Wpis z mikrobloga

Uważam, że osoby na emeryturach po przekroczeniu X lat pracy nie powinny mieć czynnych praw wyborczych.

1. rząd to wydatki budżetowe. Większość emerytów w polsce żyje z pracy wypracowanej przez innych, mała część ze swoich własnych oszczędności. Nie powinny mieć głosu jak powinny zostawać wydawane pieniądze, jeśli się do budżetu nie dokładają. Nawet jeśli wraca to w podatkach.
1a. Więc w ich interesie byłoby, by robic presję na rządzie za czasów ich pracy, jak zainwestować pieniądze z emerytury. Być może nawet prywatne konta emerytalne.
2. Są przyczyną, dla której dziś jest taka #!$%@? dla pokolenia millenialsów i jeszcze większa dla Z. Przez brak patrzenia w przyszłość, dziś te dwie grupy mają po prostu #!$%@?, jeśli dobrze się nie urodzili. Dlatego od teraz każda grupa społeczna głosowałaby tak, by przy przejściu na emeryturę coś dla niej zostało. Głosowałaby przyszłościowo, nie bo teraz dają pińsetplusy czy trzynastki.
3. Nauczyliby się myśleć za siebie, nie bo rząd coś da lub nie da. Szybko staliby się zbędną grupą społeczną, nie uczestniczącą czynnie w planach rządu, więc wszystko, co by wyrobili w latach swojej pracy, musiałoby im służyć. Ni mniej ni więcej.

#przemyslenia #polityka #emerytura