Wpis z mikrobloga

Chyba #rozowypasek mnie chciał. Mordeczki z tagu #przegryw od razu uspokajam: we śnie mnie chciał. Właściwie miałem nie pisać o okolicznościach, w jakich doszło do spotkania trzeciego stopnia z tym różowym, ale napiszę, bo dziwne to było, może symboliczne. Zanim się bowiem pojawił, żyliśmy wszyscy zgodnie w mocarnym, wiejskim Männerbundzie. Same chopy, jak na statku wielorybniczym albo w klubie dżentelmenów. Jeden orał pole, inny plewił, jeszcze inny naprawiał dach, tylko ja początkowo siedziałem w domu. Źle się z tym jednak czułem, więc wyszedłem na podwórze szukać dla siebie zajęcia. Przyznam, że niewiele zrobiłem, tylko nazbierałem jakichś patyków, diabli wiedzą na co. A potem trafiłem nad wzniesienie, gdzie chopy zażywały rekreacji. Nie wiem, czy to była zabawa, czy sport. Biegały w dół i w górę z ziemniakami, chyba na czas. Może i dziwne, ale w Männerbundach nie takie rzeczy się robiło: puszczanie kółek z fajek, czytanie Arystotelesa, prężenie penisów.

No i wtedy z ziemi wyrosła kobieta-dziewczynka, która od razu zaczęła do mnie szczebiotać.

Oprogramowanie chyba trochę skrewiło od oglądania #anime, bo wiotkie i malutkie to różowe było, ze 130 cm, tak że miałem jej powiedzieć, że wygląda jak dzieffczynka z anime, ale zorientowałem się, że może mnie to postawić w złym świetle, a mimo życia w mocarnym Männerbundzie nie chciałem wywrzeć na różowym złego wrażenia. Poza tym pannica z twarzy mocne 1/10, szufla jak u znanego polskiego treneiro z flamastrami. Zamiast więc powiedzieć jej, że wygląda jak dzieffczynka z anime, tak jej powiadam: „Wyglądasz jak elf. Jesteś taka delikatna”. O elfach ludzie mają różne pojęcie, z reguły wierząc, że ich fizjonomie są niebiańsko piękne i szlachetne, jak u Orlando Blloma, ja jednak jestem przekonany, że jedyne, co można o elfach powiedzieć to, że są wiotkie, małe i grają na harfach schowane w koronach drzew. A z twarzy mogą być podobne do polskiego treneiro z flamstrami. Różowy miał chyba jednak jeszcze inne wyobrażenie o tych istotach, bo powiedział ze śmiechem: „Tak! W nocy cię porwę i zamorduję”. To miał być niby żart, ale i tak pomyślałem: „Ładnie masz w głowie, dzieffczynko!”

Strasznie gadatliwy i żywiołowy był ten różowy, ekstrawertyzm 10/10. Z miejsca przekroczył wszystkie strefy – publiczną, społeczną, osobistą – i zaczął naruszać strefę intymną. Oczywiście dzielnie się broniłem, jak Enkidu, a nawet lepiej, bo on się puścił ostatecznie z nierządnicą, a ja wytrzymałem tę próbę. Może nie tyle z przyrodzonej godności, ile przez tę fizjonomię. Tak, tak, jeśli liczyliście na jakiś ekstatyczny finał, to porzućcie nadzieje. Do niczego nie doszło. Powiedziałem „apage Satanas!” i się obudziłem.

Ale teraz, przyznaję, trochę żałuję. Na bezrybiu i rak ryba. Mogła mi zawiązać oczy albo usiąść na twarzy. No nic, tak czy inaczej, sen, niesen, dopisuję do mojego skromnego notatnika doświadczeń z różowymi.

#sen #sny #coolstory #heheszki #blackpill #zwiazki #logikaniebieskichpaskow #chwalesie #zalesie #samotnosc #s----------e #humor #takbylo #stulejacontent #tldr
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach