naprawdę spektakularny, nadal widać Tatry a oprócz tego Pieniny wraz z 3 koronami. Na wieży też spotkałem miłego Pana z którym trochę pogadaliśmy.

Po zejściu od szybkim ogranieciu ruszyłem dalej w stronę doliny Popradu. Co ciekawe większość drogi idzie się po równym, wzdłuż głównie lasu świerkowego, który powoli zmienia się w buczynę. Niestety pod koniec dojścia do Rytra (miejscowość nad Popradem) zaczyna się duży spadek na odsłoniętym terenie, cieszę się że z tam schodziłem a nie wchodziłem, bo słońce chyba by mnie dobjilo podczas wspinaczki. Grzało niemiłosiernie na otwartym terenie, a do tego jak trzeba dźwigać plecak i się ruszczac to już całkiem lipa. Na szczęście wszystko wynagradzają widoczki, tj. dolina Popradu wraz zamkiem w Rytrze, naprawdę piękne tereny. Zejście okazało się całkiem szybkie, choć męczące. W miejscowości udałem się do sklepu gdzie kupiłem trochę drobiazgów i zrobiłem przerwę na przekąski (jogurt, jagodzianka, 2 banany oraz 2 bułki).

Podejście do góry było równie strome co zejście ale z jednym ważnym pozytywem, mianowicie było zalesione, co dawało życiodajny cień ( ͡º ͜ʖ͡º) dodatkowo było mniej asfaltu, co też dla mnie jest pozytywne, wolę chodzić po szutrze. W drodze na górę spotkałem ziomeczka, który przyjechał na jednodniową schadzkę a na samym szczycie parkę, która robiła GSB ( współczuję im podjęcia drugą stroną), pogadałem chwilę z nimi, polecili mi jedzenie w schronisku u Cyryla i z tej opcji też skorzystałem ( ͡º ͜ʖ͡º). W schronisku jedzenie mega pyszne, mimo że wziąłem coś tak prostego jak ziemkaniki z kwaśnym mlekiem to i tak smak wyśmienity a i porcje solidne (przynajmniej ziemniaków bo kwaśnego mleka musiałem domówić), dodatkowo walnąłem sobie też piwerko. Finalnie skończyło się to tym że byłem mega obrzarty - w Rytrze trochę zjadłem i jeszcze 2h później na schronisku. Z tego powodu zrobiłem sobie około 1 h przerwy, j-------m się na trawę pod schroniskiem i trawiłem.

Okolo 15 postanowiłem ruszyć dalej, w stornie schroniska na Jaworzynie, gdy wychodziłem od Cyryla napotkałem laske która też idzie GSB w kierunku Bieszczad (tym co ja ) i od kilku dni się mijamy, raz ja ja przegonię a raz spotykam ja na schronisku. Niestety nie miałem jeszcze okazji z nią bardziej pogadać, bo na ogół urywa wszelakie konwersacje i idzie swoją drogą ( ͡° ʖ̯ ͡°) W każdym bądź razie początek marszu za Popradem usłany był bólem brzucha z przejedzenia ( chyba nigdy nie nauczę się umiaru), ale fajne było to że zaczął się fajny rowny kawałek, w dużej mierze porośnięty bukiem, który daje cień i chłód, no i fajne dla oka widoczki. Po około 2 h doszłem do schroniska na Hali Łabowskiej (pierwotnie to miał być cel tego dnia) ale że jeszcze miałem sporo czasu to ruszyłem dalej w stronę schroniska na Jaworzynie Krynickiej. Krajobraz do tego miejsca również bukowy z widokiem na cały Beskid Sądecki, niestety z moich oczu znikł widok na Tatry i Pieniny. Po drodze napotkałem kolejnego kolegę z GSB, którego namówiłem na nocleg u Cyryla, gdyż jedzenie i cena noclegów (od 40 do 60 PLN) robią robotę. Dodatkowo pogadaliśmy trochę o trasach długodystansowych, kolega był pierwszy raz i był mega zachwycony.

Około 19:30 doszedłem na Wierch ale okazało się że schronisko jest w trochę innym miejscu i trzeba się cofać, ale dość szybko tam dotarłem. Za pokój było płatne 80 PLN ale za to że robię GSB to dostałem zniżkę 10 zł na pokój i 1 zł na piwie i jedzeniu. Także cena mimo wszystko dość wysoka ale w sumie miło że mają te zniżki. Ostaty skusiłem się na dwa piwka, na schronisku było trochę ludzi ale każdy pzoamykany w swoim pokoju ale gadlai między sobą więc nawet nie było za bardzo do kogo gęby otworzyć. Trochę pogadałem z właścicielką i pracownikiem ale też byli raczej oni zajęci sobą. Także to chyba drugi wieczór gdzie nie wpadłem w jakąś ciekawą rozmowę z kimś.
Jeśli chodzi o standard schroniska to całkiem spoko, dostałem pokój tylko dla siebie bo mało gosic co też jest na plus.

Dziś ruszam dalej, prawdopodobnie uda mi się wejść już w bezkres Beskidu Niskiego, zobaczymy co tam ciekawego mnie spotka.

#podroze #podrozujzwykopem #gory #gsb
szaman136 - Hej miraski, zbliżam się do 7 doby na #gsb dzień wczorajszy był bardzo sa...

źródło: comment_1658467608mE2QJmwIeHfsVdvaPTjsxr.jpg

Pobierz
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@szaman136: Chylę czoła za wędrówkę w ten upał, ale niemiłosiernie kłuje mnie w oczy przekręcanie nazw schronisk. Patrz, gdzie śpisz! ;-) Przehyba! Schronisko Cyrla!
Baw się dobrze w Niskim, uwielbiam te tereny ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@szaman136: nie wiem czy byłeś w b.niskim, ale ja ostatnio byłem i miałem problem ze zrobieniem zakupów. O ile woda pitna jest w każdym kranie to od Hanczowej do Kątów nie było żadnego sklepu. Ponoć raz na tydzień przyjeżdża tam samochód, który jest sklepem. Nie wiedzialem, że są jeszcze takie miejsca w Polsce. Fakt faktem byłem poza sezonem, ale jak robisz 40km dziennie to warto sobie przemyśleć sprawę jedzenia. Oczywiście
  • Odpowiedz
@szaman136: Dwa lata wstecz, podczas wędrówki traską czerwoną, rownież miałem kłopoty z zaopatrzeniem w Beskidzie Sądeckim. Wiec gdy trafisz na sklepik, dobijaj się, trafiają się w domach prywatnych. Co to wspomnianego opiekuna schroniska, również potwierdzam, specyficzny rodzaj człowieka. Powodzenia i wytrwałości. Cześć
  • Odpowiedz
@Carmina_burana: w Wyszowatce jest sklepik! Ale w sezonie zamyka się na kilka godzin dziennie, o ile dobrze pamiętam, wtedy właściciele jadą w pole :-)
I potwierdzam, chłopa w bacówce w Bartnem należałoby wysłać w daleki kosmos.
  • Odpowiedz